Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przerwali złą serię

zab
Stało się tak, jak przewidywaliśmy. Unia Oświęcim po serii trzech ładnych dla oka porażek z faworytami rozgrywek tym razem brzydko wygrała, pokonując we własnej hali Naprzód Janów, beniaminka hokejowej ekstraklasy 4-2 (1-0, 3-1, 0-1).

Unia Oświęcim po trzech ładnych dla oka porażkach tym razem brzydko wygrała

Spotkanie nie było ładnym widowiskiem. - To nie była bitwa opunkty, bo wniej obowiązują pewne zasady - mówił po meczu trener Unii Włodzimierz Urbańczyk. - To była bitka, młócka, czy jak kto chce, tak niech sobie to nazywa. Nie było ładnego hokeja, co może ikibiców trochę zdziwiło, bo przecież obie strony toczyły zacięte boje zligowymi tuzami. Janowianie nawet urywali im punkty. Gdyby zaprezentowali formę ze spotkań zCracovią czy Podhalem, nie pownniśmy mieć nic do powiedzenia. Nie powiem niczego odkrywczego, że przecież lepiej brzydko wygrać. Ładnych porażek mamy na razie dość. Otym, jak toporne było to widowisko niech świadczy fakt, że tym razem sędzia był trochę lepszy od hokeistów. Wmeczach zligowymi potentatami po prostu nam przeszkadzał - uważa oświęcimski szkoleniowiec, który ubolewał, że wielu kibiców przestało odwiedzać lodowisko. - Często spotykam się zpytaniami, jak drużyna wyszła, ale na mecz nie chcą się pofatygować. Właśnie kibiców potrzeba nam wtej chwili najbardziej - przypomina trener.
- Spotkanie ustawiły dwie dziecinne stracone przez nas w____osłabieniach gole - mówił po meczu trener janowian Krzysztof Kulawik. - Gdyby udało nam się strzelić gola na 3-2, pewnie gospodarze by spanikowali - dodał szkoleniowiec.
Okazji do tego, by życzenie Kulawika stało się faktem, gościom nie brakowało. Tomasz Połącarz desperackim rzutem na lód przerwał ich dwójkową akcję (37 min).
W końcówce gospodarze się pogubili, ale janowianie nie potrafili tego wykorzystać. W 58 min na karę powędrował Wojciech Stachura, ale zamiast kontaktowego gola Marek Modrzejewski ruszył z kontrą. Rewelacyjnie obronił jednak Cezary Maza. - Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do bramek puszczonych przez Jacka Zająca, którego zmieniliśmy po dwóch tercjach. Szukaliśmy nowych rozwiązań, by pobudzić zespół do walki. Zabrakło nam zawodnika, który nie tylko poprowadziłby grę, ale także potrafiłby wykończyć akcje - mówił Krzysztof Kulawik.
(zab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski