18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przekręt czy nowy układ zamknięty. Czyli jak Janusz Kowalik został oszustem i... firmantem

ZBIGNIEW BARTUŚ
Czy Polacy stracili miliony z tytułu wyłudzeń i oszustw Janusza Kowalika, czy też tracą miliony dlatego, że przedsiębiorczy człowiek w sile wieku do końca życia nie podejmie działalności gospodarczej w Polsce, nie stworzy miejsc pracy, nie będzie płacił podatków? W dobie kryzysu niecierpliwie czekamy na jasną odpowiedź. FOT. ANNA KACZMARZ
Czy Polacy stracili miliony z tytułu wyłudzeń i oszustw Janusza Kowalika, czy też tracą miliony dlatego, że przedsiębiorczy człowiek w sile wieku do końca życia nie podejmie działalności gospodarczej w Polsce, nie stworzy miejsc pracy, nie będzie płacił podatków? W dobie kryzysu niecierpliwie czekamy na jasną odpowiedź. FOT. ANNA KACZMARZ
Frasyniuk, legendarny przywódca dolnośląskiej "Solidarności", współtwórca wolnej Polski, wyjaśnił przenosiny tak: urzędnik za Odrą, zwłaszcza skarbowy, wie, komu zawdzięcza pracę i płacę: głównie przedsiębiorcom; stara się im więc pomagać. Nad Wisłą urzędnik, zwłaszcza skarbowy, uważa, że to on tworzy budżet państwa, a cała reszta, a już na pewno przedsiębiorcy, to oszuści.

Czy Polacy stracili miliony z tytułu wyłudzeń i oszustw Janusza Kowalika, czy też tracą miliony dlatego, że przedsiębiorczy człowiek w sile wieku do końca życia nie podejmie działalności gospodarczej w Polsce, nie stworzy miejsc pracy, nie będzie płacił podatków? W dobie kryzysu niecierpliwie czekamy na jasną odpowiedź. FOT. ANNA KACZMARZ

Zanim 48-letni podatnik zaczął głodówkę pod Izbą Skarbową, dziwił się, że Władysław Frasyniuk przenosi swą firmę z Polski do Niemiec. Dziś sam by uciekł. I to jak najszybciej

Kowalikowi długo nie chciało się w to wierzyć. Jest ślusarzem po zawodówce, ale zawsze miał kupiecką żyłkę. Dziadkowie prowadzili sklep, rodzice fermę drobiu, a on u schyłku PRL z tysiącami obrotnych Polaków wyruszył w świat: polskie śrubokręty opychał z zyskiem na Węgrzech, w Turcji kupował dżinsy, rzucał je na wygłodniały komunistyczny rynek - i tak w kółko. Wrócił na dobre do Polski w roku 1990 - widząc Nowe. Prowadził z rodzicami, siostrą i żoną sklepy mięsne, solaria, salon kosmetyczny, firmę budowlaną...

- Budowlanką byłem zmęczony - wspomina Kowalik. - Szwagier woził dostawczakiem złom ze skupów do pośredników zaopatrujących huty. Zarabiał nieźle, ale ja po paru spotkaniach i telefonach odkryłem, że mógłby lepiej. Inni płacili więcej, a po drugie najwyższy zarobek jest na złomie przetworzonym, wsadach hutniczych. Żeby w nie wejść, trzeba mieć coś więcej niż jedno auto.

Postanowili z rodziną - bo wszystkie ich interesy były rodzinne - założyć firmę Impex Scrap & Recycling (IS&R) z siedzibą przy hucie w Skawinie. Jej udziałowcami zostały - pół na pół - siostra oraz partnerka, a niebawem żona Janusza. On sam zadowolił się stanowiskiem prokurenta i pełnomocnika właścicielek. - Pomagałem w rozkręceniu biznesu i prowadzeniu firmy, jak to w firmie rodzinnej - twierdzi.

Koniunktura była świetna, ceny złomu rosły. Zauważyli, że można się rozwijać szybciej, ale nie mieli dość wiedzy i kapitału. Siostra, prezeska, chciała zwerbować szefa przerobu metali zatrudnionego u szwedzkiego potentata. W końcu, po ośmiu miesiącach, zgodził się. Został dyrektorem handlowym. Za nim przeszło kilkoro wysokiej klasy specjalistów. Innych podkupili u konkurencji. IS&R dostarczał towar dla KGHM, Szwedów, a wkrótce 68 podmiotów w kraju i za granicą. Przychody skoczyły z 3 mln euro w roku 2004 do 17 mln w 2005 i 36 mln w 2006. Rok później spółka padła.

Kowalik twierdzi, że miało to ścisły związek z kontrolą skarbową rozpoczętą w 2005 roku. Jest pewien, że doszło do niej "po donosie konkurenta, który jest rodzinnie powiązany z wysokimi urzędnikami skarbówki". Podbijająca rynek IS&R mocno bowiem niepokoiła wyjadaczy. Powód? Ceny. - Tajemnica tkwiła w technologii produkcji wsadów poprzez prasowanie złomu, w tym elementów, których nikt nie chciał kupić. Wychodziło nam to dużo taniej niż przy stosowanej przez konkurentów technice przetopu - utrzymuje Kowalik.

Rywale podejrzewali, że niskie ceny są efektem oszustw na podatku VAT. To w ostatnich latach plaga, budżet państwa stracił na tym miliardy. O co chodzi? Stawka VAT na złom sprzedany w kraju wynosi 23 proc., a na wyeksportowany - zero. Zgodnie z tym eksporter dostaje zwrot VAT, który zapłacił w kraju. Oszuści wpadli na pomysł, że jak polska firma-słup fikcyjnie sprzeda złom na Zachód, to odbierze sobie VAT. Zagraniczna firma-słup odsprzeda ten złom do Polski i też dostanie zwrot VAT w swoim kraju. W rzeczywistości nie będzie żadnego złomu, krążyć będą jedynie faktury, najlepiej przez gąszcz słupów - zarobek będzie większy i łatwiej zgubić "psy". A do tropienia złomowej mafii powołano w Polsce tajną grupę złożoną ze śledczych z UKS-ów, CBŚ i ABW.
Przekręty uderzyły także w branżę metalową, która w szczytowym momencie inwestycji budowlanych w Polsce traciła rynek. Powód? Oszuści zaczęli handlować stalą i dzięki wyłudzaniu VAT oferowali ceny poniżej kosztów polskich hut. A handlowali stalą... z polskich hut!

Chcąc sprawdzić, czy IS&R nie jest częścią tego zjawiska, Urząd Kontroli Skarbowej zbadał trzy miesiące 2005 roku, sporządził protokoły i... Długo nie było decyzji. Zanim się pojawiła, do IS&R wydzwaniali ludzie z branży: twierdzili, że "uzyskali wiarygodne informacje, iż cały zarząd IS&R siedzi". Niebawem skarbówka zajęła bankowe rachunki IS&R na 678 tys. zł. - To osłabiło zaufanie bankowców - wspomina Kowalik.

Po skardze IS&R w maju 2007 szef Izby Skarbowej uchylił decyzję UKS o zajęciu kont jako "bezzasadną", ale po miesiącu UKS wszczął megakontrolę: za 2005, 2006 i do maja 2007. Przestraszone banki odmówiły kredytu obrotowego i kazały zwrócić dotychczasowe. Spółka nie miała pieniędzy na działalność. - W desperacji postanowiliśmy się sprzedać i wejść w struktury niemieckiego potentata. Szło w dobrym kierunku, ale Niemcy też się przestraszyli kontroli - twierdzi Kowalik. Z końcem 2007 roku spółka padła, wiosną 2008 pojawił się syndyk. A kontrola UKS... trwała... trwała... I trwała. Do maja 2010.

Po pięciu latach od jej wszczęcia UKS uznał, że doszło do... firmanctwa. Polega ono na tym, że ktoś (firmant) prowadzi działalność pod cudzym szyldem (firmującego), żeby uniknąć podatków. Wojciech Lewandowski, rzecznik UKS, twierdzi, że Kowalik (firmant) prowadził "nie zgłoszoną do opodatkowania działalność gospodarczą" pod szyldem IS&R. Namówił "znajome osoby", żeby ją firmowały. Zdaniem UKS, to Kowalik o wszystkim decydował, "czerpał zyski (...) obciążając IS&R fakturami za doradztwo". Zlecał też zakładanie firm, które "wystawiały puste faktury VAT (...) mające legalizować zakup złomu z niewiadomego źródła. Pieniędzmi przelewanymi na te firmy słupy dysponował Kowalik."

UKS nałożył wielomilionowe kary na członków zarządu IS&R oraz kilku wybranych z 68 odbiorców złomu. Co ciekawe, o samym Kowaliku przypomniał sobie dopiero po dwóch latach - każąc zapłacić 11,7 mln zł "zaległości podatkowych" z tytułu obrotu złomem. - Oczywiście podatków, które z tego tytułu realnie zapłaciła spółka IS&R - urząd nie oddał - ironizuje krakowianin.

Wcześniej, w grudniu 2008, przeżył w efekcie kontroli nalot CBŚ i trafił na osiem miesięcy do aresztu. Rok później nad ranem "odwiedzili" go w domu funkcjonariusze wydziału ds. przestępczości gospodarczej. Bazując na materiałach UKS prokuratura skierowała do sądu dwa akty oskarżenia. Było to prawie 3 lata temu. Jedna sprawa jeszcze nie ruszyła, druga - jak informuje Aneta Rębisz z Sądu Okręgowego - "jest w toku", a dotyczy m.in. "oszustwa na wielką kwotę i wyprowadzania majątku ze spółki".

ZBIGNIEW BARTUŚ

[email protected]

Do wyjaśnienia

W oparciu o wyniki kontroli skarbówki, blisko 5 lat temu prokuratura postawiła Kowalikowi (i innym) zarzuty. Tradycyjnie ciężkie, w sam raz na wielomiesięczny areszt (choć, co trochę dziwne, nikt się w mediach nie chwalił zdemaskowaniem "zorganizowanej grupy przestępczej"). Sąd to zaakceptował. Wyroku jednak nie ma. Aby go uzyskać, prokurator m.in. zgłosił na świadków... 113 osób, w tym sprzątaczki. Proces zatem potrwa.

Urząd Kontroli Skarbowej twierdzi, że Janusz Kowalik "posłużył się znajomymi". Tyle że w klasycznym oszustwie - co logiczne -"słupami" i "firmującymi" są niemal wyłącznie kloszardzi spod mostu, bez kompetencji, majątku i osobistych związków z oszustem. A w IS&R udziałowcami były siostra i żona Janusza (ta druga kierowała wcześniej salonem niemieckiej sieci odzieżowej i jej zaopatrzeniowcami!). Była to zatem firma rodzinna, co z definicji wyklucza firmanctwo. Gdyby aresztować wszystkich bliźnich, którzy pomagają w prowadzeniu rodzinnych biznesów w Polsce, za kraty trafiłoby kilka milionów rodaków. Również Zarząd IS&R w niczym nie przypominał władz fikcyjnej firmy: składał się z czołowych fachowców w branży, którzy porzucili dobre posady u konkurencji, w tym zachodnich potentatów. Dla przekrętów?

Do przestępstw skarbowych na niewyobrażalną skalę miało dojść m.in. wtedy, gdy w IS&R siedzieli... kontrolerzy skarbowi. Bo przecież siedzieli w niej, z przerwą, przez prawie cały czas istnienia firmy i jeszcze dwa lata po jej uśmierceniu.

IS&R oraz inne spółki Kowalików płaciły podatki, w tym podatek dochodowy. Po co Kowalik miałby "wyprowadzać" zyski z IS&R? Żeby po raz drugi zapłacić podatek?

Kowalik zaskarżył decyzje UKS i Izby Skarbowej do sądu administracyjnego. Na razie nie została rozpatrzona. Nawet w pierwszej instancji. A firmy dawno nie ma...

Czy Polacy stracili miliony z tytułu wyłudzeń i oszustw Kowalika, czy też tracą miliony dlatego, że przedsiębiorczy człowiek w sile wieku do końca życia nie podejmie działalności gospodarczej w Polsce, nie stworzy miejsc pracy, nie będzie płacił podatków? W dobie kryzysu niecierpliwie czekamy na odpowiedź.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski