Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prysł czar ćwierćfinału

zab
Porażką 1-3 (25-17, 18-25, 13-25, 19-25) we własnej hali z Okocimskim Brzesko juniorzy Janiny Libiąż definitywnie pogrzebali swoje szanse na awans do ćwierćfinału mistrzostw Polski.

Siatkarze Janiny Libiąż w finale wojewódzkim juniorów

   Początek spotkania nie zapowiadał takiego obrotu sprawy. - Być może na chłopców uspokajająco podziałał w pierwszym secie brak oporu ze strony przeciwnika - zastanawia się trener libiążan Julian Kasprzyk. - Takie myślenie zgubiło nas w kolejnych odsłonach. Wystarczyło, że rywal zagrał agresywnie i moi chłopcy zaczęli się gubić na parkiecie - dodaje.
   Sytuacja libiążan była o tyle trudna, że zagrali w tym meczu bez rozgrywającego. - Zupełnie nie rozumiem podejścia Łukasza Marchewki, który przed najważniejszym dla nas spotkaniem sezonu przychodzi i rzuca sprzętem, twierdząc, że ma już dość siatkówki. Często były z nim problemy wychowawcze; opuszczał treningi, stale trzeba było mu przypominać o ligowych meczach, ale teraz przeszedł samego siebie. Postąpił nie fair wobec kolegów - mówi rozżalony trener Kasprzyk. - Postawił nas w sytuacji podbramkowej, bo Bartłomiej Szatan, nasz drugi rozgrywający, jest ciężko chory - dodaje szkoleniowiec.
   Z konieczności na rozegraniu stanął Bartosz Głogowski. - W drugim secie na parkiecie zaczęły się kłótnie. Chłopcy mieli pretensje do rozgrywającego o brak dobrych piłek, a ten z kolei bronił się, że gra na tej pozycji jest dla niego nowym doświadczeniem - tłumaczy Julian Kasprzyk.
   Po raz kolejny plany libiążan o awansie na rozgrywki szczebla centralnego legły w gryzach. Było to już trzecie nieudane podejście Janiny. - Następny mecz finału wojewódzkiego będzie już tylko formalnością. Sezon był wyjątkowo krótki, dlatego będziemy chcieli po jego zakończeniu zorganizować chłopcom jakieś turnieje. Przed kolejnymi rozgrywkami trzeba będzie w klubie ustalić pewne priorytety. Nie może być tak, że zawodnicy wspomagający III ligę, w juniorach przychodzą sobie pograć dla rozrywki. Dla nich najważniejsza jest liga młodzieżowa. Jak już "liznęli" trochę gry w III lidze, to potem w trudnych chwilach w juniorach nie potrafią się zmobilizować, ukrywając swoją niemoc pod ironicznym uśmiechem - kończy Julian Kasprzyk.
(zab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski