Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed play-off powraca temat sędziowania

Jerzy Zaborski
Jacek Chadziński przez wiele lat był sędzią międzynarodowym
Jacek Chadziński przez wiele lat był sędzią międzynarodowym fot. Dorota Dusik
Hokej. Przed rozgrywkami play-off w ekstraklasie tradycyjnie wrócił problem sędziowania. Już pod koniec drugiej części fazy zasadniczej kilku arbitrów było u działaczy na cenzurowanym.

Trenerzy na konferencjach prasowych podkreślali, że zaczyna się gra o zbyt wysoką stawkę, aby błędy sędziowskie niweczyły całoroczny trud pracy nie tylko ich, ale także i sponsorów.

Temat sędziów stał się w tym sezonie szczególnie drażliwy po podniesieniu im ryczałtów. Arbitrzy główni z drugiego końca Polski, którzy regularnie gwiżdżą na południu kraju, biorą za swój „występ” od 1570 zł do 1620 zł. Liniowi odpowiednio od 997 zł do 1035 zł. Jeśli też z drugiego końca Polski przyjedzie kwalifikator, co zdarza się często, klub musi wysupłać dodatkowo od 1020 do 1070 zł.

– Sędziowanie w __hokeju nie jest zawodowe – zwraca uwagę Jacek Chadziński, były międzynarodowy arbiter, obecnie wiceprezes PZHL.

W czasach, kiedy brakuje na sprzęt, odżywki, kluby dodatkowo przytłaczane są olbrzymimi opłatami sędziowskimi, „pożerającymi” sporą część budżetu. – Sędziowie muszą zrozumieć, że gdy nie będzie klubów, to nie będą mieli gdzie gwizdać _– popularny „Chadzia” ma pewne pomysły na przyszły sezon, by odciążyć kluby. – _Chyba nie chcemy u siebie przerabiać modelu z poprzedniej epoki politycznej, obowiązującego w NRD, gdzie funkcjonowały... dwa kluby: Dynama Berlin i Weisswaser.

Klubowi działacze mówią wprost, że polskiemu światkowi sędziowskiemu potrzebna jest sportowa rywalizacja i... zdrowa ekonomia. Postulowali po sięgnięcie po Czechów lub Słowaków.

Temat był wałkowany już pod koniec XX wieku. Minęły lata, ale środowisko sędziowskie nadal broni się przed zaproszeniem do pracy na polskich taflach naszych południowych sąsiadów. W klubach postulowali, żeby na play-off stworzyć międzynarodowe pary arbitrów. To z jednej strony byłaby konkurencja dla Polaków, ale też i możliwość podnoszenia przez nich kwalifikacji.

Zaproszenie do współpracy sędziów zza południowej granicy na play-off nie wchodzi w rachubę, bo temat musiałby zostać uzgodniony z drugą stroną. Jak przyznaje działacz PZHL, wątek jest rozwojowy, ale... pod kątem przyszłego sezonu.

– _Można byłoby spróbować nawiązać wymianę. Czy Czesi i Słowacy chcieliby naszych sędziów? Może zapytałbym, czy nasi rozjemcy chcieliby gwizdać za południową granicą za o połowę niższą stawkę? Dla mnie odpowiedź jest jednoznaczna. Czasem trzeba w __siebie zainwestować _– twierdzi Chadziński.

I dodaje: – W klubach czasem demonizują problem sędziowski. Jak arbiter zaliczy jedną czy dwie wpadki, to nie ma tragedii. Jak napastnicy seryjnie marnują pozycje strzeleckie, to trenerzy nieustannie ich rozgrzeszają, szukając winy sportowych niepowodzeń wśród sędziów. Z drugiej strony mam świadomość pewnych patologii, z którymi trzeba zacząć walczyć. Jak choćby „wycieczkami” czwórek z północy kraju. Jak główni są z drugiego końca Polski, to liniowi powinni być miejscowi. Z czasem powinno się odejść od kwalifikatorów, skoro mecze i tak są nagrywane.

Tymczasem w PZHL analizują głosy klubów, by w meczach o medale ograniczyć wizyty „podpadniętych” sędziów.

Jaka jest recepta na dobre sędziowanie? – Wszyscy arbitrzy muszą gwizdać tak samo. Jak jest faul, to ma być wychwycony i nie ma znaczenia, czy jest na początku, czy na końcu. Sędziowie muszą prawidłowo interpretować wykluczenia. Dobrze przygotować się do meczu i nie tłumaczyć się przed zawodnikami – mówi Chadziński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski