Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed powrotem był... Wylot

FIL
Kibice Cracovii na stadionie Hutnika. Fot Wacław Klag
Kibice Cracovii na stadionie Hutnika. Fot Wacław Klag
12 lat, 8 miesięcy i 8 dni - tyle czasu upłynęło między poprzednim a piątkowym meczem piłkarskiej ekstraklasy, rozegranym na Suchych Stawach. Na tym stadionie 18 czerwca 1997 roku Hutnik Kraków przegrał z Ruchem Chorzów 3-5, a 26 lutego 2010 roku Cracovia uległa Legii Warszawa 1-2.

Kibice Cracovii na stadionie Hutnika. Fot Wacław Klag

SUCHE STAWY. Odżył smutny stadion (nareszcie) i smutne wspomnienia (znowu). A prawda wychodzi na jaw.

Co ciekawe, w obu meczach na ławce trenerskiej zasiadał Orest Lenczyk - przed laty jako trener Ruchu, a przed kilkoma dniami jako szkoleniowiec Cracovii (przed ponad 12 laty grała w II lidze). Z kolei ówczesny trener hutników Władysław Łach pomaga dziś "Pasom" w poszukiwaniu nowych zawodników...

Oba mecze już przeszły do historii hutniczego klubu - tyle, że z diametralnie różnych powodów. Piątkowy - bo po raz pierwszy gospodarzem ekstraklasowego meczu na Suchych Stawach nie był Hutnik (rolę tę pełniła formalnie Cracovia) i po raz pierwszy rozegrano go przy świetle elektrycznym, a ten sprzed lat - bo praktycznie zdecydował o spadku Hutnika (już nigdy nie wrócił do ekstraklasy).

Jednak piątkowego meczu kibice z Suchych Stawów raczej długo nie będą rozpamiętywać, a o tamtym sprzed lat pamiętają do dziś. Niestety, nie są to miłe wspomnienia. Mecz przeszedł do historii jako... "Wylot Hutnika". Był to mecz 33., przedostatniej kolejki. Zajmujący 15. (czwarte od końca) miejsce w tabeli Hutnik podejmował będący tuż przed nim i mający o 2 punkty więcej Ruch. Stawką było utrzymanie się w ekstraklasie (Śląsk Wrocław i Sokół Tychy już nie miały na to szans).

Hutnik dwukrotnie obejmował prowadzenie (bramki: Waldemar Adamczyk i Dariusz Romuzga), ale Ruch tyleż razy doprowadzał do wyrównania (Mirosław Bąk i Maciej Mizia z rzutu karnego). Potem prowadził Ruch (Bąk), wyrównał Hutnik (Michał Stolarz), ale ostatnie słowo należało do Ruchu (Krzysztof Bizacki i Mamia Dżikia).

Przełomowy okazał się gol na 2-2 dla gości, uzyskany po bardzo problematycznym rzucie karnym. Nie mający szans na dojście do piłki, zablokowany przez Arkadiusza Kaliszana, Krzysztof Bizacki po chwili w teatralny sposób fiknął kozła przez piłkę trzymaną już przez bramkarza Siergieja Szypowskiego. Gra powinna być wznowiona przez hutników, tymczasem sędzia Krzysztof Wylot (Warszawa) podyktował przeciwko nim rzut karny, który tak wybił z rytmu gospodarzy, że nawet po wyrównaniu na 3-3 sprawiali wrażenie pogodzonych z losem (czytaj: spadkiem).

Sędzia Wylot zaraz po meczu tak tłumaczył swą decyzję: - Według mojej oceny - w tej konkretnej sytuacji - w zetknięciu z bramkarzem Hutnika zawodnik Ruchu Chorzów, nawet nie wiem, który, został przez niego podcięty nogami. Wdziałem dobrze to podcięcie - wejście bramkarza w nogi przeciwnika - i słyszałem nawet odgłos twardego starcia. Moim zdaniem, faul był ewidentny.

Minęło niespełna 10 lat i sędzia Wylot zmienił "nieco" zdanie na temat wspomnianego meczu. - Sędziowałem chyba w 1995 lub 1996 roku mecz Hutnik Kraków i Ruch Chorzów. Był to ważny mecz, gdyż decydował o spadku drużyny przegranej z ligi. Za korzystne sędziowanie dla Ruchu Chorzów dostałem od prezesa Ruchu Chorzów Rogali 60.000 zł. Mecz zakończył się wynikiem 5 do 3 dla Ruchu Chorzów i Hutnik Kraków spadł z ligi - tak miał powiedzieć 15 lutego 2007 roku na przesłuchaniu wtedy już były obserwator Krzysztof K., na którego wyjaśnienia w swojej mowie końcowej powoływał się mecenas Maciej Urbański, obrońca byłego prezesa Arki Gdynia Jacka M (cytat za stroną dziennikarza Radia Wrocław Dominika Panka, poświęconą korupcji w polskim futbolu; autor tą problematyką od kilku lat zajmował się zawodowo, a od 1 lutego 2010 roku zajmuje się już tylko, jak sam pisze, hobbystycznie).
Jak podaje autor wspomnianej strony, w lipcu 2008 roku Wylot przyznał się do wzięcia dwóch łapówek od działaczy Arki za "ustawienie" meczów z Polarem Wrocław (25.10.2003) 4-0 i z Zagłębiem Sosnowiec (3.09.2004) 2-1. i to właśnie do Wylota osławiony Ryszard F. "Fryzjer", jeden z głównych bohaterów korupcji w polskim futbolu, miał się zwracać przez telefon "Cześć kurwiarzu". - Tak prawie zawsze zaczynał. Ja chcę to wymazać z pamięci... - mówił przed 2 laty Wylot.

Przypomnijmy, że gdy Hutnik... wylatywał z ekstraklasy, nie obowiązywały przepisy o korupcji w sporcie.

(FIL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski