Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przewidział swą lokatę

Redakcja
Podczas mistrzostw świata w lataniu precyzyjnym we francuskim Troyes zdobył on złoty medal indywidualnie i drużynowo. Oprócz medali, po które sięgnął w dniu... swoich imienin, otrzymał przechodni puchar i przechodni miecz za najlepszą regularność i najlepszy wynik za obserwację na trasie. Latał na samolocie 3Xtrim, na którym 2 lata wcześniej w Danii także zdobył podwójne mistrzostwo świata.

Czwarty As Krzysztof Wieczorek

Pilot Aeroklubu Krakowskiego Krzysztof Wieczorek to jeden z "żelaznych" uczestników naszych gal plebiscytowych. Po raz kolejny znalazł się w gronie Asów. I to na czwartym miejscu.

Znakomity pilot od wielu lat mieszka w Warszawie, gdzie od 1995 roku pracuje wPolskich Liniach Lotniczych Lot. Od 1997 roku jest kapitanem samolotu embraer-145. Lata tylko w Europie. By zawitać na naszą imprezę, wziął sobie urlop.
- Policzyliśmy, że w mistrzostwach Europy i świata oraz Igrzyskach Sportów Lotniczych zdobył Pan łącznie aż 34 medale. A czy Pan policzył, ile razy był w gronie naszych laureatów?
- Około 10 razy. Teraz jestem... najwyżej w klasyfikacji. Przypuszczałem, że będę między czwartym a szóstym miejscem. I trafiłem. Sądziłem tak po wynikach innych sportowców i popularności danych dyscyplin. I miła niespodzianka, bo jestem czwarty. Liczyłem, że mój brat Wacław z synem Michałem będą za albo tuż przede mną. Myślę, że w Krakowie i Małopolsce sport lotniczy jest - za naszą zasługą - bardziej popularny niż w innych regionach kraju.
- Jest Pan często doceniany przez naszych Czytelników. Czy podobnie jest w Pana lotniczej branży?
- Za dwa tygodnie odbędzie się bal połączony z ogłoszeniem wyników na dziesięciu najlepszych pilotów w plebiscycie redakcji "Skrzydlata Polska". Dwa razy wygrałem ten plebiscyt - w 1997 roku po zwycięstwie z bratem Wacławem w I Igrzyskach Sportów Lotniczych w Turcji oraz w 2004 roku po zdobyciu mistrzostwa świata w lataniu precyzyjnym w Danii.
- Czy ubiegły rok był dla Pana najlepszy w karierze?
- Nie. Lepszy był 2004 rok, kiedy w mistrzostwach świata zdobyłem aż cztery medale: złote indywidualnie i drużynowo w lataniu precyzyjnym oraz srebrny drużynowo i brązowy indywidualnie, wspólnie z Krzysztofem Skrętowiczem, w lataniu rajdowym.
- W Troyes z tym samym nawigatorem był Pan dopiero siódmy w rajdowej części mistrzostw. Nie marzył się Panu kolejny tytuł?
- Marzył mi się, ale wygląda na to, że nie można mieć wszystkiego. Trzeba się umieć podzielić trofeami... W pierwszej konkurencji nawigacyjnej ze względu na niedociągnięcia regulaminowe unieważniono aż 8 z 20 zdjęć. Znaleźliśmy wszystkie zdjęcia, ale w tej sytuacji nie miało to wpływu na uzyskanie lepszego wyniku.
- W tym roku zaplanowano mistrzostwa Europy w Hiszpanii, a konkretnie koło Barcelony. Znowu Powalczy Pan o medale?
- Niestety, nie. Hiszpania w ostatniej chwili wycofała się z organizacji mistrzostw, a działacze z federacji poszczególnych krajów stwierdzili, że jest za mało czasu, żeby przygotować inną kandydaturę, że technicznie jest to nie do zrealizowania. Ja uważam, że takie zawody można zorganizować w dwa miesiące. Nie widzę problemu, żeby przy okazji mistrzostw Polski, które odbędą się w Jeleniej Górze, zorganizować mistrzostwa Europy. Roztropnie będzie przy planowaniu następnego gospodarza mistrzostwa przygotować rezerwowego kandydata.
- Czy brak takiej imprezy jak mistrzostwa Europy nie spowoduje u Pana i kolegów zmniejszenia motywacji do treningu?
- Nie, motywacji się nie traci, tylko dyscyplina traci na popularności. My, piloci, nie tracimy kontaktu z lataniem, bo po prostu będzie tylko o jedną imprezę mniej. Będą wszystkie inne zawody krajowe, których nie można potraktować na luzie, ponieważ będą one eliminacją do rankingu kadry na mistrzostwa świata, które w 2007 roku odbędą się w austriackiem Ried - czyli tam, gdzie w 2003 roku zdobyłem mistrzostwo Europy
- Od kilku lat w danym roku i miejscu na przemian odbywają się mistrzostwa świata i Europy w obu konkurencjach naraz. Jak podoba się Panu ta formuła?
- Jest ona wygodna dla działaczy i oszczędna dla areoklubów, ale mecząca dla zawodników. Może o tym świadczyć fakt, że nikomu na jednych zawodach nie udało się zdobyć indywidualnie mistrzowskich tytułów w obu konkurencjach. Obciążenie psychicznie na mistrzostwach jest bardzo duże, a jeśli jeszcze rozgrywane są one podwójnie, to rozciąga się je na osiem dni. Trudno się maksymalnie skupić przez tak długi czas.
- Imponuje Pan nie tylko sportową długowiecznością, ale i przywiązaniem do klubowych barw...
- Nigdy nie zmieniłem barw w pogoni za lepszym życiem, choć niektóre aerokluby oferowały mi lepsze warunki, na przykład w Gdańsku proponowano mi, że dostanę cessnę i dowolną liczbę godzin treningu. Jestem jednak tradycjonalistą.
- Jest Pan też - o czym mało kto wie - magistrem archeologii. Proszę nam opowiedzieć o tej nowej Pana pasji.
- Pracę magisterską pisałem o odkryciach archeologicznych dokonywanych z powietrza i weryfikowanych na ziemi. Obroniłem ją dwa lata temu. Otrzymałem za nią ocenę bardzo dobrą. Ramy naukowe archeologii lotniczej opracowano po pierwszej wojnie światowej, w której wykorzystywano archeologów jako obserwatorów, którzy z samolotu doskonale potrafili odnajdywać okopy czy wzmocnienia. Po obronie pracy już jako hobbysta zamieniłem sam stery na łopatę i poszukiwałem śladów przeszłości. Chodziło o weryfikację obiektów archeologiczych odkrytych podczas rozpoznania lotniczego. W miejscowości Pełczyska koło Wiślicy, gdzie znajduje się grodzisko wczesnośredniowieczne, badania potwierdziły istnienie fosy. W
innym miejscu znaleziono zabytek, ale nie było obiektu archeologicznego.
R**ozmawiał:** JERZY FILIPIUK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski