Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeciszovia musi poprawić skuteczność

BK
Przeciszovia po raz kolejny na wiosnę straciła punkty przed własną publicznością, bo tak należy ocenić wynik jej potyczki z IKS Olkusz (1-1). Przyznał to również trener przeciszowian Tomasz Bernas, który próbuje rozgryźć przyczynę niemocy strzeleckiej swoich podopiecznych.

Przeciszowianin Jakub Żurek (z lewej) w walce o piłkę z Danielem Przybyłą. Fot. Grzegorz Sroka

IV LIGA PIŁKARSKA. Przeciszowianie nie poradzili sobie z osłabionym liczebnie IKS Olkusz

Kłopoty ze zdobywaniem bramek przeciszowianie mają od początku tej rundy, co wynika po części ze zmiany podejścia rywali do spotkań z nimi. Tak było w pierwszym spotkaniu z Alwernią (2-0), mimo zwycięstwa, a następnie z Glinikiem Gorlice (1-1), w którym już do przerwy Przeciszovia mogła przesądzić losy meczu.

Podobnie było w meczu z olkuszanami, chociaż ci zdecydowanie wyżej zawiesili poprzeczkę i nie pozostawali gospodarzom dłużni. Dla tych drugich szanse na zdobycie prowadzenia mieli w każdym razie Mariusz Jarosz, Bartłomiej Chrapkiewicz czy Szymon Śliwa. W końcu po pół godzinie gry Przeciszovia sforsowała defensywę rywali, zdobywając prowadzenie. Wydawało się, że mecz układa się dla niej w wymarzony sposób, bo chwilę wcześniej po drugiej żółtej kartce, a w konsekwencji czerwonej boisko musiał opuścić jeden z olkuskich zawodników.

W tym momencie miejscowi chyba nie docenili rywali, którzy mimo niekorzystnego rozwoju wydarzeń, nie zamierzali składać broni. - Straciliśmy bramkę po naszym prostym błędzie, zabrakło koncentracji przy stałym fragmencie gry i asekuracji. Niestety, powtórzył się scenariusz z poprzednich spotkań, w których jednocześnie sami nie potrafiliśmy wykorzystać szeregu dogodnych okazji. W drugiej połowie mieliśmy z 5 sytuacji, z których powinniśmy poprawić wynik - twierdzi szkoleniowiec Przeciszovii.

Między innymi sytuacji sam na sam nie wykorzystał Rafał Ortman, a z kolei Patryk Mańka trafił w słupek. Im bliżej końca, tym w akcje ofensywne gospodarzy angażowało się więcej zawodników. Z tyłu pozostali tylko Marek Kudłacik i Tomasz Orzechowski. Trener Bernas dokonał zmian w ataku, licząc, że może zmiennicy będą mieli lepiej nastawione celowniki. Wszystko na nic, czym niepocieszony był m.in. prezes Przeciszovii Stefan Zajas, który miał nadzieję, że drużyna uczci zwycięstwem jego urodziny.

- Trudno o lepszy wynik, gdy z 5 czy więcej okazji wykorzystujemy tylko jedną. Trudno do końca usprawiedliwiać to zmianą podejścia rywali, którzy na pewno grają ostrożniej, szczególnie gdy przyjeżdżają do nas. Na pewno indolencji strzeleckiej nie tłumaczy również fakt, że wiosną gramy w Zatorze, chociaż w jakimś stopniu na własnym boisku zawodnicy czuli się bardziej pewnie. Do takich tłumaczeń można byłoby skłaniać się, gdybyśmy nie stwarzali w ogóle sytuacji bramkowych, a te przecież mamy. Musimy po prostu dalej mocno pracować nad ich finalizowaniem, bo szkoda ogromnego wysiłku, jaki wkładają piłkarze w kolejne mecze, a nie przekładającego się na oczekiwane wyniki - uważa trener Bernas.

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski