Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przełomowy moment

Rozmawiał Bartosz Karcz
Wiele wskazuje na to, że Alan Uryga rozpocznie sezon w podstawowym składzie Wisły Kraków
Wiele wskazuje na to, że Alan Uryga rozpocznie sezon w podstawowym składzie Wisły Kraków FOT. ANDRZEJ WIŚNIEWSKI
Rozmowa. – Wszystko w moich rękach – mówi ALAN URYGA, piłkarz Wisły Kraków

– Jak się Pan czuje po okresie przygotowawczym? Było tak ciężko, jak zwykle u trenera Franciszka Smudy?

– Treningi były dość intensywne, a okres przygotowawczy mocny. Było jednak trochę inaczej niż w poprzednich latach, bo przerwa między sezonami nie jest długa i niewiele straciliśmy z tego, co wypracowaliśmy wcześniej.

– Na kilka dni przed pierwszym meczem czuje Pan w sobie moc?

– Zarówno podczas treningów jak i sparingów czuję, że dobrze przepracowałem ostatnie tygodnie.

– Wspomniał Pan o sparingach. Nie przegraliście żadnego, ale też nie wszyscy rywale byli z najwyższej półki. W związku z tym dla was też forma jest pewnego rodzaju niewiadomą?

– Też. Mieliśmy różnych sparingpartnerów. Silniejsze były drużyny czeskie i słowackie, ale też trudno tak jednoznacznie ocenić, jak te ekipy wyglądałyby na tle naszych zespołów ligowych. Mimo wszystko obraz Wisły Kraków, jaki wyłania się z tych sparingów, jest raczej optymistyczny.

– W grach kontrolnych byliście dość skuteczni.

– Też tak uważam. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że strzelenie sześciu bramek drużynie z II ligi to żaden wyczyn. Tylko że nawet w takiej konfrontacji trzeba sobie sytuacje wypracować i je sfinalizować.

– Na kilka miesięcy z powodu kontuzji wypadł ze składu Ostoja Stjepanović i wszystko wskazuje na to, że to szansa właśnie dla Pana, bo to właśnie Pan zastąpi go w pierwszej jedenastce.

– Można powiedzieć, że takiej okazji na grę jeszcze nie miałem. Wiadomo, jaka jest sytuacja kadrowa, więc liczę na to, że wreszcie będę mógł się wykazać w szerszym wymiarze. Inna sprawa, że wcale nie cieszy mnie kontuzja Ostoi.

To przecież mój kolega, bardzo porządny człowiek, życzę mu wszystkiego co tylko najlepsze, a sam rywalizację o miejsce wolałbym wygrać w sportowej walce. Kontuzji nie życzę nikomu, bo sam to przechodziłem i wiem, jak wtedy człowiekowi jest ciężko. Wracając natomiast do samej gry, to bardzo liczę, że trener rzeczywiście na mnie postawi. Chciałbym swoją postawą udowodnić, że potrafię grać w piłkę.

– Długo przyszło Panu na tę szansę czekać.

– Dlatego wierzę, że nadchodzi dla mnie moment przełomowy. Wszystko w moich rękach. Albo pokażę, że warto na mnie stawiać, albo dam argumenty do ręki tym, którzy twierdzili, że słusznie nie grałem.

– To na koniec porozmawiamy o starcie ligi. Na początek czeka was trudne zadanie na stadionie beniaminka, Górnika Łęczna.

– Niektórzy mogą powiedzieć, że dla nas to dobrze, że gramy z beniaminkiem, bo to drużyna, która awansowała z niższego szczebla, więc musi być słabsza. Jak tak wcale nie uważam. Górnik się wzmocnił, w Łęcznej na pewno będzie duża euforia związana z pierwszym po kilku latach przerwy meczem w ekstraklasie. Spodziewamy się ciężkiej przeprawy.

– Remis w takiej sytuacji was zadowoli?

– Nie. Jedziemy tam tylko i wyłącznie po pełną pulę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski