Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przegrani w wyborach europejskich planują swoją polityczną przyszłość

Paweł Szeliga
Region. Chociaż do Brukseli się nie dostali, kandydaci do PE próbują przekuć swoją przegraną w sukces.

Zmiażdżona przez PiS Platforma Obywatelska chwali się sukcesem swojej kandydatki Róży Thun w Nowym Sączu. Uciekinierzy z prawicowej partii, na którą postawiła niemal połowa głosujących mieszkańców regionu, na wszystkie możliwe sposoby odmieniają słowo sukces, bo na Sądecczyźnie Solidarna Polska wyrosła na drugą siłę polityczną.

– Trzeba się z nami liczyć – przekonuje poseł Arkadiusz Mularczyk, który nie kryje, że po brukselskiej klęsce będzie się ubiegał o prezydenturę w Sączu. Ma na nią też ochotę Ludomir Handzel, człowiek, który wszedł na listę PO z politycznego niebytu i w mieście zdobył niewiele mniej głosów od takiego starego wygi, jak powszechnie znany Mularczyk.

Na sukces długo pracował Szymon Jamro, od lat związany z partią Janusza Korwin-Mikkego. Cierpliwie czekał na dobry czas dla tej niszowej partii i zdobył prawie 2400 głosów.

Gorlicki przedsiębiorca już zapowiada intensywną pracę w terenie, by przekonać do Nowej Prawicy niedowiarków z miast i wsi.

Spore ambicje ma starosta limanowski Jan Puchała, który zebrał 4,5 tys. głosów. Postawił na partię Jarosława Gowina, która nie przekroczyła progu wyborczego. – Czekam na ciekawe propozycje – mówi tajemniczo Puchała.

ARKADIUSZ MULARCZYK: Na Sądecczyźnie jesteśmy drugą siłą po PiS. Trzeba się z nami liczyć

Arkadiusz Mularczyk, poseł od trzech kadencji. Kiedyś jedna z głównych twarzy PiS, po odejściu z partii szef klubu Solidarnej Polski w Sejmie.

– Warto było odchodzić z PiS? Gdyby pan został w partii szansa na mandat w Brukseli byłaby większa, a tak SP nie przekroczyła progu wyborczego.

– Decyzje co do miejsc na liście PiS nigdy nie były do końca jasne. Dlatego nie żałuję swojej decyzji. Natomiast SP potwierdziła, że ma potencjał. W powiecie sądeckim jesteśmy drugą siłą po PiS z poparciem na poziomie 20 procent.

– Czy ta siła będzie wystarczająca, gdy zacznie się walka o samorządy? Nie jest tajemicą, że zamierza pan ubiegać się o prezydenturę w mieście.

– Liczę, że do tego czasu poparcie wzrośnie. Fundament pod budowę pozycji partii mamy mocny.

– W powiecie dostał pan 2462 głosy, w mieście 1119. Szału nie ma.

– PiS i PO wydały po 10 milionów na kampanię. My, jako nowa formacja, mieliśmy tylko składki. Jak na te możliwości to dobry wynik.

Rozmawiał Paweł Szeliga

JAN PUCHAŁA: Zdobyć więcej głosów niż Legutko, Ziobro, czy Thun, to wielki sukces

Jan Puchała od 2006 roku piastuje stanowisko starosty limanowskiego. Do Parlamentu Europejskiego kandydował z listy Polski Razem Jarosława Gowina, choć jest bezpartyjny.

– Czy 4,5 tys. głosów w okręgu to wynik zadowalający?

– Jestem zadowolony, bo z góry było wiadomo, że w naszym regionie dominuje PiS. A tu taka niespodzianka. W powiecie limanowskim zdobyłem więcej głosów niż znane nazwiska, jak: Legutko, Ziobro, czy Thun. Chyba wyborcy docenili moją pracę na rzecz samorządu i dziękuję im za takie poparcie.

– Ale partia nie przekroczyła progu wyborczego...

– Jest lekki niedosyt. Ale warto zauważyć, że nie minął rok od jej powstania. Myślę, że jesienią będzie lepiej.

– Zobaczymy Jana Puchałę na liście wyborczej?

– Na pewno będę znów startował w wyborach samorządowych, bo chcę dalej pracować na rzecz mieszkańców limanowszczyzny. Zresztą na tym się teraz skupiam, żeby zrobić jak najwięcej. A Warszawa? Jeśli dostanę ciekawą propozycję, to czemu nie?

Rozmawiała Alicja Fałek

LUDOMIR HANDZEL: W kampanii musiałem startować od zera, bez nazwiska z polityki

Ludomir Handzel to polityczny nowicjusz, startujący z 9. miejsca na liście PO. Manager, specjalizuje się w restrukturyzacji przedsiębiorstw. Osiągnął zaskakująco dobry wynik.

– Poseł Czerwiński cieszył się, że jego kandydat bez politycznego zaplecza, nieznacznie przegrał z takim wygą jak poseł Mularczyk. Jak pan ocenia swój wynik?

– Odnoszę go do wyniku tych, którzy w polityce funkcjonują od lat. W Sączu, gdzie zdobyłem 962 głosy, miałem drugą lokatę po liderce PO. Poparło mnie 20 procent osób głosujących w mieście na tę partię.

– Nie bał się pan, że bez politycznej przeszłości będzie skazany na porażkę?

– W kampanii musiałem startować od zera. Cieszę się, że tak wiele osób identyfikuje się z moim sposobem myślenia. Mój wynik pokazał, że ludzi, dla których ważniejsza jest gospodarka, jest więcej niż tych, którzy wolą myśleć o gender.

– Powalczy pan o fotel prezydenta miasta?

– Jest we mnie wiele pokory. Za wcześnie, by o tym mówić.

Rozmawiał Paweł Szeliga

BARBARA BARTUŚ: Była na końcu listy, a dostała imponujące poparcie

Gorlicka posłanka PiS od dwóch kadencji. W swoim regionie dostała 5404 głosy, w okręgu 13,375.

– Jest pani zadowolona z wyborów, choć do Brukseli pani nie pojedzie. Skąd ten entuzjazm?

– Tylko w najbliższym mi powiecie gorlickim jedna czwarta wszystkich głosujących postawiła krzyżyk przy moim nazwisku. To sukces, świadczący o tym, że moja praca w Sejmie jest doceniana i ludzie mi ufają. Dziękuję im za to.

– Wyborcy szukali na listach osób kojarzonych z regionem. Na liście PiS jedynki stanowili kandydaci spoza terenu. Może stąd to poparcie dla Barbary Bartuś?

– Tego oczywiście nie wykluczam. Wyborcy chcą wiedzieć, że człowiek, na którego stawiają zna problemy regionu.

– Jak pani ocenia kampanię?

– Nie była czysta w terenie. Przed wyborami ludzie z Solidarnej Polski zakleili moje plakaty wizerunkiem szefa ich partii. To działanie poniżej pasa, które nie wróży dobrej współpracy.

Rozmawiał Paweł Szeliga

SZYMAN JAMRO: Czekaliśmy 20 lat, by wyborcy dali nam szansę. Nie zmarnujemy jej

Szymon Jamro, gorlicki przedsiębiorca, od lat związany jest z Januszem Korwin-Mikke. W wyborach miał 2377 głosów.

– Jeden mandat europosła w naszym regionie to dużo, czy mało?

– Chciałoby się więcej, ale w końcu po 20 latach, udaje nam się przekroczyć próg wyborczy. Ze swojego wyniku też jestem zadowolony.

– Polacy są gotowi na Nową Prawicę?

– Sondaże pokazują, że zdobyliśmy najwięcej głosów wśród młodych osób, do 25 roku życia. Wygląda na to, że nasz elektorat dojrzał. Chcemy państwa minimum, które nie będzie się za bardzo wtrącać w życie obywateli. A ludzie coraz bardziej cenią sobie prywatność.

– Jest więc dobry czas na świętowanie sukcesu. A co dalej?

– Przed nami ciężka praca, szczególnie w regionach. Musimy się skupić na budowie mocnych struktur i przygotować do kolejnych wyborów. Na pewno wystawimy kandydatów do sejmiku, może do gmin. A potem wybory parlamentarne. Będziemy musieli zdobyć dwa razy więcej głosów, by być w rządzie.

Rozmawiała Alicja Fałek

BRONISŁAW DUTKA: Głosy oddane na mnie nie zostały zmarnowane. Mamy jeden mandat

Bronisław Dutka, to samorządowiec z dużym doświadczeniem, od lat związany z PSL. Swoje doświadczenie chciał wykorzystać w Brukseli.

– Pana wynik w eurowyborach to sukces, czy porażka?

- Niespełna 3 tys. głosów nie traktuję jako porażki i dziękuję wyborcom, że na mnie głosowali. Te głosy nie są zmarnowane, bo dzięki nim PSL w okręgu zdobył jeden mandat.

– Można było się spodziewać, że doświadczony samorządowiec zyska większe poparcie.

– Startowałem z ostatniego miejsca i nie spodziewałem się wygranej. Zresztą nasza kampania nie była agresywna, a raczej skromna. Mieliśmy ograniczone fundusze.

– Inaczej będzie przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi?

– Kampanię zaczyna się już dzień po wyborach. Myślę, że na pewno będziemy się starać przekonać do siebie wyborców. Nie wykluczam swojego startu i na poziomie samorządu i państwa. Mam doświadczenie, wiedzę i chcę pracować na rzecz mieszkańców regionu.

Rozmawiała Alicja Fałek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski