Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przesłuchanie byłego premiera Donalda Tuska w Sądzie Okręgowym w Warszawie. "Kaczyński nie chciał wspólnej wizyty w Katyniu"

Jakub Oworuszko
Jakub Oworuszko
W poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyło się przesłuchanie Donalda Tuska jako świadka w procesie byłego szefa KPRM Tomasza Arabskiego oraz czterech innych urzędników. - Oceniam jego pracę jak najwyżej - powiedział przewodniczący Rady Europejskiej.

Już od samego rana przed gmachem Sądu Okręgowego w Warszawie przy al. Solidarności czatowało kilkadziesiąt osób. Zdecydowana większość miała ze sobą flagi Unii Europejskiej oraz transparenty ze słowami poparcia dla Donalda Tuska, który - jak zapowiedział w ubiegłym tygodniu - miał pojawić się na przesłuchaniu w procesie w sprawie organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. Przed sądem nie zabrakło również przeciwników Tuska. „Złodzieje! Weźcie się do pracy!” - skandowano w kierunku posłów Platformy Obywatelskiej, którzy również pojawili się przed budynkiem (m.in. Joanna Mucha, Małgorzata Kidawa-Błońska i Iwona Śledzińska-Katarasińska).

Przesłuchanie byłego premiera rozpoczęło się z lekkim opóźnieniem. Tusk od początku został zasypany pytaniami dotyczącymi organizacji wizyt premiera (7 kwietnia) i prezydenta (10 kwietnia) w Katyniu.

- Nie leży w kompetencji premiera zajmowanie się stroną logistyczną tego rodzaju przedsięwzięć i inicjatyw - tłumaczył Tusk.

- Chyba w styczniu rozważano datę tej uroczystości i umiejscawiano ją między 6 a 13 kwietnia, tak aby ona odpowiadała dotychczasowej tradycji obchodów. Co do konkretnej daty mojej wizyty, ona miała związek z rozmowami ze stroną rosyjską i została ustalona po pewnie intensywnych, krótkich rozmowach na 7 kwietnia - dodał.

Sporo kontrowersji wzbudziły słowa Tuska nt. „rozdzielenia wizyt” prezydenta i premiera. Przewodniczący Rady Europejskiej powiedział, że nie było woli prezydenta Lecha Kaczyńskiego, by połączyć obie wizyty.

- Nie planowałem wspólnej wizyty i według mojej wiedzy prezydent Kaczyński także nie planował takiej wizyty. Myślę, że termin „rozdzielenie wizyt” był terminem publicystycznym czy politycznym i raczej służącym zdyskredytowaniu mnie i mojego urzędu. Przez te lata pełnił taką funkcję raczej propagandową niż wyjaśniającą cokolwiek z tego, co zdarzyło się wówczas, na początku 2010 r. - powiedział. Dziennikarze na Twitterze natychmiast przypomnieli słowa Lecha Kaczyńskiego z 4 marca 2010 r.: „Ja myślę, że byłoby lepiej, żeby to była wspólna wyprawa prezydenta i premiera. A jeżeli to jest niemożliwe, to ja jadę w dniu, w którym są podstawowe uroczystości, a to jest 10 kwietnia” - mówił wtedy prezydent Lech Kaczyński.

Donald Tusk odniósł się też do polityki zagranicznej prezydenta Kaczyńskiego, która jego zdaniem balansowała „na granicy uprawnień konstytucyjnych”.

- Prezydent forsował bardzo samodzielną, moim zdaniem na granicy uprawnień konstytucyjnych, aktywność zagraniczną i podejmował decyzje polityczne, często samodzielnie i bez szczególnych konsultacji z rządem. W mojej ocenie było to niezgodne i z duchem, i literą konstytucji - mówił.

Donald Tusk został również zapytany o treść jego słynnej rozmowy na sopockim molo z Władimirem Putinem. Ówcześni premierzy Polski i Rosji rozmawiali przed katastrofą smoleńską.

- Spotkanie na molo trwało kilka minut. Rozmawialiśmy o sprawach czysto kurtuazyjnych. Dość dokładnie pamiętam tę rozmowę, bo była bardzo krótka i prowadzona na zmianę, po rosyjsku, niemiecku, angielsku, ze względu na nasze możliwości językowe, a była bez tłumacza - mówił Tusk.

- Pokazywałem, gdzie jest plaża, po której biegam, gdzie jest mój dom. Premier Putin opowiadał, że ma bardzo dużo ochrony, nawet w mieszkaniu, i bardzo z tego powodu cierpi. To mniej więcej wyczerpało cały temat naszej rozmowy - stwierdził.
- Nie przypominam sobie, aby przedmiotem rozmowy z Władimirem Putinem była ewentualna wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego - dodał.

- W kwestii organizacji wizyt: nie leży w kompetencji premiera zajmowanie się stroną logistyczną tego rodzaju przedsięwzięć i inicjatyw. W związku z tym jestem w stanie opisać polityczny kontekst mojej wizyty 7 kwietnia 2010 roku w mniejszym stopniu, co wizyty prezydenta Kaczyńskiego, politycznie nie odpowiadałem za projekt tej drugiej wizyty - przyznał w trakcie przesłuchania były premier Donald Tusk w sądzie okręgowym w Warszawie. O godz. 13 rozpoczęła się część niejawna przesłuchania.

- Organizacją moich wizyt zagranicznych zajmowali się urzędnicy, dość liczne grono, zarówno w mojej kancelarii, jak i MSZ, a także, jeśli była taka potrzeba, z innych resortów. Nie jest rolą premierem zajmować się w żadnym wypadku detalami organizacyjnymi. Do premiera należy podjęcie decyzji, czy, dlaczego decyduje się na wizytę, jaki jest jej cel polityczny, co chce osiągnąć dla państwa. Kwestie organizacyjno-logistyczne nie leżą w zakresie zainteresowania premiera - przekonywał Donald Tusk.

- W sensie politycznym moja wizyta 7 kwietnia organizowana przez moich urzędników była efektem w sposób bezpośredni zaproszenia skierowanego przez ówczesnego premiera Federacji Rosyjskiej premiera Putina, a pośrednio efektem polityki, jaką mój rząd przyjął w relacjach z Federacją Rosyjską, znacznie wcześniej, zanim do tej wizyty doszło - podkreślał.

- Sytuacja Polski, globalna i w kontekście europejskim, wymagała pewnej normalizacji relacji między Polską a Rosją - na polskich warunkach szczególnie - w kontekście nazwijmy to polityki historycznej i relacji polsko-rosyjskich w kontekście naszych wspólnych doświadczeń historycznych. Służyły temu różne inicjatywy i wydarzenia, m.in. wizyta szefów państw i rządów 1 września w Gdańsku, Sopocie i na Westerplatte, a także wspólne spotkanie z władzami rosyjskimi w Katyniu 7 kwietnia - zaznaczył.

Jak wyjaśniał, "chodziło o to, aby interpretacje kluczowych wydarzeń dla naszej historii, żeby ta narracja, do której polska strona przywiązywała istotną wagę, żeby stawała się coraz bardziej wspólną narracją". - To, że udało się przekonać tak licznych najważniejszych partnerów europejskich i światowych do uczczenia wybuchu wojny, było przyjęciem polskiego punktu widzenia i obecność Putina była swego rodzaju potwierdzeniem, że Rosja jest w stanie przyjąć polski punkt widzenia - podsumował.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przesłuchanie byłego premiera Donalda Tuska w Sądzie Okręgowym w Warszawie. "Kaczyński nie chciał wspólnej wizyty w Katyniu" - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski