Szczęśliwy finał fałszywego alarmu
Alarm, w niedzielę o 15, podnieśli koledzy Marka P. powiadamiając TOPR, że nie powrócił on z sobotniej wycieczki na Giewont, a w swoim pokoju zostawił śpiwór i kilka drobiazgów. Do akcji przystąpiła sześcioosobowa grupa toprowców pod kierunkiem Romana Kubina. Około 17 ratownicy wypatrzyli w spadającym stromo między Giewontem a Małym Giewontem żlebie Kirkora samotnego turystę. Po przejściu wysokiego skalnego progu znalazł się na skraju przepaści. Kiedy nawiązano z nim kontakt okazało się, że Andrzej D. jest bardzo wyczerpany i najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa - toprowcy wyciągnęli go na linach.
Koledzy Marka P. wyjechali tymczasem do Opola i obiecali ratownikom, że natychmiast w poniedziałek rano dadzą znać, czy przypadkiem nie wrócił on do domu. Nie odezwali się jednak. Kiedy kolejna wyprawa miała kontynuować poszukiwania, nadeszła wiadomość od opolskiej policji - Marek P. jest w domu i bardzo się dziwi, że ktokolwiek go szuka... (LECH)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?