Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepadły pieniądze i atrakcyjne działki, a park wciąż nie powstał [WIDEO]

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Miasto sprzedawało działki wokół stawu, chociaż od dawna wiadomo, że ma tam powstać park.Tuż przy stawie przy ul. Kaczeńcowej nie ma już działki do rekreacji. Stoi na niej prywatny dom (na zdjęciu)
Miasto sprzedawało działki wokół stawu, chociaż od dawna wiadomo, że ma tam powstać park.Tuż przy stawie przy ul. Kaczeńcowej nie ma już działki do rekreacji. Stoi na niej prywatny dom (na zdjęciu)
Kontrowersje. Na park rzeczny Dłubni miasto czeka już od 12 lat. Urzędnicy zapłacili wtedy za koncepcję, by potem... oddawać ziemię w prywatne ręce.

Blisko 100 tys. zł przeznaczyły władze miasta na opracowanie koncepcji parku rzecznego Dłubni od zalewu w Zesławicach aż do ujścia rzeki do Wisły. Powstała ona już na przełomie 2004/ 2005 roku, ale dziś na niewiele się przyda. I choć magistraccy urzędnicy twierdzą, że koncepcja wykonana przez biuro projektów PKZ Arkona była częściowo wykorzystana przy opracowywaniu miejscowych planów zagospodarowania rejonu rzeki Dłubni, to projekt dla parku rzecznego trzeba będzie mocno zaktualizować. I wydać na to kolejne tysiące.

Autor: Marzena Rogozik

Od momentu powstania koncepcji nieprzemyślanych działań miejskich urzędników przy parku rzecznym Dłubnia jest więcej. Jak informowaliśmy 10 kwietnia na łamach „Dziennika Polskiego” i „Gazety Krakowskiej” sprzedali oni kilkuarową działkę z dworskimi czworakami w atrakcyjnej lokalizacji, tuż przy stawie przy ul. Kaczeńcowej 9 za niewiele ponad 150 tys. zł. Prywatny inwestor już zdążył zburzyć wpisany do gminnej ewidencji zabytków czworak i postawić w jego miejsce nowoczesny dom. Problem w tym, że sprzedana działka... też jest przewidziana pod park.

Milion na wykup ziemi, którą wcześniej sprzedawano

W tegorocznym budżecie miasta znalazło się milion złotych na wykup działek pod pierwszy etap parku rzecznego Dłubni, który miał powstać już 12 lat temu. Będą to tereny od zapory na rzece do stawu przy ul. Kaczeńcowej. W pierwszej kolejności miasto chce odkupić działki niezabudowane i takie, których nie trzeba będzie dzielić. Chodzi o tereny zieleni urządzonej - wzdłuż rzeki Dłubni na odcinku od ul. Łowińskiego do ul. Kocmyrzowskiej.

Jeden z krakowskich rzeczoznawców, który określał dla klienta wartość podobnych działek skupowanych przez miasto pod park rzeczny Drwinka ocenił, że tereny w rejonie Dłubni mogą być warte ok. 10 tys. za ar ziemi. Za milion miasto będzie więc mogło wykupić ok. hektar zieleni pod park.

Zastanawia jednak fakt, dlaczego podlegli prezydentowi Jackowi Majchrowskiemu urzędnicy sprzedawali działki wokół użytku ekologicznego, skoro od 2005 roku było wiadomo, że ma powstać na nich park? Na razie o ich ewentualnym wykupie nie mówią, ale nie ulega wątpliwości, że jest nabycie przez prywatnego inwestora rozerwało spójność miejskich terenów przeznaczonych pod park.

- Dziwi mnie pozwolenie na budowę i sprzedaż działki w tym miejscu. Szkoda, że tak się stało, bo chaotyczna zabudowa ogranicza możliwość realizacji ciekawych projektów w obrębie przyszłego parku m.in. ścieżek rowerowych czy biegowych - mówi poseł Ireneusz Raś, który jeszcze jako krakowski radny planował zagospodarowanie terenu wokół stawu przy Kaczeńcowej przy pierwszym podejściu do tworzenia parku.

Okazuje się, że miasto pozbyło się także innej, cennej przyrodniczo i krajobrazowo działki tuż przy stawie i pomnikach przyrody, w których gniazdują kolonie chronionych nietoperzy. Nie wchodzi ona w zakres parku, co jest o tyle dziwne, że, będąc w prywatnych rękach, ogranicza dostęp do użytku ekologicznego. Na terenie sprzedanym w przetargu w 2009 r. za blisko 402 tys. zł mieści się teraz przedszkole. W ten sposób zniknęły cenne historyczne pozostałości kompleksu dworskiego w Bieńczycach, a wraz z nim działki, które byłyby cennym przyrodniczo terenem rekreacyjnym tuż przy stawie.

Tereny przy Kaczeńcowej: sprzedane i zaniedbane

Temat parku nad Dłubnią powrócił, ale wciąż jest jeszcze w powijakach. Miejscy urzędnicy wystąpili na razie do właścicieli terenów wzdłuż rzeki w sprawie wykupów. - Ci wstępnie wyrazili zgodę na sprzedaż ziemi - mówi radny Michał Drewnicki, inicjator uchwały ws. stworzenia parku rzecznego Dłubni. To jednak wstępna wola. Właściciele muszą się jeszcze zgodzić na warunki finansowe gminy i mieć uregulowany stan prawny terenu.

- Niekorzystna struktura własności utrudnia wydzielenie spójnego obszaru pod park, ale można sobie z tym jakoś poradzić, bo podobną sytuację mamy na Młynówce Królewskiej - wyjaśnia Łukasz Pawlik, zastępca dyrektora ZZM. Twierdzi, że prywatne działki nie zawsze przeszkadzają w realizacji zadania chyba, że przerywają ciągłość terenów miejskich i nie da się przez to zrealizować np. traktu pieszego ze ścieżką rowerową, a to może być trudne właśnie w rejonie ul. Kaczeńcowej.

Potwierdzeniem tego, że park rzeczny Dłubni to inwestycja, o której od lat dużo się mówi, ale na razie jest wyłącznie na papierze, są nie tylko sprzedaże gruntów wokół stawu, ale i działania miasta dotyczące dbania o ten cenny przyrodniczo obszar. Radni dzielnicowi i miejscy starali się o odmulenie i wyczyszczenie tego zbiornika. Jednak Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu twierdzi, że nie ma funduszy by odmulić użytek ekologiczny mechanicznie (to koszt ok. 5,5 mln zł) ale... „rozważy możliwość” oczyszczenia go metodami chemicznymi lub biologicznymi. ZIKiT obiecał na razie wyłowić z wody śmieci. Wygląda na to, że tylko mieszkańcom tak naprawdę zależy na utrzymaniu porządku w tym rejonie - do tej pory teren sprzątali tu aktywiści. Może i oni będą mogli przeforsować swoje pomysły na park rzeczny podczas konsultacji, które wstępnie zaplanowano na wrzesień.

Inwestycja w czworakach pod lupą nadzoru budowlanego

Tymczasem po naszej interwencji w nadzorze budowlanym toczy się postępowanie w sprawie czworaków dworskich. Dziwi to, że najpierw nowy właściciel starał się o ich rozbiórkę, po czym wniosek wycofał, ale budynek i tak zburzył. Mimo że zgodnie z projektem budowlanym przebudowa budynku miała pozostać w obrysie ścian zewnętrznych czworaków, z zachowaniem piwnic, i gabarytów budynku, widać, że tak nie jest.

- Zobaczymy, co wykaże kontrola. Według mnie doszło do złamania prawa, bo gdyby inni potencjalni inwestorzy wiedzieli, że będzie można czworak zburzyć i postawić od nowa zupełnie coś innego, to po pierwsze Miasto mogłoby za to uzyskać większą sumę, a po drugie byłoby więcej chętnych do licytacji. A tak każdy bał się, że będzie musiał zgodnie z planem miejscowym odbudować czworaki - tłumaczy Andrzej Buczkowski, przewodniczący dzielnicy XVI Bieńczyce.

Przypomnijmy, że, oprócz gabarytów obecnego budynku powstałego na miejscu czworaków, poddawaliśmy w wątpliwość również sam proces budowy. Zwracaliśmy uwagę, że przez blisko półtora roku na budowie była tablica inwestorska bez danych właściciela, wykonawcy czy numeru pozwolenia na budowę. Już dzień po naszym materiale właścicielka budynku (a zarazem jednego z krakowskich biur nieruchomości)... nagle powiesiła na nim kompletną, wymaganą przez nadzór tablicę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski