Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedbiegi polskiej niepodległości

Maciej Korkuć
Karykatura z epoki pokazująca prawdziwe intencje cesarzy
Karykatura z epoki pokazująca prawdziwe intencje cesarzy fot. archiwum
Krakowski Oddział IPN i „DZIENNIK POLSKI” PRZYPOMINAJĄ. 5 listopada 1916. Sto lat temu Niemcy i Austria proklamują budowę Królestwa Polskiego. Polacy doskonale zdają sobie sprawę, że Wilhelm II i Franciszek Józef I działają w interesie swoich imperiów i chcą pozyskać rekruta, ale robią dobrą minę do złej gry.

Przejęci niezłomną ufnością w ostateczne zwycięstwo (…) powodowani, by ziemie polskie przez waleczne ich wojska ciężkimi ofiarami panowaniu rosyjskiemu wydarte, do szczęśliwej wywieść przyszłości, Jego cesarska Mość Cesarz Austrii (…) oraz Jego cesarska Mość Cesarz Niemiecki, ułożyli się , by z tych ziem ułożyć państwo samodzielne z dziedziczną monarchią i konstytucyjnym ustrojem” - głosiła proklamacja uroczyście odczytana w Lublinie i w Warszawie 5 listopada 1916 roku.

Przełom

W polityce nie ma sentymentów - ta stara prawda i tym razem objawiła się w całej pełni. Niemcy powoli odczuwali zadyszkę w przedłużającej się wojnie. Wypełnienie zobowiązań sojuszniczych wobec Francji przez Rosję w 1914 roku zmusiło Niemców do podzielenia sił. Czar udanego Blitzkriegu na Zachodzie prysł bezpowrotnie. Zamiast błyskawicznych zwycięstw nastała wyniszczająca wojna pozycyjna, której symbolem stała się wielomiesięczna krwawa jatka pod Verdun.

Powracające u ich austriackiego sojusznika pomysły na stworzenie z Polski kolejnego członu habsburskiej monarchii generalnie nie były dobrze oceniane w Berlinie. Niezależnie od innych elementów tej układanki Niemcy wciąż liczyli na separatystyczny pokój z Rosją. Tego nie udaje się osiągnąć.

Na ziemiach polskich rośnie legenda brygadiera Piłsudskiego. Jego nazwisko jest już głośne i rozpoznawalne wśród niemal wszystkich Polaków. Żąda konkretnych deklaracji politycznych na rzecz Polaków. Frontowe walki Legionów pokazują wartość polskiego żołnierza. Jednak Piłsudski żąda aby wojsko polskie „biło się i umierało za niepodległość Polski”, a nie za Berlin czy Wiedeń. Z jednej strony wciąż rozbudowuje konspiracyjną i niepodległościową Polską Organizację Wojskową. Z drugiej: demonstracyjnie podaje się do dymisji. Jego uparte żądania jednych irytują, inni uważają je za nierealne do spełnienia. On robi swoje.

Wobec problemu olbrzymich strat w ludziach, po dramatycznych klęskach Austriaków w walkach z Rosją na Wołyniu, u Niemców coraz bardziej oczywista staje się potrzeba nowych rozwiązań w sprawie polskiej. W 1916 roku coraz większej wartości nabiera wizja masowego ochotniczego napływu Polaków do walki po stronie państw centralnych. Chodzi o stworzenie perspektywy związku Polaków z Niemcami, która zapewni masowy napływ polskiego rekruta. „W zimno obliczonym interesie Niemiec leży utworzenie Polski silnej, zadowolonej i niepodległej (…)” - mówi w Warszawie niemiecki generał-gubernator von Beseler - „która jednak musi być w konwencji wojskowej z państwami centralnymi albo przynajmniej z Niemcami.”

Tego samego dnia 5 listopada dwóch cesarzy ogłasza powstanie Królestwa Polskiego. Tego samego dnia cesarz Austrii wydał dekret o wyodrębnieniu Galicji w ramach monarchii Habsburgów. Dwaj cesarze sami nie wiedzą, że poruszyli lawinę. Nie działali altruistycznie, ale Polacy doskonale wyczuwają doniosłość tego faktu. Na swój sposób.

Wiwaty nie dla wszystkich

Niemcy zrobili wszystko, aby proklamacji nadać odpowiednio uroczystą rangę. Cała Warszawa została przybrane polskimi flagami. Akt został odczytany w obecności polskich dostojników w salach Zamku Królewskiego. „Niemiecka orkiestra wojskowa (…) zagrała „Boże coś Polskę” i „Jeszcze Polska nie zginęła”” - opisywał uczestnik tej ceremonii - „Nas Polaków ścisnęło za gardło dziwne uczucie. Byliśmy świadkami aktu wielkiej wagi, pierwszego etapu ku wolności. (…) Nastała niesamowita cisza. Wtem z grup polskich wyrwał się okrzyk „Niech żyje Polska!”. Ciżba poruszyła się, zafalowała, oczy błysły uniesieniem, okrzyk rósł, potężniał, rozpierał stare grube mury.”

Tekst odczytano także legionistom przebywającym na froncie. Ledwie ucichły czytane słowa, gdy powietrzem wstrząsnął gromki a nieustanny okrzyk: „Niech żyje Polska!”. Chłopcy poczynają się brać w objęcia, a po brzydkiej, ospowatej twarzy prostego kieleckiego chłopa, Dąbka, płynął łzy - opisywał legionista Wincenty Solek - „(…) Ze śpiewem Jeszcze polska nie zginęła ruszamy przez wieś ku kwaterze kapitana”.

Piłsudski - daleki od wiary w przyjazne intencje Niemców - pisał tego dnia w liście do płk. Edwarda Rydza-Śmigłego: „Po raz pierwszy w tej wojnie dzisiaj w miastach naszych publicznie z ust przedstawicieli wielkich armii - narodów padają zapomniane poza Polską słowa: Niepodległość Polski, Rząd Polski, Wojsko Polskie”.

Jednak i on i inni Polacy wiedzieli swoje. Kazimierz Kumaniecki wspominał: „Rozbieraliśmy krytycznie w szczegółach tekst proklamacji (…). Wątpliwości mieliśmy wszyscy te same, ale również rozumieliśmy, że stał się bądź co bądź niezwykły fakt. Na rozkaz austriackiego cesarza, austriacki generał wydobywał sprawę polską na teren międzynarodowy, a austriacki podoficer wywieszał z jego rozkazu polską chorągiew”. Ceremonia na Zamku Królewskim również z innych względów miała swój wymiar symboliczny. Kiedy wszyscy z potężniejącą siłą skandowali coraz mocniej podkreślane hasło: „Niech żyje niepodległa Polska!”, ktoś wobec obecnych Niemców nieśmiało rzucił hasło: „Niech żyje cesarz Wilhelm!”. Według relacji jednak „okrzyk ten powtórzyły zająkliwie dwa czy trzy inne głosy, a wszystkie oczy polskie ponuro szukały w tłumie (obu) straceńców”.

Chociaż akt 5 listopada odnosił się tylko do ziem Królestwa Kongresowego, jeszcze tego samego dnia w warszawskim ratuszu krzyczano: „Niech żyje Polska od morza do morza!”. Tymi ograniczeniami nie przejmowali się także Polacy z zabużańskich „Ziem Zabranych”. Na Kresach reakcje Polaków były jeszcze bardziej optymistyczne niż w Kongresówce. Przez Wilno przeszły entuzjastyczne manifestacje ludności. Nie przejmowano się komunikatami Niemców, że dokument ten nie dotyczy ziem dawnego Wielkiego Księstwa. W Kijowie - pod władzą Rosjan - było podobnie: „Znajomi i nieznajomi, spotykając się, składali sobie nawzajem życzenia, padali sobie w ramiona; łzami radości skrapiali oblicza. Tysiąc pogodnych myśli rozweselało ich twarze, tysiąc błogich nadzieji napełniało serca nasze. Zdawało się nam, iż świat się na nowo odrodził, iż krwawe boje, atletyczne zapasy, wszystkie nieszczęścia i klęski wojenne znajdą nareszcie epilog w rychłym pokoju i błogim szczęściu wszechludów”.

Charakterystyczne, że i w legionowych okopach doskonale rozumiano ograniczony charakter zaborczych obietnic. Jak opisywał Solek, do wiwatujących, rozentuzjazmowanych żołnierzy przemówił kapitan. On też nie krył wzruszenia. Ale podkreślił: „Chłopcy, pamiętajmy, że to dopiero początek. Pamiętajmy, że krzycząc „Niech żyje Polska” mamy krzyczeć: „Niech żyje Polska naprawdę niepodległa”. Podobnie w Warszawie na patriotycznych demonstracjach nie wiwatowano na cześć Niemców i Austriaków. Huczano natomiast: „Niech żyje Polska Niepodległa!”, „Niech żyje Wojsko Polskie!”, ale też równie często: „Niech żyje wódz Piłsudski”.

Wymiar światowy

W innym pamiętniku z tego czasu czytamy: „Większość nas była zdania, że pomimo wszystko, już samo ogłoszenie Polski Państwem niepodległym musi mieć skutki doniosłe i zbawienne: sprawa polska stała się międzynarodową”. I właśnie ten wymiar liczył się najbardziej.

Wbrew intencjom Niemców ogłoszenie aktu 5 listopada stwarzało nowe okoliczności. Sprawa polska dotychczas trzymana była pod suknem. I na forum Ententy i u państw centralnych traktowana jako wewnętrzny problem państw zaborczych. Mimo że Niemcy chcą sytuację wykorzystać dla siebie, mimo że w sposób niejasny zapowiadają utworzenie Królestwa Polskiego tylko z ziem wydartych Rosji, problem Polski siłą faktu staje się nieodłączną częścią polityki wojennej świata.

Rosja wystosowała najpierw ostrą notę protestacyjną przeciwko naruszeniu przez Niemcy i Austrię prawa międzynarodowego, ale już biegu wydarzeń powstrzymać nie mogła. W końcu półtora miesiąca później w carskim rozkazie bożonarodzeniowym z 25 grudnia 1916 r. zapowiedziano „stworzenie Polski wolnej, złożonej ze wszystkich trzech obecnie rozdzielonych części”. Kolejnych kilka tygodni później prezydent USA Woodrow Thomas Wilson opowiada się za odbudową Polski „zjednoczonej, niepodległej i samoistnej”. Zaraz potem, kiedy rewolucja lutowa likwiduje władzę cara, nowy rząd rosyjski czuje się zobligowany do zadeklarowanie praw Polski do niepodległości. Jeszcze mówi o związku z Rosją, ale na Zachodzie otwiera to nowe perspektywy dla Polaków: to koniec rosyjskiej tezy, że sprawa polska jest tylko wewnętrzną sprawą imperium cara.

Piłsudski przybywa do Warszawy. Manifestacyjnie witany czuje siłę popularności. W relacjach z Niemcami w kolejnych miesiącach wykorzystuje swą pozycję, aby systematycznie podbijać stawkę i stawiać nowe warunki. Jego interesuje tylko jedno: pełna niepodległość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski