Proszowice. Przez miasto przeszedł Orszak Trzech Króli. Były nawet konie

Co zrobić z żywą choinką po świętach?

Po dwóch latach zmagań z pandemią orszak wreszcie mógł wrócić do swojej tradycyjnej formy i rozmiarów. Dwa lata temu – w covidowym szczycie - proszowiccy Kacper, Melchior i Baltazar z minimalną asystą i każdy osobno przyszli pod miejscowy kościół. Przed rokiem część uczestników nosiła jeszcze maseczki, mające chronić przed zakażeniem. Tym razem już żadnych ograniczeń nie było. Kilkuset uczestników zebrało się, a następnie wyposażeni w śpiewniki i korony, wyruszyli spod Szkoły Podstawowej nr w 2 Proszowicach.

Orszak po raz pierwszy prowadziła trójka jeźdźców na koniach, niosących królewskie symbole.

- Mamy konie do jazdy, dlatego zaproponowałem burmistrzowi, żebyśmy wzięli udział w orszaku – mówi pomysłodawca, Grzegorz Dworak z podproszowickich Przezwód, któremu na koniach towarzyszyły dwójka kolegów z Zakrzowa w gminie Skalbmierz.

O właściwy rytm marszu dbali członkowie Orkiestry Dętej Floriana z Kościelca oraz uczniowie klasy mundurowej Zespołu Szkół w Proszowicach. W role monarchów już tradycyjnie wcielili się radni Mieczysław Krzynówek i Marek Miller oraz Piotr Dzikowski. Byli też mali kolędnicy oraz kilkuset mieszkańców, którzy tworzyli orszak.

Po przejściu ulicą 3 Maja, kolumna zaprezentowała się jeszcze na Rynku, a następnie monarchów powitał i zaprosił na mszę ks. dr Jan Zwierzchowski, proszowicki proboszcz.

- Królowie przybyli tutaj w poszukiwaniu mądrości, którą jest narodzony Jezus – powiedział przez rozpoczęciem mszy.