Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeciw zmianom w konstytucji: "Ludzie wolni muszą zabierać głos"

Cecylia Kuta, Historyk, pracownik Oddziału IPN w Krakowie
Głosowanie nad zmianami w konstytucji. Wszyscy są za, tylko Stanisław Stomma (pierwszy z prawej w drugim rzędzie wstrzymuje się od głosu
Głosowanie nad zmianami w konstytucji. Wszyscy są za, tylko Stanisław Stomma (pierwszy z prawej w drugim rzędzie wstrzymuje się od głosu Fot. Archiwum IPN
KRAKOWSKI ODDZIAŁ IPN I „DZIENNIK POLSKI” PRZYPOMINAJĄ. Zapowiedziane w wytycznych na VII Zjazd PZPR zmiany w konstytucji PRL dotyczące wprowadzenia zapisu o kierowniczej roli partii oraz zaproponowanego później zapisu o nierozerwalnym sojuszu z ZSRS, wywołały falę protestów. Pierwszym z nich był List 59 z 5 grudnia 1975 r.

„Powołano […] Komisję Nadzwyczajną do zmiany konstytucji. Jest to sprawa, która stanie się kością niezgody. Otóż towarzysze w kierownictwie postanowili zapisać w konstytucji, że partia spełnia w naszym kraju kierowniczą rolę. Budzi to zastrzeżenia wielu ludzi. Dlaczego partia ma mieć szczególne miejsce w konstytucji? […]

Nie rozumiem, po jakiego diabła takie sformułowanie musi się znaleźć w akcie, który Polacy uważają za ogólnonarodowe dobro. Podobno […] przyczyną, dla której chce się to zrobić jest Związek Radziecki. Chce się w ten sposób upewnić Moskwę, że jesteśmy bardzo wiernymi synami komunizmu. Dowcip polega jednak na tym, że to zbyt stare wróble, żeby się na coś takiego dać nabrać. Obawiam się, że taki zapis stworzy spore kłopoty, przyczyni do powstania napięć w społeczeństwie, a ściślej - między społeczeństwem a partią” - notował w swoim dzienniku redaktor „Polityki” i członek KC PZPR Mieczysław Rakowski.

Jego obawy okazały się słuszne. Zapowiedziane w wytycznych na VII Zjazd PZPR zmiany w konstytucji PRL dotyczące wprowadzenia zapisu o kierowniczej roli partii oraz zaproponowanego później zapisu o nierozerwalnym sojuszu z ZSRS, wywołały falę protestów w postaci listów zbiorowych do władz. Pierwszym z nich był List 59 z 5 grudnia 1975 r.

Dokument przełomowy
Pomysł napisania listu wysunął Jan Olszewski podczas jednego ze spotkań opozycji w mieszkaniu Anieli Steinsbergowej. On też wraz z Jakubem Karpińskim i Jackiem Kuroniem zredagował tekst. Powołując się na Powszechną Deklarację Praw Człowieka ratyfikowaną przez rząd PRL, domagano się ustawowego zagwarantowania podstawowych wolności obywatelskich. Autorzy dokumentu zaliczyli do nich: wolność sumienia i praktyk religijnych, wolność pracy, wolność słowa i informacji, w tym zniesienie cenzury prewencyjnej oraz wolność nauki.

„Zagwarantowanie tych podstawowych wolności nie da się pogodzić z przygotowywanym obecnie uznaniem kierowniczej roli jednej z partii w systemie władzy państwowej. Tego rodzaju konstytucyjne stwierdzenie nadawałoby partii politycznej rolę organu władzy państwowej, nieodpowiedzialnego przed społeczeństwem, nie kontrolowanego przez społeczeństwo.

W tych warunkach Sejm nie może być traktowany jako najwyższy organ władzy, rząd nie jest najwyższym organem wykonawczym, a sądy nie są niezawisłe” - pisano w liście.

Podkreślano, iż „Należy zapewnić realizację prawa wszystkich obywateli do wysuwania i wybierania swych przedstawicieli w pięcioprzymiotnikowych wyborach. Należy zapewnić niezależność sądów od władz wykonawczych, a Sejm uczynić rzeczywiście najwyższą władzą ustawodawczą.” Uważano, iż „nierespektowanie wolności obywatelskiej może prowadzić do zniszczenia zaradności zbiorowej, do rozpadu więzi społecznych, do stopniowego pozbawienia społeczeństwa świadomości narodowej i do przerwania ciągłości narodowych tradycji”.

Oceniając dokument Jan Józef Lipski stwierdzał: „Nie ma tu sensacji ideologicznych, lecz istotne jest co innego: że odważnie upomniano się o to, co od dawna wydaje się oczywiste w wielu krajach świata”. Po raz pierwszy bowiem wysunięto żądania respektowania reguł demokracji, w tym wolnych wyborów. Nie opowiadano się za ulepszoną wersją socjalizmu, lecz za zmianą systemu politycznego PRL. Pod tym względem był to - jak pisał historyk Jan Skó-rzyński - „dokument przełomowy, będący w istocie odrzuceniem systemu komunistycznego i politycznym programem dla opozycji.”

Nie tylko zawodowi „protestowicze”
Swój podpis pod petycją złożyli m.in.: pisarze i artyści Stefan Amsterdamski, Stanisław Barańczak, Jacek Bierezin, Jerzy Ficowski, Kornel Filipowicz, Zbigniew Herbert, Jakub Karpiński, Wojciech Karpiński, Julian Kornhauser, Ryszard Krynicki, Halina Mikołajska, Zygmunt Mycielski, Jan Nepomucen Miller, Jerzy Narbutt, Antoni Słonimski, Julian Stryjkowski, Jan Józef Szczepański, Adam Szczypiorski, Wisława Szymborska, Jacek Trznadel, Adam Zagajewski, naukowcy: Jan Kielanowski, Leszek Kołakowski, Maria Korniłowicz, dziennikarze: Andrzej Drawicz, Stefan Kisielewski, Marcin Król, przedstawiciele opozycji: Ludwik Cohn, Jacek Kuroń, Edward Lipiński, Jan Józef Lipski, Adam Michnik, Jan Olszewski, Antoni Pajdak, Józef Rybicki, Władysław Siła-Nowicki, Aniela Steinsbergowa oraz duchowni: ks. Stanisław Małkowski, ks. Jacek Salij, ks. Jan Zieja. W styczniu 1976 r. dołączyli do nich: Henryk Błachnio, Mieczysław Kotlarczyk, Hanna Malewska, Hanna Rudzka-Cybisowa, Tadeusz Wojnarowski, Barbara Zbrożyna i Wojciech Ziembiński. W sumie więc memoriał sygnowało 66 osób.

Stefan Karaibski na łamach paryskiej „Kultury” stwierdzał, iż sygnatariusze Listu 59 „dali dowód, że po latach prasowo-radiowo-telewizyjnego prania mózgów, po latach coraz mocniej zakwitającego orwellizmu są jeszcze w Polsce ludzie inaczej, normalnie mówiący i myślący, nie zastraszeni, nie „skompleksowani”. I to jacy ludzie?

Nie tylko zawodowi „protestowicze” lub też starsi panowie znani i sławni, którym nic się nie stanie […], nie tylko byli marksiści, zawiedzeni i rozwścieczeni, na których machnięto ręką, ale także ludzie młodzi i mniej znani, którzy mogą być ukarani, zniszczeni, „skoszeni”. To właśnie podnosi na duchu, to jest wychowawcze i uświadamiające, jako tryumfująca demonstracja przechowywanego w duszach i przetrwałego maksymalizmu, którego nie zdołała zniszczyć pragmatyczna „idea” wytargowania drobnych, doraźnych konkretów od wszechmocnej Partii”.

Z kolei Antoni Słonimski, który początkowo miał wątpliwości co do podpisu pod listem, w rozmowie z dziennikarzem francuskiego pisma „Les Nouvelles Littéraires” mówił: „Podpisałem list do władz z protestem przeciwko projektowi zmiany konstytucji, która o ile zostałaby uchwalona, równałaby się zalegalizowaniu dyktatury partii komunistycznej i likwidacji niepodległej Polski. Ta walka ma dla nas zasadnicze znaczenie. Idzie o przyszłość kultury w tym kraju. […] Jestem coraz głębiej przekonany, że ludzie wolni muszą zabierać głos, niezależnie od związanego z tym bezpośredniego ryzyka.

Moje długie doświadczenie wykazuje, że zawsze zyskuje się na niepodporządkowywaniu się rozkazom i mówieniu tego, co się myśli. Oczywiście w moim wieku łatwiej wypowiadać pewne prawdy, o których milczą inni, bardziej eksponowani. Ale kiedy patrzę na postępowanie młodych, kiedy ich słucham, czuję się dumny.

Są o tyle odważniejsi od starszych, którzy przez długie lata przyzwyczaili się do ustępowania. Niewątpliwie ryzyko jest dziś mniejsze niż przed dwudziestu laty, tym niemniej napełnia mnie to optymizmem na przyszłość. […] Po raz pierwszy od 1956 roku mam nadzieję, że zwyciężymy, że Władza weźmie pod uwagę nasze zdanie. Dowodzi to, że odwaga intelektualistów czasem się opłaca”.

Widoczny sprzeciw
Sygnatariusze listu zdawali sobie sprawę, z konsekwencji, jakie mogą ponieść. Jan Józef Szczepański pisał w swoich dziennikach: „Trzeba pożegnać się z projektowaną dla mnie na przyszły rok nagrodą państwową, z podróżą do Grecji, może z publikacją książek na jakiś czas. Trzeba przygotować się na różne szykany”. Jednocześnie zaznaczał, że „sprzeciw musi być widoczny i musi kosztować”.

Początkowo list został zignorowany przez władze i nie był szerzej znany. Rozgłos zyskał dopiero, gdy o proteście poinformowały pisma emigracyjne oraz zachodnie redakcje. Wówczas wręcz lawinowo zaczęły napływać kolejne memoriały protestacyjne. W styczniu 1976 r. odrębne listy skierowali: Episkopat Polski oraz prezesi Klubów Inteligencji Katolickiej i redaktorzy wydawnictw katolickich. Następnie, po pojawieniu się zapowiedzi wprowadzenia do konstytucji dodatkowego zapisu o „trwałym i nierozerwalnym sojuszu z ZSRS”, intelektualiści i przedstawiciele świata kultury, w tym również sygnatariusze Listu 59, wystosowali kolejne petycje: w tym List 101.

Zapoczątkowane przez List 59 protesty nie wpłynęły wprawdzie na decyzję władz, ale spowodowały, że ostateczne wersja poprawek do konstytucji uchwalonych 10 lutego 1976 r., została złagodzona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski