Przedszkola bez Unii?

Czy koniec unijnej dotacji oznacza koniec przedszkola? Fot. Jacek Sypień

Od dwóch lat przy szkołach w Zadrożu, Trzyciążu, Michałówce i Tarnawie działają punkty przedszkolne. Do każdego z nich jest zapisane po kilkanaścioro dzieci w wieku od 3 do 5 lat. Poza zwykłymi zabawami przedszkolnymi dzieci mają rytmikę, zajęcia logopedyczne i komputerowe, uczą się języka angielskiego, a także jeżdżą na wycieczki. Wszystko funduje Unia. Ale tylko do końca listopada. Punkty przedszkolne w Trzyciążu, Michałówce i Tarnawie powstały w ramach projektu "Małe przedszkola wielką szansą", na który gmina dostała 1 mln 216 tys. zł z Europejskiego Funduszu Społecznego. Unijna dotacja pokrywa niemal całość kosztów prowadzenia przedszkoli do końca listopada tego roku, które są szacowane na 1 mln 430 tys. zł. Z kolei do punktu przedszkolnego w Zadrożu uczęszcza 20 dzieci. To przedszkole powstało w ramach projektu "Zapewnienie dobrego startu życiowego dzieciom w wieku przedszkolnym", na który władze gminy uzyskały 423 tys. zł dotacji. Całość ma kosztować nieco ponad 497 tys. zł. Unijna dotacja wystarczy do lipca przyszłego roku. Pytanie, co dalej?

- Kończą się unijne dotacje i prawdopodobnie punkty przedszkolne, w tej formie, w jakiej działają obecnie zostaną zamknięte. Pojawiła się jednak szansa uruchomienia na terenie naszej gminy przedszkola na trzy oddziały, czyli dla ponad 60 dzieci. Zgłosiła się do nas osoba, która uzyskała dotację unijną na prowadzenie takiego przedszkola przez dwa lata. Wkrótce zapadnie decyzja, gdzie miałoby powstać takie przedszkole. Rozważamy dwie lokalizacje, czyli budynek po zlikwidowanej szkole podstawowej w Porębie lub budynek szkoły w Tarnawie. Jest szansa, że takie przedszkole ruszyłoby od września - mówi Roman Żelazny, wójt gminy Trzyciąż.

Ale jest jeszcze inna możliwość. Istniejące obecnie punkty przedszkolne mogłyby prowadzić, jako przedszkola niepubliczne lokalne stowarzyszenia, które na taką działalność dostawałyby dotacje z budżetu gminy. W mieście i gminie Olkusz działają cztery takie placówki. Uczęszcza do nich prawie 200 dzieci. Stowarzyszenia, czy osoby fizyczne prowadzące te placówki utrzymują przedszkola z dotacji z budżetu miasta oraz z wpłat rodziców. Nie są one wysokie. Do działającego od 11 lat przedszkola przy Publicznej Szkole Podstawowej w Witeradowie uczęszcza obecnie 25 dzieci. Rodzice płacą miesięcznie 120 zł za dziecko. W zamian dzieci mają zapewnioną opiekę dwóch doświadczonych pań przedszkolanek, zajęcia plastyczne i taneczne, język angielski, a także dwudaniowy obiad i śniadanie. Od wielu lat takie niepubliczne przedszkole prowadzone przez siostry zakonne działa w Bukownie, a od trzech lat w Kąpielach Wielkich działa pierwsze w gminie Wolbrom niepubliczne przedszkole założone przez Stowarzyszenie Oświatowe wsi Kąpiele Wielkie. Może do niego uczęszczać 50 dzieci.

Jak się okazuje problem zamykania punktów przedszkolnych, jakie powstały dzięki unijnym dotacjom jest znacznie szerszy. W ostatnich latach dzięki dotacjom z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki powstało w naszym kraju ponad 2500 takich placówek dla 70 tys. dzieci. Teraz, kiedy wyczerpują się unijne dotacje większość z nich zostanie zamknięta, bo gmin nie stać na ich dalsze utrzymanie. Niestety w unijnych programach, z których przyznawano dotacje na przedszkola nie było warunku, że gminy, które je dostały muszą prowadzić przedszkola po wyczerpaniu dotacji.
Jakimś wyjściem byłoby wpisane tych placówek do ewidencji, jako punktów przedszkolnych albo zespołów wychowania przedszkolnego. Wtedy władze gminy mają obowiązek przekazywać takiej placówce dofinansowanie z budżetu gminy.

(SYP)