Drużynie Przeboju (białe stroje) tylko raz udało się zaskoczyć defensywę Janiny, chociaż okazji nie brakowało. Fot. Bogusław Kwiecień
III LIGA PIŁKARSKA. Drużynie z Wolbromia nie udał się rewanż za porażkę jesienią na własnym boisku
Wolbromianie przyjechali do Libiąża z postanowieniem wzięcia rewanżu za przegraną z Janiną jesienią u siebie (0-1), za to bez trenera Jarosława Raka, który w tym czasie zdawał egzaminy na uczelni. Zastąpił go Michał Guja, który pauzował za kartki. Podobnie już było kilka kolejek temu wstecz, gdy wolbromski pomocnik prowadził kolegów w spotkaniu z Czarnymi Połaniec, zakończonym zwycięstwem 2-0. Tym razem poprzeczka była na pewno zawieszona wyżej, ale początek meczu był dla gości nawet obiecujący. - Pierwsze 20 minut należało do nas i mogliśmy objąć prowadzenie. Mam na myśli sytuację Tomasza Jarosza, to była "setka". Potem faktycznie Janina przejęła inicjatywę, zdobyła dwa gole, a nie da się ukryć, że mogły paść kolejne. W końcówce pierwszej połowy znów jednak byliśmy bliscy zdobycia kontaktowego gola - mówił Michał Guja.
Rzeczywiście wolbromianie, którym wcześniej w kilku podbramkowych sytuacjach dopisało szczęście, w 43 min mogli narzekać na jego brak. Po ładnym strzale z rzutu wolnego Tomasza Wdowika piłka trafiła w poprzeczkę. Gdyby przymierzył kilka centymetrów niżej, byłby niechybnie gol, bo bramkarz Janiny tylko odprowadził piłkę wzrokiem.
Mimo straty dwóch goli, Przebój nie miał zamiaru się poddawać i po zmianie stron ruszył do ataku. Z upływem czasu pod bramką gospodarzy coraz częściej dochodziło do gorących spięć. Najpierw minimalnie nad poprzeczką główkował Daniel Żmudka, a za chwilę na pecha miał prawo narzekać Jarosz, który próbował przelobować libiąskiego golkipera i trafił w poprzeczkę. To nie był ostatni pojedynek tych zawodników w meczu. Bramka dla gości w każdym razie wisiała w powietrzu w przenośni i dosłownie. Na niewiele ponad 10 minut przed końcem po "główce" Sławomira Dudy Przebój zdobył bramkę kontaktową.
Wolbromianie do końca walczyli o wyrównanie i niewiele brakowało, aby dopięli swego. Szansę na zostanie bohaterem w szeregach gości miał Żmudka, ale na przeszkodzie stanął mu Dawid Stambuła, który ofiarną interwencją zdołał go powstrzymać.
- Zabrakło nam trochę szczęścia, bo skoro piłka dwa razy trafiła w poprzeczkę. Z pewnością druga połowa toczyła się przy naszej przewadze. Co ważne przy tym, nie dopuszczaliśmy do groźnych sytuacji pod naszą bramką. Szkoda, bo remis był na pewno w zasięgu - podsumował Michał Guja.
Przebój w tym meczu - jak w całej rundzie wiosennej - zagrał ze zmiennym szczęściem. Na razie jego dorobek nie jest imponujący. W 13 meczach zdobył 13 punktów, wygrywając 4 spotkania, 1 remisując i w 8 ponosząc porażki. (BK)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?