18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prowokatorzy z Krymu przenieśli się na wschód

Rozmawiał Remigiusz Półtorak
Dr hab. Agnieszka Korniejenko
Dr hab. Agnieszka Korniejenko fot. archiwum
Rozmowa. Wschodnia Ukraina nie chce odłączyć się od reszty kraju – mówi dr hab. Agnieszka Korniejenko z UJ.

- Jakie jest dzisiaj poparcie dla separatystów na wschodzie Ukrainy? Bo doniesienia, które docierają w ostatnich dniach nie są optymistyczne.

- Wbrew pozorom, niskie. Może około jednego procenta. Mówiąc obrazowo, podobne poparcie może mieć skrajny Prawy Sektor. To jest problem stworzony i nagłośniony przez rosyjskie media. Co więcej, dziennikarze wychwycili, że w Doniecku i Ługańsku pojawili się ludzie, których twarze są znane z Krymu.

- To znaczy, że gdyby nie pojawiali się prowokatorzy z zewnątrz, takich nastrojów by nie było?

- Tak sądzę. Wschód Ukrainy sam nie jest skłonny do odłączania się od reszty kraju. A Krymczanie niedługo zobaczą, że nowa sytuacja nie jest dla nich tak optymistyczna, jak wielu zdaje się myśleć. Brak turystów już daje się odczuć. Za kilka miesięcy nie wykluczam nawet bankructwa.

- Wróćmy na Wschód Ukrainy. Gdzie jest dzisiaj największy punkt zapalny? W Ługańsku?

- W Ługańsku na wschodzie i Nikołajewie na południu. Tam prowokatorzy z zewnątrz działają najbardziej energicznie. Chociaż wydaje się, że sytuacja się uspokaja. Od razu trzeba jednak dodać – to nie będzie trwało krótko. Różne prowokacje ze strony rosyjskiej będą się powtarzać. Myślę, że apogeum nastąpi w okolicach wyborów prezydenckich, czyli w drugiej połowie maja.

Ciekawa, a jednocześnie trochę tajemnicza rzecz stała się w Dniepropietrowsku. Na czele obwodu stanął tam oligarcha Ihor Kołomojski (właściciel klubu Dnipro oraz szef wspólnoty żydowskiej – red.). i… jest cisza.

Wydaje się, że dogadał się z miejscowymi radykałami i wyciszył konflikty. Pojawiła się nawet informacja, że z własnej kieszeni zapłacił za paliwo, którego brakowało dla służb porządkowych. Tak czy inaczej, ciekawe zjawisko. Nie spotkałam się dotychczas z komentarzami na ten temat ani w polskiej, ani w ukraińskiej prasie.

- Możemy mieć do czynienia z podobną sytuacją w Doniecku? Tam też ożywił się w ostatnich dniach Rinat Achmetow, najbogatszy oligarcha, który najwyraźniej chce odegrać większą rolę niż dotychczas.

- Nie ufałbym zanadto talentom politycznym Achmetowa. Jako deputowany tego nie pokazywał. Jeżeli teraz znowu włącza się do gry, to bardziej po to, aby zabezpieczyć swoje interesy. Nie wierzę, aby to on miał być osobą, która uspokoi separatystyczne nastroje.

- Jak Pani odczytuje obecną sytuację? Putin jest zdecydowany na podburzanie Wschodu Ukrainy i dąży do konfrontacji z Unią czy ma świadomość, że sankcje unijne nie będą aż tak bolesne, więc – nomen omen - przesuwa granice?

- Co do jednego nie mam wątpliwości: Putin będzie przekraczał granice, jeśli tylko mu się na to pozwoli. Będzie udowadniał światu, że Ukraina nie dojrzała do tego, aby być państwem stabilnym.

- Dlatego ciągle kluczowa jest reakcja UE. Jak Pani ją ocenia?

- Pojawił się jeden bardzo pozytywny element. Unia Europejska stworzyła 30-osobowy Zespół ds. wsparcia Ukrainy, czyli taką radę ekspertów, która ma się jeszcze rozrastać.

To dobra wiadomość, będąca przeciwwagą dla wydarzeń politycznych. Grupa ta ma za zadanie udzielać porad i konsultacji w zagospodarowywaniu miliardów euro, które Ukraina otrzymała lub otrzyma z instytucji międzynarodowych.

Tutaj akurat jestem dobrej myśli i mam przekonanie, że to pomoże – na tyle, na ile się da, bo wiadomo, mżę nie można wykluczyć różnych nadużyć - we właściwym wykorzystaniu pieniędzy przez ukraińskie władze.

- A próba ukarania Gorbaczowa za… upadek Związku Radzieckiego? To może wydawać się śmieszne, ale chyba takie nie jest. Na pewno nie dla polityków zasiadających w Dumie.

- Deputowani Dumy rzeczywiście postanowili wezwać Gorbaczowa do odpowiedzialności za rozwiązanie Związku Radzieckiego. I unieważnić ten akt, twierdząc, że został przeprowadzony nielegalnie. Trudno sobie wyobrazić, że sami podjęli taką inicjatywę, a nie została im zasugerowana z góry. To na pewno nie jest racjonalne, ale może Putin myśli, że znalazł kolejny dobry sposób na kształtowanie opinii społecznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski