Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przekręcanie… Kurka

Ryszard Niemiec
Mamy mundial, tyle że siatkarski, u siebie i już na początku dokonaliśmy jego swoistej profanacji, lokalizując mecz otwarcia na futbolowym obiekcie, jakim był, jest i będzie Stadion Narodowy.

Siatkówka jest sportem halowym, więc zawleczenie jej na arenę piłki kopanej, którą uprawiamy na "wolnym powietrzu", nawet przy zastosowaniu zasuwanego dachu, jest zabiegiem nienaturalnym. Oglądanie zmagań dwunastu dżentelmenów na parkiecie o rozmiarach 6x9 m, z wyżyn trybuny giganta, niewątpliwie nadwerężyło organ wzroku publiki, która nie mogła odróżnić Możdżonka od Zatorskiego. Na takim placu, nienawykli do występów w niecodziennych realiach zawodnicy tracą, tak ważne w siatkówce, czucie przestrzeni i zdolność do precyzyjnych zagrań. Potwierdzili to Serbowie, którzy mieli okropne problemy z serwisem i odbiorem.

Kryteria sportowe ustąpiły przed dyktatem rozpasanej komercji, towarzyszącej przygotowaniom i scenariuszowi imprezy. Polsat, nabywszy prawa do transmisji, postanowił zrobić biznes życia, a żeby tak się stało, potrzebne były marketingowe dane o 60 tysiącach widzów na meczu otwarcia, co otwierało portfele ogłoszeniodawców. Sobotnia, jedyna transmisja niekodowana okazała się popisem zachłanności: niewiele brakło, aby nawet przerwy na wideoweryfikacje służyły do nadawania reklam. Najcelniej marketingowa maczuga uderzyła w kibiców, którzy zostali wyrolowani, licząc na swobodny dostęp do oglądania mundialu w telewizji.

Plecami do kibiców ustawili się panowie z PZPS, na czele z Mirosławem Przedpełskim, nie bacząc na rozmiary społecznego gniewu i nie rozumiejąc swego statusu pilarza, podcinającego gałąź, na której siedzi. Postawa, jaką przyjęli, ma także inne, samobójcze konotacje… Oto, ze składu kadry wyeliminowano najlepszego polskiego siatkarza Bartosza Kurka! Cały siatkarski świat puka się w czoło i śmieje się z powodu własnowolnego rozbrojenia naszej formacji ataku. Francuski gastarbeiter, zarabiający na chleb w polskiej lidze - Stephane Antiga, mianowany, z bliżej nieznanych powodów, trenerem reprezentacji Polski, postanowił wykopać z kadry klubowego kolegę ze Skry, motywowany różnicą charakterów i nieustannym iskrzeniem między nimi! Żeby obronić przed zdumioną opinią ekstrawagancję personalną, odgrzano na nowo casus sprzed lat 40., kiedy to ofiarą ewidentnej prywaty padł najlepszy podówczas rozgrywający na świecie Stanisław Gościniak. Skasował go trener-legenda śp. Hubert Wagner, a następnie…
wygrał złoto na olimpiadzie w Montrealu! Gościniak został oskarżony o pogwałcenie statusu amatora, albowiem występował w pokazowych turniejach w USA, czym podpadł politycznym kręgom PRL. Nie ma dowodów na to, że absencja Gościniaka dodała skrzydeł kolegom, tak samo jak ich nie ma na opcję odwrotną (Gościniak zagrał, a Polska przegrała). Próba skojarzenia decyzji Antigi z krokiem Wagnera to kolejna profanacja etosu dyscypliny, przykryta dobrą miną i żonglowanie ryzykiem. Niebawem okaże się, jak wielkim...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski