MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przegrała na zjazdach

Redakcja
Zmęczona Justyna Kowalczyk na mecie w Whistler Olympic Park Fot. PAP/Grzegorz Momot
Zmęczona Justyna Kowalczyk na mecie w Whistler Olympic Park Fot. PAP/Grzegorz Momot
Justyna Kowalczyk zaczęła swoje starty na igrzyskach olimpijskich w Vancouver od piątej lokaty na 10 kilometrów stylem dowolnym. "Złoto" dla Szwedki Charlotty Kalli, "srebro" dla Estonki Kristiny Smigun-Vaehi, "brąz" dla Norweżki Marit Bjoergen. Niezłe 28. miejsce zajęła Sylwia Jaśkowiec.

Zmęczona Justyna Kowalczyk na mecie w Whistler Olympic Park Fot. PAP/Grzegorz Momot

VANCOUVER 2010. Polska biegaczka popłakała się, kiedy zobaczyła trasę biegu na 10 km

Wczoraj diametralnie zmieniły się warunki atmosferyczne w Whistler. Przez parę dni było ciepło, padał deszcz, w nocy z niedzieli na poniedziałek chwycił lekki mróz, kiedy rozpoczynał się bieg temperatura wynosiła minus jeden stopień.

Trasa była zmrożona, ale nie niebezpieczna. Kowalczyk rozważała nawet rezygnację ze startu.

- Jak Justyna wyszła na rozruch i zobaczyła zmrożoną trasę, to się popłakała. Ale serwismeni ją uspokoili, że na trasie nie jest aż tak źle - mówił po biegu trener Aleksander Wierietielny.

Od początku bardzo mocne tempo podyktowała świetnie biegająca na tym dystansie "łyżwą" Szwedka 22-letnia Kalla, która w swojej krótkiej karierze 7-krotnie stawała na podium w tej konkurencji (2 razy była pierwsza, 5 razy druga). W czołówce biegła rodaczka Kalli - Haag, także dwie rutynowane zawodniczki Estonka Smigun-Vaehi i Norweżka Bjoergen, które przyjęły inny wariant przygotowań do igrzysk niż Polka i nie startowały w serii ostatnich zawodów o Puchar Świata.

Justyna Kowalczyk na pierwszym pomiarze czasu po 1,3 km była piąta, traciła do Kalli 2,8 sekundy.

Na kolejnych pomiarach czasu Szwedka zyskiwała coraz większą przewagę nad rywalkami, po 7,3 km wynosiła ona już ponad 12 sekund nad biegnąca na drugiej pozycji Smigun. Na półmetku Kowalczyk była siódma, traciła do Kalli ponad 17 sekund, do trzeciej Smigun około 8 sekund. To była strata do odrobienia, tym bardziej, że na trasie było drugie wzniesienie.

Kowalczyk była trzecia jeszcze po 7,3 km, miała przewagę nad Bjoergen blisko 6 sekund. Ale Norweżka kapitalnie finiszowała, 700 metrów przed metą wyprzedzała Polkę o 2 sekundy.

Finisz. Kalla jest pierwsza, choć jej przewaga nad Smigun zmalała do 6,6 sekundy. Trzecie miejsce utrzymała Bjoergen.

Czekamy na Polkę, zjeżdża z góry na stadion. Do pokonania ma jeszcze cała rundę na stadionie. Patrzę na tablicę, na której odmierzany jest czas. Widać, że zabraknie kilku sekund, by utrzymać medalową pozycję. Polka przegrywa brązowy medal o 5,8 sekundy, jest piąta. Straciła medal na zjazdach. - Wiem, że przegrałam bieg na ostatnich dwóch kilometrach, rywalki biegły szybciej - mówiła na mecie Kowalczyk. Na podium stanęły dwie doświadczone zawodniczki i jedna przedstawicielka młodego pokolenia. Ten najcenniejszy, bo złoty krążek zdobyła jednak przedstawiciela młodej fali, której do tej pory największym sukcesem był brązowy medal z mistrzostw świata w sprincie z Liberca i wygranie Tour de Ski w sezonie 2007/2008. - To szalone uczucie, nie mogę uwierzyć, że jestem złotą medalistką - mówiła tuż po przekroczeniu linii mety.

W biegu startowały jeszcze trzy Polki. Przyzwoity występ zaliczyła Sylwia Jaśkowiec z podkrakowskich Osieczan. Była 28., ze stratą 1.38,8 min do Kalli. Kornelia Marek przybiegła na 39. pozycji, strata ponad 2 min, a Michalina Maciuszek była 45. ze stratą ponad 2,20 min.

Prosto z Vancouver

Andrzej Stanowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski