Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przesadna radość tylko rozprasza

Rozmawiał Artur Bogacki
Dziś w PŚ w Heerenveen Artur Waś wystartuje w biegu na 500 m
Dziś w PŚ w Heerenveen Artur Waś wystartuje w biegu na 500 m fot. wikipedia/mcsmit
Rozmowa z najlepszym w tym sezonie polskim łyżwiarzem szybkim ARTUREM WASIEM, zwycięzcą zawodów Pucharu Świata

- W zawodach Pucharu Świata w Inzell zajął Pan na 500 metrów 3. i 1. miejsce. We wcześniejszych startach w tym sezonie, w Calgary i Salt Lake City, brakowało regularności, była i 5., i 18. pozycja. Jak to ocenić?

- To takie intro do sezonu, z którego nie jestem zadowolony. Najwyraźniej tak musiało być, skoro teraz przyszły dobre wyniki. Jeśli ta tendencja się utrzyma, to przyjmę to wszystko spokojnie. Nie ma już co do tych wcześniejszych występów wracać. Oczywiście starałem się pojechać jak najlepiej, ale wyszło nieco gorzej. Może też przez to, że za bardzo chciałem. Forma przecież była, na treningach miałem dni bardzo dobrej jazdy. Najwyraźniej potrzebowałem trochę odetchnąć. Powrót do Europy, na swoje podwórko, chyba był mi potrzebny. Te ostatnie zawody pojechałem naprawdę dobrze.

- W Inzell dwa razy było podium. Co Pan sobie pomyślał po tych sukcesach?

- Że jest dobrze, wykonałem plan. Po pierwszym starcie wiedziałem, że jest kilka elementów, które nie wyszły tak, jak powinny, że mogę się w drugim biegu poprawić. Tym się kierowałem i cieszę się, że udało mi się utrzymać koncentrację na tym zadaniu. Przy tym stresie startowym jest to ogromnie trudne, gdyż łyżwiarstwo jest bardzo wymagającym technicznie sportem, trzeba pamiętać o wielu detalach.

- To Pana trzecie zwycięstwo w Pucharze Świata. Wygrana w Inzell jest cenniejsza niż te dwie z poprzedniego sezonu? A może jest Pan typem zawodnika, który nie wartościuje osiągnięć?

- Oczywiście za każdym razem, gdy jestem na podium, to bardzo się cieszę. Natomiast staram się nie przywiązywać aż takiej uwagi do pojedynczych wyników, to po prostu efekt tego, że próbuję jechać jak najlepiej. Takie straszne emocjonowanie się tym wszystkim nie jest na dłuższą metę korzystne. Cieszę się z podium, ale w Pucharze Świata jest przecież wiele startów, chcę jeździć jeszcze lepiej. Zobaczymy, do czego to mnie doprowadzi. Najważniejsze, to poprawiać swoją jazdę.

- W zawodach w Inzell nie wystartował najlepszy ostatnio sprinter Paweł Kuliżnikow, który seryjnie zwyciężał w Pucharze Świata. Ma problemy zdrowotne. Czy jeśli będzie w optymalnej dyspozycji, to ktoś może z nim wygrać na 500 metrów?

- Nie wiem, wszystko jest możliwe. Wierzę, że jestem w stanie z nim wygrać, ale nie jest tak, że ciągle o tym myślę. Dobry wynik i zwycięstwo to „efekt uboczny” tego, co się robi w danej chwili, jak się pracuje. Samo rozważanie, czy z nim wygram, czy nie, w żaden sposób nie przybliży mnie do tego celu. Może mnie jedynie rozproszyć.

- W przerwie między sezonami zmienił Pan miejsce treningów. Z akademii łyżwiarskiej w Inzell przeniósł się Pan, za trenerem Jeremym Wotherspoonem, do podobnego ośrodka w norweskim Hamar. Jak ocenić tę zmianę?

- Myślę, że to była dobra decyzja. Mam teraz trochę lepsze warunki, jest większa grupa treningowa. To jednak inne miejsce, więc trochę czasu zajęła adaptacja w nowym otoczeniu. Generalnie jestem bardzo zadowolony ze zmiany.

- Czy po tak udanym dla Pana poprzednim sezonie, teraz trening został ukierunkowany na coś innego?

- W zasadzie nie. W tym momencie dla mnie trening to budowanie formy fizycznej, ale też porządki w technice. Już za wiele nie mogę zmienić, jak choćby młody zawodnik, który dopiero zaczyna jazdę w Pucharze Świata. Z drugiej strony, wcale nie jest powiedziane, że skoro są to tylko detale, to będzie to proste. Dużo pracy przede mną, ale trzeba się też cieszyć z tego, że jest kilka rzeczy, z których można jeszcze urwać trochę czasu przejazdu.

- Ma Pan na myśli jakiś konkretny element?

- Nie. Z każdych stu metrów całego dystansu można wyciągnąć coś więcej - pozycja ciała, czy elementy wejścia w łuk. To takie typowo łyżwiarskie niuanse.

- Czego można się spodziewać po Panu w następnych zawodach? Po tak udanych ostatnich startach presja na pewno będzie większa.

- Nie wiem, jak będzie, zobaczymy. Zupełnie nie myślę o presji, nie odczuwam tego w ten sposób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski