Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proszowice. Wojny domowe o ceny wody

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Awarie skorodowanych rur wodociągowych to plaga proszowickiej sieci
Awarie skorodowanych rur wodociągowych to plaga proszowickiej sieci Aleksander Gąciarz
Gmina, w osobach urzędników i radnych, po raz kolejny zakwestionowała propozycje nowych cen wody i odprowadzania ścieków przedstawione przez spółkę Wodociągi Proszowickie. Jak długo jeszcze uda się unikać podwyżek?

Odrzucenie taryf jest pewnym paradoksem. - Z jednej strony mamy obowiązek chronić mieszkańców przed nadmiernym wzrostem cen, ale z drugiej uderzamy w naszą własną spółkę - przyznał na wtorkowym posiedzeniu połączonych komisji Rady Miejskiej Jerzy Wójtowicz z Wydziału Gospodarki Komunalnej UGiM w Proszowicach.

Problem w tym, że „nadmierny wzrost cen” jest pojęciem względnym. To, co dla radnych jest propozycją absolutnie nie do przyjęcia, dla prezesa Wodociągów Proszowickich Waldemara Wołka wynika z ekonomii i matematyki: stawki zostały wyliczone na podstawie realnych kosztów. - Taryfa została sporządzona zgodnie z obowiązującymi przepisami. W wyliczeniach uwzględniono jedynie koszty związane z działalnością zbiorowego zaopatrzenia w wodę i zbiorowego odprowadzania ścieków - mówi.

Propozycje nowych cen mogą jednak u odbiorców rzeczywiście wywołać gęsią skórkę. Za 1 metr sześcienny wody przeciętny odbiorca płaciłby bowiem od 1 stycznia 2018 roku 6,07 zł (brutto), czyli o 1,90 zł więcej niż w tej chwili. W przypadku odprowadzenia ścieków do kanalizacji, opłata wynosiłaby 7,18 zł, czyli o 1,32 zł niż obecnie. - Podwyżki w takiej skali jeszcze u nas nie było - zauważył radny Mateusz Gajda.

Szansą na powstrzymanie tych podwyżek było zakwestionowanie wyliczeń przedstawionych w taryfie. I to się udało. Jerzy Wójtowicz przyznaje wprawdzie, że wniosek taryfowy pod względem formalnym został wyliczony prawidłowo. Koszty też uwzględniono te, które należało uwzględnić. - Wydaje się, że wszystko jest w porządku, ale znaleźliśmy jednak nieścisłości - mówi. Te nie są prawda znaczące, ale stały się podstawą do odrzucenia taryf.

Jeden z błędów polegał na uwzględnieniu w wyliczeniu kosztów dostarczania 2,6 tys. metrów sześć wody do Boronic w gminie Kazimierza Wielka. Taka pozycja wyliczeniu cen wody dla Proszowic nie powinna się znaleźć. Takie jest przynajmniej stanowisko gminy, bo prezes Waldemar Wołek ma inne zdanie: - Woda do Boronic winna być uwzględniona w taryfie, ponieważ spółka ponosi koszty utrzymania, eksploatacji i zakupu wody podawanej na tym terenie - mówi i dodaje, że woda sprzedawana hurtowo Związkowi Międzygminnemu Nidzica została wyłączona z kalkulacji.

Kolejne zastrzeżenie dotyczyło kosztów, jakie spółka zamierza ponieść w przyszłym roku z tytułu wywozu osadów z oczyszczalni ścieków i wymiany wodomierzy. Strona gminna stoi na stanowisku, że zarówno wywóz osadów jak i wymianę wodomierzy można rozłożyć na kilka lat. Tymczasem władze spółki zaplanowały, że w roku 2018 wymienią ponad 1000 urządzeń (w tym roku niespełna 400). W efekcie koszty operacji wzrosną z 26 do 95 tys. zł.

Prezes Wołek broni swojej decyzji: - Konieczne jest dokonanie wymiany wodomierzy, gdyż ich okres legalizacji upłynął kilka lat temu. Obowiązkiem przedsiębiorstwa wodociągowego jest rozliczanie za zużytą wodę na podstawie legalizowanych przyrządów pomiarowych. Wodomierze po wielu latach pracy wskazują na ogół znacznie niższe zużycie niż rzeczywiste, co powoduje wymierne straty spółki - mówi i przypomina jednocześnie, że osad z oczyszczalni też może być przechowywany do dwóch lat.

Dla odbiorców najważniejsza informacja jest taka, że wyższe ceny (na razie) nie wejdą w życie. Cała przepychanka przypomina jednak nieco kłótnię w rodzinie. A raczej jej kolejną odsłonę, bo spory między przedsiębiorstwem zarządzającym wodociągami a Radą Miejską mają w Proszowicach kilkunastoletnią tradycję. Inna sytuacja była jednak, gdy za sieć odpowiadała firma prywatna, a inna jest od ubiegłego roku, gdy zajmuje się tym spółka gminna. - Dla mnie jest rzeczą niezrozumiałą, że prezes spółki przedstawia pewne zadania do wykonania, które następnie gmina, jako jej właściciel, neguje. To jest ewidentny brak koordynacji. Odrzucimy taryfę i co dalej? Spółka jest przecież nasza - mówi radny Paweł Sroga.

Oczekiwania i możliwości

Nie jest tajemnicą, że niechęć do podnoszenia cen wody wynika nie tylko z faktu, że takie decyzje zawsze spotykają się z negatywnym odbiorem społecznym. Radni mają też dwa dodatkowe argumenty. Pierwszy to jakość wody płynącej z kranów - ta proszowicka ma fatalną opinię. Drugi to ogromne straty, okresowo sięgające nawet 50 procent. Spółka wodociągowa podpiera się opinią, że badania wody wykazują, iż spełnia ona normy, a straty wynikają z fatalnego stanu sieci, której kilkadziesiąt nikt nie remontował. Koszty potrzebne do doprowadzenia jej do dobrego stanu, a zatem i oczekiwania finansowe spółki w tym zakresie, są ogromne (około 30 mln złotych). Możliwości gminy - o wiele mniejsze. Coś jednak robić trzeba, w przeciwnym razie będzie tylko gorzej.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 27

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski