Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proszowickie historie wojenne. Niepotrzebna potyczka, czyli jak zginął Ryszard Lodowski

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Grób Rozalii Lodowskiej w Zielenicach z tablicą poświęconą Ryszardowi Lodowskiemu
Grób Rozalii Lodowskiej w Zielenicach z tablicą poświęconą Ryszardowi Lodowskiemu archiwum
Wydarzenia przełomu lipca i sierpnia 1944 roku, nazywane dzisiaj Rzeczpospolitą Partyzancką, miały w Proszowicach i najbliższej okolicy stosunkowo spokojny przebieg. W odróżnieniu od kilku sąsiednich miejscowości, obyło się bez większych bitew, pacyfikacji, czy bombardowań. A jednak i tutaj doszło do potyczki, która pociągnęła za sobą ofiary śmiertelne. Jedną z nich był 22-letni Ryszard Lodowski, pseudonim Magiera.

Najczęściej fałszowane produkty spożywcze na świecie

od 16 lat

Furmanka pełna granatów

W niedzielne południe, 30 lipca 1944 roku, z Koniuszy w kierunku Proszowic wyruszył furmanką partyzancki patrol, składający się z czterech osób. Dowódcą był Leopold Baudisch (ps. Makar), a towarzyszyli mu jako obstawa Ryszard Lodowski z Przemęczan i Jan Lubaszek (ps. Vis) z Wierzbna. Woźnicą był Teofil Kobas. Celem wyprawy było dostarczenie transportu broni, głównie granatów, do dowództwa w Nagorzanach.

- Około godziny 15 patrol znalazł się na szosie słomnickiej w odległości zaledwie 100 metrów od pierwszych zabudowań Proszowic, gdy nagle z tyłu nadjechał samochód osobowy przystrojony w chorągiewki biało-czerwone, co wskazywało na to, że jest to samochód partyzancki. Jadący furmanką żołnierze nie spostrzegli, że w samochodzie jadą oficerowie niemieccy, ponieważ byli bez czapek, w białych koszulach – wspomina gen. Bolesław Nieczuja Ostrowski w książce Rzeczpospolita Partyzancka.

Śmiercionośna kosa Hitlera

Być może Niemcy nie zwróciliby uwagi na przejeżdżającą furmankę, ale gdy Baudisch rozpoznał, kto jedzie w samochodzie, otworzył do niego ogień. Rozpoczęła się walka. Siły były wyrównane, jednak tylko do momentu, gdy okazało się, że za samochodem jechała ciężarówka pełna Niemców. Partyzanci w tej sytuacji mogli już wyłącznie ratować się ucieczką. Udało się to tylko dowódcy, który uciekł w kierunku Szreniawy, a następnie schował się w zaroślach. Ranny został woźnica Kobas. Rannego Jana Lubaszka Niemcy dobili bagnetami. Ryszard Lodowski natomiast, który usiłował uciekać w kierunku cmentarza, został zabity serią karabinu maszynowego.

Bratanek poległego, mieszkający w Warszawie Miłosz Lodowski, powołując się na rodzinne relacje wspomina, że Ryszard Lodowski został trafiony tzw. kosą lub piłą Hitlera, czyli z karabinu MG42.

- Ta przecięła go wpół, odcinając także jedną z rąk - co zresztą potwierdzał w przekazach tata – relacjonuje.

W tej samej potyczce przypadkową ofiarą został też przechodzący nieopodal Antoni Zajączkowski.

Student, kurier i żołnierz

W chwili śmierci Ryszard Lodowski miał niespełna 22 lata. Urodził się w 1923 roku w Przemęczanach. Uczył się w renomowanym liceum w Pińczowie. W czasie wojny studentem tajnych kompletów Wydziału Chemii UJ.

- Z przekazów rodzinnych wiem także, że prócz udziału w akcjach specjalnych i bojowych Inspektoratu Maria oraz skończenia tajnej podchorążówki, brał udział w szkoleniach wojskowych w lasach sancyngnowskich. Wchodził w skład 8. pułku ułanów Armii Krajowej. Był także, ze względu na przedwojenną znajomość Tatr kurierem, dostarczającym meldunki także i w tamten region województwa – wspomina Miłosz Lodowski.

Za swoja postawę Magiera został odznaczony m.in. Krzyżem Walecznych.

W opinii bratanka śmierć stryja była efektem nieodpowiedzialnego zachowania jego dowódcy.

- Decyzja o zaatakowaniu przejeżdżającego samochodu osobowego z trzema oficerami Wehrmachtu była skandalem i przejawem skrajnej nieodpowiedzialności i niesubordynacji dowodzącego. Po skutecznym ataku, okazało się, że wspomniany pojazd był forpocztą całej jednostki niemieckiego wojska.

Potajemny pogrzeb i ekshumacja

Ryszard Lodowski został pochowany w nocy, podczas tajnego pogrzebu na cmentarzu w Proszowicach. Po zakończeniu wojny został ekshumowany i przeniesiony do mogiły - Pomnika Partyzanckiego - na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Co ciekawe spoczywa tam obok Ireneusza Skrzypczyka ps. „Ren”, 25-letniego kapitana Zgrupowania „Żelbet” AK, który zginął w akcji egzekucji na konfidencie Gestapo w grudniu 1944 w Krakowie. Ren był synem matki chrzestnej Ryszarda Lodowskiego i jego starszym kolegą.

Tablica upamiętniająca Ryszarda Lodowskiego znajduje się też na cmentarzu parafialnym w Zielenicach. Jak informuje Andrzej Rydzewski, została wykonana podczas renowacji nagrobka Rozalii Lodowskiej, matki Ryszarda z inicjatywy Anny Duniec, siostrzenicy Lodowskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski