Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protestujący przed Sejmem kontra policja. "Apelujemy o rozsądek"

Jakub Oworuszko
Jakub Oworuszko
fot. Szymon Starnawski/ Polska Press
Starcia z policją w trakcie antyrządowych protestów przed Sejmem, wulgarne napisy na biurach posłów PiS czy kontrowersyjne wpisy w internecie - polityczne emocje w ostatnich dniach są ogromne. Opozycja zarzuca policji zbyt radykalne działania, z kolei funkcjonariusze przekonują, że wykonują jedynie swoje obowiązki.

W ostatnich dniach kilkaset osób protestowało przed Sejmem przeciwko kolejnym zmianom w ustawach sądowych. Mimo że na miejsce skierowano dodatkowe siły policji, funkcjonariuszom nie udało się w pełni zapanować nad tłumem. W piątek doszło do przepychanek z policją - zatrzymano cztery osoby, a dwóch policjantów zostało rannych.

Wiele komentarzy wywołał wpis posła Platformy Obywatelskiej Michała Szczerby, który zamieścił na Twitterze zdjęcie jednego z interweniujących policjantów podpisując je imieniem i nazwiskiem funkcjonariusza. Na odpowiedź policji nie trzeba było długo czekać: „Naraża pan życie policjanta i jego rodziny. Takie wpisy mogą doprowadzić do tragedii. Za pana wpisem pojawiły się osoby nawołujące do przemocy wobec rodziny i najbliższych policjantów”. „Naszą odpowiedzialnością jest być razem z obywatelami. Być ich głosem w Sejmie, być z nimi na ulicy, być wtedy, gdy są zatrzymywani. Interweniować, relacjonować i dokumentować. Brutalność i naruszenia. Obywatel nie może być pozostawiony sam sobie. Władza musi być kontrolowana” - podkreślał w poniedziałek Szczerba tuż po konferencji rzeczników komendanta głównego i stołecznego policji, którzy poinformowali, że złożono zawiadomienie do prokuratury w związku z ujawnieniem wizerunku funkcjonariusza w internecie.

Z kolei zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez policjantów złożyła Nowoczesna. Posłowie przekonują, że funkcjonariusze pobili jednego z protestujących.

Tymczasem z różnych miejsc w Polsce docierają sygnały o dewastowaniu elewacji budynków biur posłów PiS. W weekend na kilku z nich pojawiły się napisy „czas na sąd ostateczny”, a także wulgaryzmy.

Rządzący wytaczają ciężkie działa przeciwko swoim politycznym przeciwnikom i oskarżają ich nawoływanie do anarchii, a nawet o propagowanie totalitaryzmu.

Poważne kłopoty może mieć 48-letnia kobieta, który na oknie biura posłów Krzysztofa Czabańskiego i Andrzeja Mioduszewskiego w Wąbrzeźnie napisała „PZPR”. Usłyszała zarzut... propagowania totalitaryzmu. Z kolei wicepremier Piotr Gliński zwrócił się do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, by przeanalizowała wypowiedzi z satyrycznego programu „Szkło kontaktowe”. „Wczoraj wieczorem w TVN24 prowadzący program nawoływał polską policję do wypowiedzenia posłuszeństwa władzy państwowej. Zwracam się z pytaniem do właściciela tej stacji, czy akceptuje taki przekaz swojej telewizji?” - dopytywał Gliński na Twitterze.

Politycy PiS krytykują protestujących, opozycję, a nawet media. Przypominają też sprawę zabójstwa Marka Rosiaka, działacza PiS z Łodzi.

- Duża część społeczeństwa nie akceptuje skrajnych zachowań - przekonuje w roz-mowie z Agencją Informacyjną Polska Press prof. Rafał Chwedoruk, politolog.

Czy protestujący przeciwko zmianom w sądownictwie przekroczyli pewne granice?

Generalnie jesteśmy społeczeństwem umiarkowanym, które nigdy nie czyniło politycznych radykalizmów. Radykałowie, bez względu na swoje ideologiczne oblicze, zawsze należeli w Polsce do przegranych. Zachowania zbiorowe o gwałtownym charakterze często stanowiły materiał wykorzystywany przeciwko autorom i uczestnikom protestów. Teraz ten scenariusz powtarza się. Te zachowania będą przypisywane opozycji, która uczyniła walkę o praworządność swoim sztandarem. Czy przekroczono granice, czy nie - to kwestia odpowiedzialności prawnej, zwłaszcza w kwestii nietykalności cielesnej funkcjonariuszy.

A może to rząd i służby przekroczyły granice? Na przykład kobiecie, która napisała na biurze posłów PiS „PZPR”, postawiono zarzuty propagowania ustroju totalitarnego.

W tym przypadku to kwestia przepisów, to zachowanie kojarzy nam się z aktem wandalizmu. Wielu obserwatorów może zadawać sobie pytanie, co by było, gdyby to jemu ktoś napisał coś na budynku.

Czy którejś ze stron służy ten konflikt?

Tak. Na protestach zyskuje Prawo i Sprawiedliwość, ponieważ duża część społeczeństwa nie akceptuje skrajnych zachowań. Walka wśród partii toczy się tylko o kilka segmentów wyborców: zarówno PiS, jak i PO mają swoich stałych zwolenników. Ci, którzy się wahają, są mniej zaangażowani politycznie, nie mają wyraźnych preferencji, a jak pokazują badania, oni najbardziej odrzucają odchodzenie od pewnych standardów w kulturze politycznej. Zmiany dotyczą spraw bardzo ważnych i nie licuje z nimi forma protestów. Nie jest to ani happening, ani rewolucja. W zasadzie nie wiadomo, jaka ma być forma tych protestów. W tym wszystkim zaskakuje, że organizatorzy protestów z poprzednich lat nie wyciągają wniosków. Protesty negatywnie wpłyną szczególnie na Platformę Obywatelską, mimo że jej liderzy nie są zaangażowani w te protesty.

W protestach bierze udział mniej osób niż przed rokiem. Z czego to wynika?

Najbardziej banalny czynnik to pora roku, wakacje, kwestia pogody. Ale oczywiście są czynnik ważniejsze. Niektórzy mają poczucie, że protesty niewiele zmieniają, nie wiadomo, jaki jest ich cel, co mają konkretnie osiągnąć, choć horyzont strategiczny jest znany. Zniechęcać może też forma protestów: coraz dziwniejsze, coraz mniej kreatywne i kontrowersyjne.

Dlaczego mamy aktualnie w polityce aż tak duże emocje?

Wynika to z wielu czynników. Konflikt PO z PiS-em ujawnił, trochę wbrew intencjom animatorów tego sporu, bardzo wiele osi podziału w polskim społeczeństwie. Ujawniono podziały społeczno-ekonomiczne, oba elektoraty różnią się klasowo, podziały kulturowe - tradycjonalizm - modernizm, czy na osi przestrzennej centrum - peryferia - wielkie miasta kontra małe miejscowości. To wszystko się na siebie nakłada. Politycy chętnie odwołują się do emocji, zwłaszcza wtedy, kiedy są w emocji - to pomaga skonsolidować elektorat po przegranych wyborach. W całej sytuacji mamy też deficyt meritum - tak naprawdę niektóre spory dotyczą trudnych do rozstrzygnięcia kwestii: czym jest demokracja parlamentarna, co znaczy demokracja liberalna, czym jest trójpodział władzy. Meritum zastępują emocje.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Protestujący przed Sejmem kontra policja. "Apelujemy o rozsądek" - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski