Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przebrał się za ginekologa [WIDEO]

Alicja Fałek
Tu nie ma dzwonka, drzwi oddziału ginekologiczno-położniczego są cały czas otwarte
Tu nie ma dzwonka, drzwi oddziału ginekologiczno-położniczego są cały czas otwarte Alicja Fałek
Nowy Sącz. 27-latek wszedł na oddział sądeckiego szpitala. Udając lekarza próbował zbadać dwie pacjentki. Kobiety przyłapały oszusta

Młody sądeczanin wszedł w zeszłym tygodniu na oddział ginekologiczno-położniczy szpitala, a następnie do sali, w której leżały dwie pacjentki. Udając ginekologa zaczął je badać. Uciekł, ale już następnego dnia został złapany.

WIDEO: "Miał na sobie jakieś prześcieradło". Fałszywy ginekolog w szpitalu w Nowym Sączu

Źródło: TVN24/x-news

- To się w głowie nie mieści. Jak można było dopuścić do takiej sytuacji - mówi Mateusz Siwak, ojciec Nikolasa, który przyszedł na świat w niedzielę w Szpitalu Specjalistycznym im. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu. - Jestem tutaj codziennie od kilku dni i widzę, że każdy wchodzi na oddział bez żadnego problemu. Tak być chyba nie powinno.

Zachowywał się jak lekarz
Mężczyzna około godziny 5 nad ranem bez przeszkód dostał się na oddział. W jednym z pomieszczeń znalazł białą poszwę, którą narzucił na siebie jak lekarski fartuch. Tak odziany wszedł do sali, gdzie spały dwie pacjentki w wieku 18 i 28 lat.

- Obudził kobiety i powiedział, że musi przeprowadzić badanie ginekologiczne - mówi Waldemar Starzak, prokurator rejonowy w Nowym Sączu.

Pacjentki wyrwane ze snu początkowo nie zorientowały się, że mają do czynienia z oszustem. 27-latek doskonale przygotował się do roli i zadawał im pytania jak prawdziwy lekarz.

Poczuł się zbyt swobodnie
Dopiero gdy odkrył jedną z kobiet i pod pretekstem badania zaczął dotykać intymnych miejsc, pacjentki podniosły alarm.

- Mężczyzna uciekł, ale na podstawie nagrań z monitoringu i zeznań świadków już następnego dnia został zatrzymany przez policję - dodaje prokurator Starzak. - Zdarzenie miało miejsce w minioną środę, a już w piątek przesłuchaliśmy go w prokuraturze. Przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień.

Jeszcze tego samego dnia podejrzany, który usłyszał zarzut doprowadzenia innej osoby do poddania się innej czynności seksualnej, stanął przed sądem. Tam złożył obszerne wyjaśnienia. - Sąd przychylił się do naszego wniosku i zastosował wobec 27-latka dwa miesiące tymczasowego aresztu - podkreśla prokurator Starzak.

Mężczyźnie grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Otwarte dla wszystkich
Agnieszka Zelek, rzeczniczka prasowa szpitala, podkreśla, że oddział ginekologiczno-położniczy jest cały czas otwarty i połączony z izbą przyjęć na parterze.- Kobiety rodzą w różnych godzinach. Mężom i rodzinie nie ograniczamy dostępu do pacjentek. Ale pielęgniarki i położne zwracają uwagę na osoby wchodzące na oddział - zapewnia Zelek.

- Trudno powiedzieć, jak to się stało, że ten mężczyzna nie został zauważony. Może pielęgniarki i położne były czymś zajęte.

Rzeczniczka dodaje, że po incydencie dyrektor szpitala wyczulił załogę, aby baczniejszą uwagę zwracała na osoby odwiedzające oddział.

Kontrolować wizyty
Pacjentki nie zostały poinformowane, co się wydarzyło na ich oddziale. Pani Irena z Podegrodzia, która od wtorku leży na położnictwie, mówi: - Dobrze, że to nie mnie się przytrafiło. Sama nie wiem, jak bym się wtedy zachowała.

Mateusz Siwak zauważa, że w innych szpitalach personel zawsze sprawdzał, kto do kogo przychodzi.

Jak jest u innych?
Marcin Radzięta, dyrektor Szpitala Powiatowego w Limanowej
*Przepisy mówią, że rodzina pacjentów powinna mieć możliwość odwiedzin przez cały czas. I my się do tego stosujemy.

Tyle że mamy różne zabezpieczenia na oddziałach. Drzwi do ginekologii i położnictwa zamykane są o godz. 22, a otwierane rano. W nocy osoba odwiedzająca musi użyć dzwonka, żeby się dostać do pacjenta. Wtedy personel pyta, do kogo się udaje.

W ciągu dnia musi przejść koło dyżurki pielęgniarek. Wątpię, żeby ktokolwiek mógł wejść na oddział niezauważony.

Roman Bański, dyrektor Szpitala Położniczo-Ginekologicznego Medikor w Nowym Sączu
*W szpitalu mamy zainstalowany monitoring, a obiekt zamykamy na noc. Osoby odwiedzające oddział muszą przejść koło dyżurki pielęgniarek, która znajduje się na wprost drzwi wejściowych.

Gdy ktoś przychodzi po raz pierwszy, dyżurne pytają, do kogo się udaje, a jedna odprowadza gościa do właściwej sali. Po kilku wizytach personel kojarzy już odwiedzających. Myślę, że u nas taka sytuacja byłaby niemożliwa, ale przecież różnie to bywa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski