Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przegramy Euro

Redakcja
Rzadko zdarza się taka jednomyślność. Po losowaniu kto gra z kim w Euro 2012, wszyscy wybrani do polskiej grupy mieli rozanielone oblicza. Każdy uważał, że trzej pozostali konkurenci są słabi i wyjście z grupy będzie spacerkiem. Najbardziej oczywiście ucieszyli się nasi działacze i kibice. Ja natomiast zmarkotniałem.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Nasi konkurenci (Czechy, Grecja i Rosja) są znacznie wyżej od nas klasyfikowani w światowych rankingach piłkarskich. Grecja była mistrzem Europy, Czechy wicemistrzem, a Rosja to kolekcja gwiazd z zagranicznych klubów. Tylko myśmy nigdy w mistrzostwach Europy nie grali. Teraz w nich jesteśmy z łaski, jako gospodarze. Tylko dwa zespoły przechodzą wyżej. Będzie bardzo ciężko. Tym ciężej, że w ataku radosnej euforii uznaliśmy się za murowanych uczestników dalszych rozgrywek. Grupa jest słaba, przejdziemy spacerkiem.

Wolałbym, żeby grupa była najmocniejsza, bo wtedy można by usprawiedliwić porażkę. Będzie bardzo trudno to uczynić, kiedy dostaniemy w kość od rzekomych słabeuszy. Znowu pozostanie gorzki smak w ustach.

W futbolu zdarzają się cuda, ale tym, którym powinny się zdarzać. Dzisiejszą piłką nożną, w której wartość najlepszych klubów przekracza miliard dolarów, rządzą parametry, wskaźniki, matematyka i fizyka. Piłkarze są dobierani jak podzespoły w skomplikowanej machinie. Wszystko jest zmierzone. Szybkość, przyspieszenie, zwrotność. Zespoły są składane jak bolidy Formuły 1. Nie można się pomylić, bo to kosztuje miliony. W przypadku wypadnięcia Manchesteru United z finałowych rozgrywek Champions League dokładnie kilkadziesiąt milionów. Głupia porażka jedną bramką – i takie straty.

A u nas? U nas wiocha. W PZPN rządzą działacze jakby żywcem wyjęci ze skansenu komuny. Kombinują, spiskują, donoszą na siebie. Nigdy nie wylewają za kołnierz i rwą się do mikrofonów. Największym osiągnięciem technicznym, jakiego używają, jest oglądanie wideo z poprzednich meczów. W reprezentacji grają nie ci piłkarze, którzy są na swojej pozycji najlepsi, tylko ci, co trzeba. Są w naszym futbolu sympatie i antypatie, są też pieniądze. Nie takie, jak w świecie, ale też warto się po nie schylić. Wszystko układa nam się w marną całość. Od urzędników po zawodników. Przegramy Euro 2012. Odpadniemy w grupie. Potem będziemy mętnie tłumaczyć, że tak musiało być.

Przegramy także finansowo. Nabudowaliśmy nowych, wielkich stadionów, na których rozegrają 1–2 mecze mistrzostw, a później będzie pustka. Całe Euro 2012 kosztować nas będzie kilka miliardów złotych, które nigdy się nie zwrócą. Stadiony wybudowano absurdalnie drogo, nie przygotowano programu wieloletniej ich eksploatacji sportowej i komercyjnej. Na świecie kwitnie biznes konferencji i targów, ale nasze obiekty nie są gotową propozycją dla ich organizatorów. O czymś zapomniano, czegoś brakuje, coś odwalono byle zdążyć na termin. A tymczasem, jak w futbolu, nie ma tu miejsca na amatorszczyznę. U nas są wyłącznie amatorzy, choć wysoko płatni. Będziemy przez dziesięciolecia za to płacili. Zamiast chwalić się światowymi obiektami i zarabiać.

Mistrzostwa nie poprawią ogólnej koniunktury gospodarczej jak tego oczekiwano. Nie bardzo widać, kto ma się zająć marketingiem mistrzostw. PZPN ma inne sprawy na głowie, zresztą o potędze biznesowej tej zramolałej organizacji przekonaliśmy się przy okazji orła na koszulkach. Nie ma pompowania nastroju, sprzedaży gadżetów i pamiątek. Jeśli nawet to nastąpi wkrótce, to już jest za późno, żeby była to lawina. Na pamiątkach zarobią zresztą głównie Chińczycy, bo oni je wyprodukują.

Obłowić się miały restauracje i hotele. Jeśli gastronomia pójdzie w ślady hotelarzy i oszaleje z cenami, jak oni, straci zamiast zarobić. Tutaj nie działa maksyma nowojorskiego finansisty Gordona Gekko, chciwość nie jest dobra. W naszej młodej gospodarce rynkowej panuje zasada obdzierania ze skóry klienta, kiedykolwiek nadarzy się okazja. Prymitywne podejście, zwykle nieskuteczne. Hotelarze oszaleli. Za marne pokoje żądają w miastach – gospodarzach meczów, po 2 – 3 tysiące złotych. Lepsze pokoje dochodzą do 5 tysięcy. Wyraźnie uwierzyli, że przyleci do nas chmara prywatnych odrzutowców, których pasażerowie rozrzucać będą 500–eurowe banknoty jak konfetti. Tak prowincjonalni biznesmeni postrzegają świat. Bardzo się rozczarują. Nikt do nich nie zajrzy.

Na pół roku przed pierwszym kopnięciem piłki marnie to wygląda. Nie wygramy Euro 2012. W żadnej dziedzinie.

Nabudowaliśmy nowych, wielkich stadionów, na których rozegrane będą 1–2 mecze mistrzostw, a później będzie pustka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski