Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prywatne derby Pazdana

Rozmawiał Bartosz Karcz
Michał Pazdan ostatnio ma dobrą passę w meczach z Wisłą. Albo ją ogrywa, albo z nią remisuje
Michał Pazdan ostatnio ma dobrą passę w meczach z Wisłą. Albo ją ogrywa, albo z nią remisuje fot. Andrzej Zgiet
Rozmowa. – Mogłem dwa razy trafić do Wisły, a do Cracovii nawet trzy razy – mówi MICHAŁ PAZDAN, piłkarz Jagiellonii Białystok, który pochodzi z Krakowa, a w piątek kolejny raz zagra przeciwko „Białej Gwieździe”

– Zacznijmy może od gratulacji, bo w poniedziałek rozegraliście szalony, choć zwycięski mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

– Prowadziliśmy już 3:0 i wydawało się, że wygramy na spokojnie. Jak to jednak bywa w Białymstoku, zawsze się coś dzieje. Znów doprowadziliśmy do horroru, ale najważniejsze, że ostatecznie wygraliśmy 4:2.

– Przy prowadzeniu 3:0 wkradło się samouspokojenie?

– W przerwie mówiliśmy sobie, że trzeba zachować koncentrację. Podbeskidzie jest groźne przy stałych fragmentach gry. I niestety, nie udało nam się zachować trzybramkowej przewagi. Przeciwnik strzelił gola, później zdobył drugą bramkę i trochę się zagotowało. Ważne jednak, że potrafiliśmy również odpowiedzieć golem.

– Gracie w tym sezonie trochę „od ściany do ściany”. Skąd się to bierze?

– Mieliśmy taki okres, w którym przegraliśmy trzy mecze, tracąc przy tym po trzy bramki. Trener zareagował, zmienił ustawienie i okazało się to trafną decyzją. Od tego momentu w czterech meczach zdobyliśmy dziesięć punktów.

– Teraz czeka was mecz, który dla Pana, człowieka pochodzącego z Krakowa, będzie pewnie wyjątkowy.

– Oglądałem ostatnio derby i dowiedziałem się, że tylko jedna osoba, która zagrała w tym meczu, pochodzi z Krakowa. Trochę inaczej to wygląda niż kiedyś. Dla mnie natomiast każdy mecz w Krakowie to osobiste derby. Wychowałem się w tym mieście i cały czas jestem z nim związany. Gdy tylko mam trochę wolnego czasu, zawsze przyjeżdżam do Krakowa.

– Odczuwa Pan niedosyt, że w swojej karierze musiał Pan szukać szczęścia poza Krakowem, mimo że było zainteresowanie ze strony Wisły i Cracovii?

– Mogłem dwa razy trafić do Wisły, a do Cracovii nawet trzy razy. To było wtedy, gdy wypełniłem kontrakt w Zabrzu. Jagiellonia okazała się jednak konkretniejsza.

– W Wiśle w 2009 roku już Pan trenował i wszystko wskazywało na to, że zwiąże się Pan z nią kontraktem. Co się stało, że ostatecznie tak się nie stało?

– Nie tylko trenowałem z Wisłą, ale przeszedłem nawet testy medyczne. To był jednak okres, w którym Wisła chciała sprzedawać zawodników, a nie ich pozyskiwać. Przez to nie doszło do finalizacji transferu. Trenerem Wisły był wtedy Maciej Skorża i chciał mnie w swoim zespole. Cóż, potoczyło się to tak, jak się potoczyło. W Cracovii też były prowadzone rozmowy, ale również nic z nich nie wyszło. Szkoda, bo zawsze chciałem grać w rodzinnym mieście.

– Po zakończeniu kariery wróci Pan do Krakowa?

– Nie wyobrażam sobie, że mógłby żyć gdzie indziej.

– Przejdźmy do teraźniejszości. Czasy, kiedy Jagiellonia przyjeżdżała na ul. Reymonta jak na ścięcie, odeszły do przeszłości. Pewnie teraz będziecie chcieli sprawić niespodziankę.

– Mnie ostatnio dobrze grało się na stadionie Wisły. Jeszcze w barwach Górnika dwa razy wygrałem, a w poprzednim sezonie, już z Jagiellonią, zremisowałem. Gola na wagę punktu strzelił w ostatniej minucie Bekim Balaj. To było cenne, tym bardziej że Wisła w tamtej rundzie straciła na swoim stadionie dwie bramki i tylko dwa razy nie wygrała. W Białymstoku natomiast wygraliśmy 5:2. Mamy nadzieję podtrzymać dobrą passę meczów z Wisłą. „Biała Gwiazda” bardzo dobrze wystartowała. Teraz ma chwilowy kryzys. W derbach zabrakło jej trochę szczęścia, bo mecz był na remis. Do Krakowa przyjedziemy pokazać się z dobrej strony.

– Wiśle gra się trudniej z zespołami, które nie idą z nią na wymianę ciosów. Jagiellonia też w takim stylu będzie chciała poszukać punktów?

– Jeszcze nie omawialiśmy taktyki na mecz z Wisłą, choć wiadomo, że „Biała Gwiazda” ma bardzo dobrych zawodników do gry kombinacyjnej. Jeśli uda nam się ograniczyć ich atuty, to nasze szanse wzrosną.

– W waszych meczach pada dużo bramek. To zapowiedź strzelaniny, jakiej możemy być świadkami w piątek wieczór?

– Jak wychodzimy na boisko, to nie myślimy, że tych goli w obie strony będzie padać dużo. Naszym zadaniem jest, żeby tracić jak najmniej bramek. Przede wszystkim chcemy wygrywać.

– W piątek Michał Pazdan będzie miał wsparcie z trybun od rodziny, znajomych?

– Jak zawsze gdy gram w Krakowie, będzie na trybunach dużo osób z rodziny. Pojawi się też spore grono znajomych, którzy kibicują Wiśle.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski