Przemoc w Ulsterze

Protestanci rywalizują w Belfaście

 Dwóch mężczyzn zostało zastrzelonych wczoraj w Belfaście w trakcie ostrych starć między rywalizującymi, paramilitarnymi ugrupowaniami protestanckich lojalistów.
 W związku z obecną falą przemocy na ulice Belfastu powrócą brytyjskie wojska - poinformowała wczoraj wieczorem lokalna policja.
 Od dawna już nie było w północno-irlandzkiej stolicy tak poważnych incydentów. Do strzelaniny i innych aktów przemocy między protestanckimi grupami dochodziło już w czasie minionego weekendu - rannych zostało wtedy 10 osób, podpalono kilka domów.
 W obecnych aktach przemocy chodzi nie tylko o zapewnienie sobie dominacji wśród protestanckich ekstremistów. Dysydenckie organizacje lojalistyczne - jak twierdzi rzecznik policji w Belfaście - zajmują się również handlem narkotykami i walczą o wyznaczenie korzystnych dla siebie przestępczych stref wpływów. W tle zbrojnych konfliktów znajdują się również polityczne rozbieżności i osobiste urazy.
 Obaj mężczyźni zostali ostrzelani na otwartej przestrzeni z jadącego auta. Co najmniej jeden miał mieć ścisłe związki z paramilitarną grupą o nazwie Stowarzyszenie Obrony Ulsteru (UDA) i wewnętrzną bojówką tej organizacji o nazwie Bojownicy Wolności Ulsteru (UFF). Oddano do nich dziewięć strzałów. Jeden zginął na miejscu, drugi - po przewiezieniu do szpitala.
 W związku z tym incydentem policja aresztowała dwie osoby, skonfiskowano też pewną ilość broni na Brookmount Street w rejonie Shankhill Road, która jest bastionem protestantów.
 Obecność armii brytyjskiej została zmniejszona w Ulsterze od czasu historycznego wielkopiątkowego porozumienia pokojowego w 1998 roku. Ostatni raz wojska widziano na ulicach Belfastu we wrześniu owego roku.

(PAP)