Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proszowice. Mieliśmy zbyt mało czasu, by osiągnąć sukces

Aleksander Gąciarz
archiwum
Ordynator Oddziału Ginekologiczno-Położniczego i Noworodków szpitala w Proszowicach dr Maciej Kowalczyk wątpi w powstanie spółki pracowniczej

- Czy to dobrze, że podjęto decyzję o zgodzie na o wydzierżawienie oddziału ginekologii firmie zewnętrznej?
- Jak pan widział, było osiem głosów za, nikt nie był przeciwny, ale osiem osób wstrzymało się od głosu. Czyli wśród radnych nie ma pełnego przeświadczenia, że to jest dobre. Wyprzedaż, oddawanie, nigdy nie jest dobre. Uważam, że trzeba próbować za wszelką cenę naprawiać we własnym gronie. To nie jest łatwe, ale warto podejmować takie próby.

- Pan taką próbę chciał podjąć, opracowując swój plan naprawczy da oddziału?
- Jako prowadzący oddział byłem zobowiązany do jego przygotowania. Wiadomo, że jako lekarz byłem zainteresowany doinwestowywaniem oddziału. Być może powodowałoby to zadłużanie, ale przez te działania poszerzylibyśmy spektrum świadczonych zabiegów. Chcieliśmy zatrudniać coraz lepszych lekarzy, wyposażać oddział w jeszcze lepszy sprzęt. To jest punkt widzenia lekarski. Jednak z drugiej strony, jako ordynator muszę mieścić się w realiach ekonomicznych, związanych z możliwościami jednostki.

- Tych dwóch spraw chyba nie dało się pogodzić...
- Być może mieliśmy zbyt wygórowane oczekiwania, za duże nadzieje. Życie to zweryfikowało. Teraz zobaczymy, jak to, co się stało, zostanie przyjęte przez personel, który w dużej części jest zainteresowany pracą na takich zasadach, jak to było do tej pory.

- Wierzy Pan w powstanie spółki pracowniczej, która przejęłaby oddział?
- Będę powściągliwy. Spółka pracownicza oznacza zaangażowanie się personelu, również ekonomiczne. A w Polsce pracownik zawsze woli być w opozycji wobec właściciela, a niekoniecznie chce brać odpowiedzialność za to, co się dzieje. A w tym wypadku jeżeli coś poszłoby nie tak, koszty by rosły, będzie musiał odpowiedzieć właściciel, czyli pracownicy. Nie jestem przekonany, czy zechcą podjąć takie ryzyko.

- Znając podobne sytuacje z innych szpitali ma Pan przeświadczenie, że ktoś z zewnątrz może się zdecydować na przejęcie oddziału?
- Zdecyduje się wtedy, kiedy ten oddział będzie atrakcyjny. Na tym etapie wymaga on znacznego doinwestowania. Ktoś, kto go weźmie, będzie musiał sporo dołożyć. Będzie musiał zrobić biznesplan i policzyć: czy to się zwróci i kiedy się zwróci. Po prostu, czy to ma sens.

- Jest Pan, jako ordynator, w trudnej sytuacji, bo za trzy tygodnie może zostać bez personelu lekarskiego. Lekarzom 31 grudnia kończą się umowy o pracę.
- To prawda. Z jednej strony jest to wyzwanie. Ale też będę mógł przeprowadzić weryfikację, zobaczyć, na kogo mogę liczyć, kto jest zaangażowany i podejmie wyzwanie. Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że takich osób może nie być zbyt dużo.

- Nie jest Pan rozczarowany, że plan rozpoczęty w maju tak szybko został przerwany?
- Ja już jestem w takim wieku, że nic mnie nie zaskoczy. A ekonomia to twarda dziedzina i nie bawi się w sentymenty.

- Ale czy patrząc na dotychczasowe efekty waszych działań była szansa, żeby pułap 120 porodów miesięcznie osiągnąć?
- Myślę, że była na to szansa. Zresztą nadal będziemy się starali do tego dążyć i udowodnić, że racja jest po naszej stronie. Problem w tym, że czasu dostaliśmy za mało, a do tego doszły pewne niesprzyjające warunki, które nie pozwoliły nam osiągnąć spektakularnego sukcesu.

- Mimo tych wszystkich problemów nigdy z Pana ust nie padły słowa o chęci rezygnacji z pracy w Proszowicach.
- Ja lubię wyzwania, nie lubię się poddawać. Zawsze staram się robić coś dla ludzi. Dlatego nie zamierzam rezygnować. Proszowice to miłe miasteczko, żyją tu wartościowi ludzie i warto coś dla nich zrobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski