Czytaj także: Kibole panoszą się na stadionach. Czy kluby wreszcie powiedzą: stop? >>
Czy jest szansa, że to się zmieni? Właściciele Legii Warszawa zapewnili wczoraj, że wszyscy winni bitwy na trybunach podczas przerwanego meczu z Jagiellonią dostaną zakazy stadionowe. Nieoczekiwanie okazało się, że na obiekcie wyposażonym w monitoring można zidentyfikować bandytów. Nieoczekiwanie, bo w polskich realiach takie działanie to odejście od normy.
Do tej pory bowiem działacze w klubach udawali, że monitoring w niczym im nie pomaga. Rozkładali bezradnie ręce i psioczyli w mediach na wojewodów, którzy stosują odpowiedzialność zbiorową, zamykając całe stadiony lub pojedyncze trybuny. Takim postępowaniem prezesi klubów wysyłali prosty przekaz do chuliganów: Zobaczcie, to rząd jest waszym wrogiem, my was nie ścigamy.
Dowody? Proszę bardzo – minęło kilka dni od derbów Krakowa, a Wisła wciąż nie ujawniła, kto rzucał race na boisko przy Reymonta. Z kolei w Cracovii, zamiast publicznego potępienia niedzielnego racowiska przy Kałuży i poszukiwania winnych, obserwujemy jedynie wyczekiwanie na środowe posiedzenie Komisji Ligi. Po co? Po to, by z oburzeniem przyjąć „nierówne traktowanie”, jeśli ktokolwiek ośmieli się ukarać „Pasy” surowiej niż sąsiadkę z drugiej strony Błoń.
W trakcie ostatniego meczu na Cracovii doszło do jeszcze jednego zdarzenia, nad którym nie można przejść do porządku dziennego – wojewoda małopolski Jerzy Miller został publicznie znieważony, słownie i w formie pisemnej. Prokuratura ma obowiązek ścigać z urzędu sprawców haniebnej akcji, zaś Janusz Filipiak i Jakub Tabisz, jeśli tylko zechcą, mogą pomóc w ich ustaleniu.
Ale właśnie, czy zechcą?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?