A tu niespodzianka. W studiu telewizyjnym z powszechnie znanych twarzy w zasadzie tylko Grzegorz Napieralski, czyli anty-Miller, ostatni okruszek ze stołu lewicy, uratowany z pogromu przez PO. Patrzę dalej, a tu dwie eleganckie kobiety. Agnieszka Możdżanowska z PSL i Joanna Schmidt z Nowoczesnej.
Słuchałem ich, słuchałem i nie mogłem się nadziwić, że słyszę opowieści mające początek i koniec, czasem ironiczne, ale w większości spokojne i prowadzące do zrozumiałej konkluzji. Dotyczyło to zwłaszcza Schmidt, która przebojem wdarła się do polityki i z marszu zdobyła w Poznaniu najwięcej głosów.
Do poziomu pań dostosowali się inni goście. Sensownie i z dużą kulturą wypowiadał się Napieralski, a także Henryk Kowalczyk z PiS oraz Marek Jakubiak z Kukiz ’15, prezentujący zgoła inne oblicze niż wtedy, gdy wadził się z Dariuszem Michalczewskim o stosunek do gejów. Słowem, goście wyrazili swe poglądy, nie mieszając z błotem oponentów i ładnie się pożegnali. Było świeżo jak w majowy, słoneczny dzień.
Czegoś takiego dawno nie widziałem w tv. Jeśli tacy mają być debiutanci w Sejmie, to ja klaszczę. Choć... może jestem naiwny? Może to tylko wyjątki, a szara rzeczywistość będzie zupełnie inna? Może być też tak, że ci obecnie czyści zarażą się szybko wirusem sejmowego warcholstwa, jak wielu przed nimi. Nawet jeśli tak będzie, to trudno. Ale zobaczyć kulturalną wymianę zdań z politykami w roli głównej? Prawdziwy skarb.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?