Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przebył długą drogę, żeby pokonać glejaka

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Patryk w Oklahoma City. Tata i polskie rodziny, które tam poznali, dbali, żeby miał jak najwięcej powodów do uśmiechu
Patryk w Oklahoma City. Tata i polskie rodziny, które tam poznali, dbali, żeby miał jak najwięcej powodów do uśmiechu Fot. Archiwum prywatne
Dobczyce. Przed samymi świętami w klinice w USA zabrzmiał Dzwon Zwycięstwa. Tak 6-letni Patryk obwieścił wszystkim, że jego leczenie, które sfinansowały rzesze osób dobrej woli dobiegło końca. Na efekty protononerapii trzeba jednak poczekać.

Stojąc na krześle (bo bez niego nie dosięgnąłby dzwonu) Patryk Galia przybił „piątki” z wiwatującymi na jego cześć lekarzami i pielęgniarkami, a potem razem z tatą wsiadł do samolotu lecącego do Polski.

Sprawili rodzinie wielką radość wracając do domu na dzień przed Wielkanocą, szczególnie, że wiele wskazywało na to, że zostaną w USA nieco dłużej.

Ich wcześniejszy powrót nie byłby możliwy, gdyby nie to, jakim bohaterem okazał się Patryk. Lekarze planując terapię zakładali, że tak jak wszystkie dzieci w jego wieku ,do każdego naświetlania będzie musiał być usypiany, a jak wiadomo, między jedną z drugą narkozą muszą być zachowane odstępy czasowe. Okazało się jednak, że chłopiec idealnie współpracuje z personelem i nie boi się ani pozostać sam w sali, gdzie poddawany był promieniowaniu, ani hałasu, jakie generują urządzenia. I nie trzeba poddawać go nakrozie. Wprawił tym lekarzy w osłupienie i nawet bili mu brawo za odwagę, bo był bodaj pierwszym dzieckiem w tym wieku, które usypiania nie wymagało.

Na czas napromieniowania Patryk musiał nie tylko położyć się na specjalnym stole i pozwolić sobie założyć na głowę maskę, ale także rozstać się z tatą. Ale to właśnie tata, w męskiej rozmowie, jaką odbyli przed rozpoczęciem tej terapii, dodał mu otuchy i odwagi.

Lekarze są dobrej myśli, ale jeszcze nie mówią: „zdrowy”

- Święta spędziliśmy… na telefonie - śmieje się Iwona Galia, mama Patryka dodając, że aparaty rozgrzewały się do czerwoności, bo każdy od razu chciał ich przywitać, zapytać jak czuje się Patryk i czy jest już zdrowy.Jak podkreśla pani Iwona, na to ostatnie pytanie sami nie znają jeszcze odpowiedzi. - Wielu ludziom wydaje się, że skoro przebył leczenie, to guz na pewno zniknął. Ale tego na razie nie wiemy - dodaje.

Od lekarzy dowiedzieli się, że terapia przebiegła dobrze i że są dobrej myśli, ale nie usłyszeli: „Patryk jest zdrowy”. Bo na to jest jeszcze za wcześnie. Dostali za to szereg zaleceń, w tym najważniejsze: przez najbliższy rok zgłaszać się co trzy miesiące na rezonans magnetyczny (tu w Polsce, a wyniki będą przesyłać do USA). Po tym czasie powinno być wiadomo, czy protony pokonały glejaka.

Najbliższe takie badanie czeka ich pod koniec maja. - To czekanie, niepewność, ale wierzę, że będzie dobrze. Musi być! - mówi mama chłopca.

Patryk na razie aklimatyzuje się w Polsce, różnica czasu jaka dzieli nasz kraj i Oklahoma City w USA daje mu się we znaki, ale rodzice robią wszystko, żeby miał zapewniony spokój, choć akurat teraz wszyscy chcieliby chłopca odwiedzić i porozmawiać z nim.

Za oceanem mały Patryk wydoroślał

Jak mówi mama, Patryk niechętnie odpowiada na pytania o pobycie w USA, choć oprócz leczenia, przeżył tam także mnóstwo miłych chwil, bo i tata i poznane tam polskie rodziny dbały, aby i takich mu nie brakowało. Czasem tylko coś opowie Kamilowi, swojemu młodszemu bratu. - Wydaje się, jakby dokładnie zdawał sobie sprawę z tego po co tam był, że to nie była wycieczka dla przyjemności. Jest bardziej wyciszony, taki… obserwujący - mówi pani Iwona.

Zauważyła też, że jej wciąż przecież mały Patryk, nie zachowuje się już jak dziecko, ale jak dorosły. Kiedy pyta o swój stan, nie daje się zbywać odpowiedziami mamy, która chciałaby chronić go przed straszną prawdą. - To nie ten typ dziecka. On woli konkret. Wtedy jest spokojniejszy - mówi mama.

ZOO, mecze, gra w golfa i ...tornado

O tym, że wciąż jest dzieckiem świadczy uśmiech, jakie pojawia się na jego buzi, kiedy tata wspomina wycieczkę do ZOO w USA, wyjście na mecz koszykówki, naukę gry w golfa albo imprezę urodzinową, na jaką Patryk został tam zaproszony. Oprócz tych miłych chwil przeżyli tam coś jeszcze, co może trudno nazwać miłym, ale dla nich było na pewno ciekawym doświadczeniem, a było to tornado, jakie przeszło gdzieś w dalszej na szczęście okolicy. W ich relacji, dało się ono odczuć im jako… zwielokrotniony halny.

Do grona przyjaciół dołączyła amerykańska polonia

Te i inne atrakcje (z wyjątkiem tornada) zapewniły im poznane tam cztery rodziny polskiego pochodzenia. Tylko dwie z nich znały się wcześniej, wszystkie cztery spotkały się dzięki Patrykowi.

Jedną znalazła przez internet przyjaciółka pani Iwony. Ktoś inny przekazał jej kontakt, kiedy szukała kogoś z Oklahoma City, kto mógłby być dla dwóch przybyszów z Polski kimś w rodzaju przewodnika tam na miejscu. Jedna z rodzina sama znalazła rodzinę Patryka i zaoferowała pomoc.

Wszystkie cztery, jak mówi pani Iwona, stanęły na wysokości zadania wykazując się wielką serdecznością w stosunku do obcych sobie przecież ludzi. Dziś to już nie obce sobie osoby, ale przyjaciele i to tacy, którzy sprawdzili się w trudnym dla Patryka i jego taty czasie. - Służyli im pomocą w różnych sprawach i robili to z sercem. To wyjątkowe, bardzo pozytywne doświadczenie - mówi pani Iwona, która choć nie doświadczyła tego bezpośrednio, bo panowie polecieli za ocean sami, ale jest niezmiernie wdzięczna tym rodzinom za to, jak zaopiekowali się jej chłopakami.

To kolejne osoby, które można dopisać do długiej listy tych, którzy nie pozostali obojętni na los chłopca. W końcu w zebraniu prawie 2 mln zł na jego leczenie pomogły dziesiątki, a może i setki tysięcy osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski