Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedszkole nowej szkoły

Redakcja
Każda nowość wzbudza kontrowersje. Podobnie jest ze szkolnymi klasami. Ich powstawaniu towarzyszą gorące dyskusje

Monika Bartkowicz

Monika Bartkowicz

Każda nowość wzbudza kontrowersje. Podobnie jest ze szkolnymi klasami. Ich powstawaniu towarzyszą gorące dyskusje

Jaka będzie nowa szkoła? Czy dla dzieci, czy przeciwko nim? Wśród toczących się na ten temat dyskusji ważną propozycję stanowią alternatywne pedagogiki. Mniej popularne, ale od 1989 roku coraz częściej cytowane i wprowadzane, pojawiają się pomysły Freineta, Monterssori czy Rudolfa Steinera.

W tym roku grupa rodziców z dyrektorką Przedszkola nr 30 w Krakowie, mgr Moniką Wiśniewską, rozpoczęła starania o otwarcie pierwszej steinerowskiej szkoły podstawowej. Już od kilku lat działają w Polsce szkoły tego typu - od 1992 roku w Warszawie, od 1995 w Bielsku-Białej oraz Olsztynie. Najczęściej inicjatorami powstania tych szkół są rodzice dzieci chodzących do przedszkoli steinerowskich, nazywanych też waldorfskimi. Druga nazwa pochodzi od założonej przez Steinera w 1919 r szkoły w fabryce Waldorf-Astoria w Stuttgarcie.
W Krakowie działa obecnie jedno przedszkole waldorfskie. To prywatne przedszkole prowadzone przez Pawła Borodziuka na Woli Justowskiej. W dwóch przedszkolach samorządowych - nr 30 na Krowodrzy oraz 27 wykorzystuje się w pracy elementy tej pedagogiki.

Jak działa przedszkole waldorfskie?

Przedszkole waldorfskie czynne jest zwykle przez cztery godziny. Sala przedszkolna to jak duży pokój w domu rodzinnym. - Staramy się zachować wszystkie elementy atmosfery rodzinnej i domowej. Małe dziecko poznaje świat przez naśladowanie, a wzorem do naśladowania jesteśmy my - dorośli. Każdy dzień ma ten sam schemat. Po przyjściu dzieci mają czas na samodzielną zabawę. Potem jest korowód, czyli wierszyki i piosenki ilustrowane gestem, opowiadające np. o wiośnie, pracy rolnika czy Trzech Królach. Następnie wspólny posiłek, po nim zabawy na podwórku. Z rytmem dnia koresponduje rytm tygodnia, nakładający się na rytm roku wyznaczany przez święta chrześcijańskie i pory roku. Na wiosnę dzieci sieją nasiona, jesienią obierają orzechy, suszą jabłka, zimą oczekują przybycia św. Mikołaja, choinki i Bożego Narodzenia. Z porami roku zmienia się wystrój przedszkolnej sali, co determinuje przyroda. W przedszkolu jest zwyczaj pieczenia chleba czy miecza chlebowego, którym dzieli się podczas dnia św. Michała.
Najbardziej autentyczną formą ekspresji dziecięcej jest zabawa. W waldorfskim przedszkolu dzieciom stwarza się warunki do samodzielności. - Zabawa jest formą poznawania świata, jest przeżywaniem tego, co się wcześniej zobaczyło, jest jak wydech po wcześniej wziętym oddechu -_ uzasadnia jej znaczenie pan Paweł. Dzieci nie mają prawie żadnych gotowych zabawek, nie ma grających i piszczących plastikowych sprzętów kultury masowej. Nie ma lalek Barbie ani Batmanów. Są natomiast zabawki drewniane - klocki, dziecinna kuchenka, kącik lalek oraz stół warsztatowy dla chłopców. Są różnorodne szmaty i szmatki. Lalki kupowane zastępowane są przez robione ręcznie - na drutach czy zszywane z resztek materiałów. - _Jeśli lalka się popsuje albo misiowi odpadnie ucho, przyszywamy je. Taka zabawka ma dla dziecka większe znaczenie. Dziecko nie tylko się z nią zżywa, ale też uczy się nią opiekować - przytulać, karmić i naprawiać. Lalka Barbie to nie dziecko, ale dorosła osoba, taka sama w dotyku jak samochód czy łopatka; zaopatrzona we wszystkie szczegóły anatomiczne, z odlanym na stałe uśmiechem, ale pusta w środku. Nie daje dziecku możliwości wyobrażenia sobie, że płacze, śpi; nie można się do niej przytulić.
Dzieci zostają niejako zmuszone do samodzielności i wyobraźni. - Z moich kilkuletnich obserwacji zabaw dzieci nauczyłem się rozpoznawać osobowości wychowanków, ich problemy oraz predyspozycje, upodobania. Dziecko bawiące się to dziecko przygotowujące się do życia, do przyszłego zawodu. Umiejętna obserwacja pozwala pomóc mu w późniejszym życiu - opowiada wychowawca.__Wokół domu jest ogródek, a w nim piaskownica, drewniany karmnik dla ptaków oraz pieńki, patyki, foremki. Wszystko, czego potrzeba.
W przedszkolu waldorfskim opowiada się baśnie. Zanim prowadzący opowie dzieciom jedną z nich - sam czyta ją, starając się zrozumieć i przeżyć. Znane ze swojego "okrucieństwa" baśnie braci Grimm opowiadane są w wersji pierwotnej. Oznacza to, że wilk połknął babcię i Czerwonego Kapturka, a siostrom Kopciuszka gołębie wydziobały oczy.
W grupach waldorfskich jest około dwadzieściorga dzieci w różnym wieku. Również w przedszkolu pana Borodziuka. Obok trzylatków bawią się sześciolatki, z którymi pracuje się osobno, przygotowując je do szkoły.
Uregulowany tryb dnia, samodzielna zabawa, słuchanie baśni, sprzątanie pod koniec tygodnia i zabawki z naturalnych materiałów - wszystko to ma sprzyjać rozwojowi dziecka. Zdaniem pedagogów waldorfskich, dzieci do siódmego roku żyją światem baśni, nie powinno im się tego odbierać. Szkodliwe są również telewizja i wideo, zaburzające poznanie świata.
Każde z przedszkoli, mimo swojego podobieństwa, jest odmienne. Do pewnego stopnia autorskie. Podobnie jest ze szkołami, a nawet samymi klasami - każdą prowadzi jeden nauczyciel. Od niego w związku z tym zależy wszystko. Cykl edukacyjno-wychowawczy trwa do 21 roku życia - od przedszkola przez naukę w szkołach - podstawowej i średniej.

Rudolf Steiner i jego pedagogika

Rudolf Steiner stworzył własny system filozoficzny, będący podstawą nie tylko pedagogiki, ale również terapii, medycyny i rolnictwa. Koncepcja filozoficzna nazwana przez niego antropozofią łączy elementy mistyki chrześcijańskiej z koncepcjami wschodnimi. Początkowo utożsamiany był z działalnością okultystycznego ugrupowania zwanego Towarzystwem Teozoficznym. W 1913 roku założył własne - Towarzystwo Antropozoficzne. Według swojego pomysłu wybudował w Szwajcarii, w Dornach, gmach ku czci fascynującego go poety - Goethego, będący jednocześnie miejscem życia kulturalnego i duchowego - Goetheanum. Do dziś znajduje się w nim ośrodek Steinerowski, znany na świecie z sesji malarskich i terapeutycznych.
Obecnie działa na świecie około 700 placówek, posługujących się jego koncepcją pedagogiczną. Opiera się ona na całościowym rozumieniu rozwoju dziecka - co w praktyce oznacza taką samą dbałość o rozwój strony fizycznej, intelektualnej, jak emocjonalnej i duchowej. Duży nacisk położony jest na dostosowanie wymagań wychowawczych do właściwego etapu rozwoju - nie zawsze dziecko gotowe jest emocjonalnie na przyjęcie zadań intelektualnych. Zdaniem dzisiejszych pedagogów waldorfskich, w końcu XX wieku zbyt duże znaczenie przykłada się do rozwoju umiejętności intelektualnych, zapominając o stronie emocjonalno-duchowej. Właściwa praca z dzieckiem ma umożliwić wszechstronny rozwój, zgodny z jego naturą. Ma jednocześnie przygotować je nie tylko do samodzielnego myślenia, ale i do samodzielnej oceny własnych możliwości. A w efekcie końcowym do życia w społeczeństwie wolnym.

Wychowanie do wolności

Wolność rozumiana jest jako wewnętrzna aktywność człowieka - stąd w przedszkolach i szkołach waldorfskich stwarza się dzieciom wiele możliwości poznania rozmaitych form ekspresji. Wychowanie nastawione jest na dziecko, na rozwój jego indywidualności. Dużo miejsca w zajęciach przedszkolnych zajmują zabawy, a w szkole zajęcia artystyczne - prace ręczne, rzemieślnicze, plastyka, muzyka i przedstawienia teatralne. Formy ekspresji połączone są z przekazywaniem wiedzy. Od początku uczy się dwóch języków obcych - niemieckiego i angielskiego. Lekcja główna w pierwszych klasach szkoły waldorfskiej składa się z kilku elementów - obok zabaw rytmicznych, wspólnej gry na flecie czy gier sprawdzających zapamiętany materiał - przekazuje się wiedzę.
Prowadzony jest system nauczania blokowego - przez dwa do trzech tygodni dzieci uczą się jednego przedmiotu. W pierwszych latach nie mają w ogóle podręczników - na lekcje przychodzą z pustymi zeszytami, które same zapełniają literami, własnymi rysunkami. Samodzielnie przygotowują również przedstawienia. Lekcje odbywają się w jednej klasie. Przy tak rozumianym nauczaniu wzrasta rola nauczyciela. Jeden nauczyciel prowadzi dzieci przynajmniej przez pierwszych sześć klas. Dzięki temu zna je, ma z nimi dobry kontakt. Jest autorytetem, ale też doradcą, wspomagającym rozwój. Ma to duże znaczenie przy ocenianiu - w szkołach tych nie stosuje się ocen cyfrowych.
- Na zakończenie roku dzieci otrzymują świadectwa opisowe, w których jest tylko wykazane, co dane dziecko może i co potrafi. Taki sposób oceniania daje dziecku wytyczne - nie osądza go, ale raczej pokazuje pewną drogę - powiedziała prof. Maria Ziemska, kierowniczka Studium Edukacji Niezależnej w Warszawie, kształcącego pedagogów waldorfskich._Ten sposób ma również pomóc dziecku we właściwej ocenie własnych możliwości. Dbaniu o rozwój duchowości towarzyszą lekcje religii. Dzieci chodzą na lekcje prowadzone przez przedstawicieli ich wyznania. W przypadku polskich szkół jest to religia katolicka. Mimo iż szkoły funkcjonują jako prywatne, nie są przeznaczone dla wybitnych dzieci - obok zdolnych uczą się mniej zdolne czy stwarzające trudności wychowawcze. Jak to jest możliwe? Pedagogika waldorfska zakłada ścisłą współpracę z rodzicami. Nie tylko dają pieniądze, ale także uczestniczą w życiu szkoły, którą współtworzą. Dyrektora zastępują kolegia nauczycieli i rodziców. Jest również psycholog i lekarz.
Pedagogika waldorfska ma grono zwolenników wśród nauczycieli szkół państwowych. Pani Sławomira Wojewódzka-Hadbank jest plastyczką. Ponad 30 lat pracuje w liceum nr 25 w Nowym Bieżanowie. Od kilku lat prowadzi programem autorskim klasę humanistyczno-artystyczną.
- Nie można powiedzieć, że mój program autorski jest programem szkoły waldorfskiej, natomiast niewątpliwie myśl przewodnia pochodzi z tej pedagogiki. W praktyce mniejszą wagę przykładam do stawiania wielkich wymagań w zakresie warsztatu plastycznego na rzecz szacunku dla indywidualności dziecka. Poprzez działanie artystyczne chcę dać szansę dzieciom, by zauważyły swoje indywidualne jakości. Inspirując je do rysunku form, kształcę jednocześnie wiele cech psychicznych: jak myślenie, staranność, dokładność, refleks czy koncentracja. Jest wiele takich zadań malarskich, w których uczeń uczy się zachowań społecznych. Musi zrezygnować ze swojego pomysłu na rzecz innego, lepszego.
A pani Izabela Cichoń od 16 lat pracuje w Szkole Podstawowej nr 123 jako nauczycielka nauczania początkowego. Od czterech lat wprowadza elementy pedagogiki waldorfskiej. W powstającej szkole ma być jedną z nauczycielek.
- Zaczęłam od dnia bez podręcznika. Raz w tygodniu dzieci przynosiły tylko gładki zeszyt, który w miarę trwania lekcji zapełniał się i zamieniał w książeczkę. W tym dniu czytałam lub opowiadałam baśnie i legendy. Często wykorzystywałam zabawy ruchowe i rytmiczne. Największą sensacją było robienie na drutach, które zaproponowałam w ramach ćwiczeń rozwijających zdolności manualne. Początkowo uczniowie zareagowali negatywnie - chłopcy krzyczeli, że roboty na drutach to babska sprawa. Po miesiącu sami zapytali, kiedy znowu będą te zajęcia. Wprowadziłam również cykl pór roku oraz obchodzenie świąt - wspólnie piekliśmy chleb, który dzieci zaniosły do swoich domów. Sami przygotowaliśmy mąkę, którą mieliliśmy w młynkach lub kamieniami, poznając jednocześnie różne odmiany zbóż. _
Nauczyciel jest całkowicie i w pełni świadomy. Każdy jego ruch, każda propozycja prowadzą do określonego celu. Pedagodzy waldorfscy posiadają wypracowaną prawie przez 70 lat metodykę. Wszyscy kończą trzyletnie, podyplomowe studium. Każdy z nich w indywidualnej pracy niepowtarzalnie wypełnia schemat steinerowski. Właśnie ten schemat i steinerowska świadomość budzą największe obawy - czy nie stwarzają warunków do manipulacji dzieckiem? Czy można rzeczywiście mówić o ochronie indywidualności i wolności? Czy kończąc cykl tej edukacji, dziecko odnajdzie się w świecie?
Według zachodnich statystyk, szkoły mają bardzo dobre wyniki, absolwenci są ludźmi wrażliwymi i otwartymi. Potrafią sobie radzić. Najczęściej wybierają zawody społeczne - jak lekarzy, nauczycieli, prawników - i artystyczne. Polska zasadniczo różni się od praktyk zachodnich. Trudno więc powiedzieć, czy będzie podobnie. Na razie nie ma żadnych badań, nie ma również dzieci, które ukończyłyby cały cykl. - _Każda pedagogika alternatywna wymaga pewnej adaptacji do warunków, w których jest wprowadzana. W całości waldorfska koncepcja pedagogiczna nie jest możliwa do zastosowania w warunkach polskich. Możliwa jest adaptacja do polskich warunków i potrzeb w celu uzyskania konkretnych efektów edukacyjnych - _twierdzi dr Kulczycki, wykładowca Studium Pedagogicznego.

Kto się boi Rudolfa Steinera?

Każda nowość wzbudza kontrowersje. Podobnie jest ze szkołami waldorfskimi. Ich powstawaniu towarzyszą gorące dyskusje. Forma pracy, kształtująca duchowość dziecka, jest podatnym gruntem do wszelkiej indoktrynacji. Wątpliwości budzi również ścisły związek pedagogiki z antropozofią. Ojciec Jacek Gałuszka z Domikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach w Polsce powiedział: - Pedagogika steinerowska należy do grupy pedagogik alternatywnych i jest z pewnością interesującą propozycją. Antropozofia powszechnie uważana jest za system gnostyczny. Bywa tak, że w szkołach czy przedszkolach waldorfskich nie uczy się antropozofii, ale też bywa tak, że nauczyciele są antropozofami. A więc przez wszystko, co robią, mówią, przebija ich światopogląd. Jeśli okaże się, że możliwe jest oddzielenie pedagogicznej praktyki od filozofii, stanie się to ciekawym urozmaiceniem naszej pedagogiki. Jak na razie nie mam takiej pewności. Mimo iż nie mógłbym powiedzieć, że szkoła waldorfska to sekta, zachęcałbym do pewnej ostrożności, zwłaszcza katolików - zanim pośle się dziecko do takiej szkoły, lepiej sprawdzić, czy pewne idee gnostyckie nie przenikną do jego świadomości.
Przedszkola waldorfskie posądzone zostały o działalność sekciarską. Ks. A. Zwoliński wiele tekstów poświęcił tej pedagogice. W "Lalkach bez twarzy" czy "Sekcie w szkolnym mundurku" wprost atakował metodykę, uważając ją za działalność sekciarską. Niestety, ksiądz odmówił komentarza, wycofał się jednak ustnie z potocznego rozumienia sekt w tym przypadku. Nieprzejednana pozostała wiceprezydent Teresa Starmach: - Dla mnie jest to pedagogika, która ma na celu pozbawienie osobowości człowieka. To przygotowanie człowieka do działania w dalszym ciągu w ruchu, jeśli nie nazwiemy tego sektą, to w ruchu New Age. Wychowanie do wolności proponowane przez Steinera, który sam wyrzekł się rodziny, sprowadza się do wychowania od rodziny. Chciałabym, żeby wprowadzana do procesu wychowawczego nadzwyczajna duchowość, na co zwrócił uwagę wizytator, nie powodowała zbyt dużych skutków wychowawczych. Nie ukrywam jednak, że wiele metod tej pedagogiki stosowanych jest normalnie, i z pewnością są skuteczne.
Nauczyciele poszukujący innych niż klasyczne rozwiązań chętnie korzystają z pomysłów waldorfskich. Nie każdy z nich wyznaje antropozofię jako własną filozofię. - Z pedagogiki steinerowskiej należy wziąć to, co najważniejsze. A więc specyficzne podejście do ucznia oraz to, że nauczyciel musi sam pracować nad sobą. Te dwie rzeczy mogłyby funkcjonować w każdej szkole i u każdego nauczyciela. Nie ma sensu natomiast wpadanie w ortodoksyjną skrajność robienia tego w sposób precyzyjny - powiedziała studentka religioznawstwa UJ oraz Studium Pedagogicznego, Barbara Kwiatosz.
Czy szkoła funkcjonująca według tej pedagogiki może istnieć? Jeśli rodzice chcą powołać ją, bo są zadowoleni z pracy przedszkoli, jeśli dokładnie znają program i nauczycieli, mają do tego prawo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski