Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed nami siedem tłustych lat - zapowiada Janusz Filipiak

Redakcja
Otwarcie stadionu, stoją od lewej: prezydent Jacek Majchrowski, minister sportu Adam Giersz i prezes Cracovii Janusz Filipiak Fot. Wacław Klag
Otwarcie stadionu, stoją od lewej: prezydent Jacek Majchrowski, minister sportu Adam Giersz i prezes Cracovii Janusz Filipiak Fot. Wacław Klag
To wielki dzień Cracovii i Pana prezesa - zagadnęliśmy po sobotnim meczu prezesa MKS Cracovia SSA Janusza Filipiaka.

Otwarcie stadionu, stoją od lewej: prezydent Jacek Majchrowski, minister sportu Adam Giersz i prezes Cracovii Janusz Filipiak Fot. Wacław Klag

- (uśmiech) Najpierw muszę się wyleczyć, bo jestem chory, mam 38 stopni gorączki. Powiem tak - nie ma momentu przełomowego, my budujemy klub dzień po dniu. Są momenty lepsze i gorsze. Dzisiaj na pewno jest ten lepszy.

- Ale nie da się ukryć, że nowy stadion to jednak wielkie wydarzenie dla klubu ze 104-letnią tradycją.

- Na pewno tak. Nie chcę na ten temat mówić za dużo, bo fakty są znane. Dla mnie osobiście najważniejsze było to, że na stadionie była cała moja rodzina - żona, syn, córka. Po raz pierwszy przyszli wszyscy, bo na stary stadion żona nie chciała przychodzić.

- Zwycięstwo z Arką pokazuje, że Cracovia, choć wciąż ostatnia, wcale nie musi spaść z ligi.

- Nie mówmy o degradacji. To nie jest zespół do spadku. Dużo się dzieje w naszej lidze, na przykład kolejny mecz przegrał Śląsk Wrocław. Jako prezes, który chce być prezesem Cracovii na dobre i na złe, nie mogę patrzeć przez pryzmat jednego meczu, czy wygramy czy przegramy. My wykonujemy swoją pracę, żeby w klubie było lepiej. Nasz nowy stadion jest dużym krokiem do przodu. Pytają mnie często o moją wizję. Powiem szczerze, sześć lat temu absolutnie nie sądziłem, że dziś będziemy mieli tak wspaniały stadion. To zdecydowanie przerosło moje oczekiwania. Jestem bardzo szczęśliwy. Ludzie chcą, żeby było fajnie, żeby nie było tandety. Tak jest na naszym stadionie i to mi sprawia dużą radość.

- W takim razie co widzi Pan za kolejne sześć lat?

- W jednym z ostatnich wywiadów powiedziałem, że było siedem lat chudych, a teraz będzie siedem tłustych. Myślę, że tak właśnie będzie. Dlaczego? Bo działamy spokojnie, nie nerwowo. Nie tniemy głów, nikogo nie wyrzucamy, tylko spokojnie budujemy klub. To może widać bardziej w warstwie infrastrukturalnej - jest nowy stadion piłkarski, zmodernizowana hala lodowa. To jest łatwiejsze, bo tam nie działa czynnik ludzki. Jeżeli chodzi o piłkę nożną, to jest to drużyna, ludzie, psychika, myślenie zespołowe. I to nie jest takie proste. W tej dziedzinie nie chcemy działać nerwowo, jestem przekonany, że powoli, powoli przełom nastąpi.

- Co widzi Pan na końcu tych siedmiu lat?

- Niektórzy się ze mnie śmieją, ale naprawdę myślę o pucharach i o tym, żeby polscy kibice wreszcie mieli radość. Nie chodzi o mnie. Mamy dosyć przegrywania w piłce jako Polacy. Moim marzeniem jest to, aby polska piłka zaczęła wreszcie wygrywać. Nie wiem, czy mi się to uda. W tym kierunku działamy w Cracovii.

Rozmawiał i notował: ANDRZEJ STANOWSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski