Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez 10 lat mogę być mocny

Rozmawiał Jacek Żukowski
Rozmowa. - Mogę poprawić się jeszcze na tyle, by wygrywać wielkie wyścigi - uważa RAFAŁ MAJKA, pochodzący z Zegartowic 26-letni kolarz grupy Tinkoff-Saxo. Przed sezonem 2016 snuje bardzo ambitne plany, chciałby udanie zadebiutować na igrzyskach olimpijskich.

- Miał Pan wspaniały miniony sezon: trzecie miejsce w wyścigu Vuelta a Espana, drugie w klasyku Mediolan - Turyn.
- Jestem bardzo zadowolony, choć wiadomo, że wiele można jeszcze poprawić. Małymi krokami chcę iść do przodu, nic na siłę, a na pewno będą dobre rezultaty.

- W przyszłym roku jest jedna impreza, o której marzą sportowcy przez całe życie - to igrzyska olimpijskie.
- Wiadomo, że chciałbym być olimpijczykiem, to moje marzenie. Gdybym nim został, to walczyłbym o najwyższe cele, na sto procent. Ale muszę też skoncentrować się na wcześniejszych startach przed igrzyskami. Są Giro d’Italia i Tour de France, na pewno nie będzie łatwo. Powiem szczerze, będę musiał dać z siebie wszystko.

- Będzie taki wyścig, w którym będzie Pan liderem, podczas którego dla Pana będą pracować inni?
- Tak, na jednym z wyścigów będę na pewno liderem, a na drugim tylko pomocnikiem. W takiej drużynie, w jakiej jestem - Tinkoff-Saxo, są gwiazdy. Mogę być w tym towarzystwie liderem. Udowadniam, że jestem dobrym zawodnikiem, choć mogę się jeszcze poprawić na tyle, by wygrywać wielkie toury.

- W tym roku podczas mistrzostw świata pracowaliście na rzecz Michała Kwiatkowskiego. Jak wszystko dobrze pójdzie, to koledzy z reprezentacji powinni w Rio pomóc Panu. Zna Pan trasę w mieście igrzysk?
- Nie, jeszcze nie. Poznam ją zaraz po starcie w Argentynie. Polecę ją obejrzeć. Jeszcze nie wiadomo, kto będzie liderem podczas wyścigu olimpijskiego, kto w ogóle pojedzie. Są w reprezentacji cztery miejsca, a skład szeroki, z Tomaszem Marczyńskim, Przemysławem Niemcem. Mamy dobrych zawodników. Nie można powiedzieć, że Majka czy Kwiatkowski będą liderami.

- Zna Pan wszystkie wielkie toury. Może o którymś powiedzieć, że jest Pana ulubionym?
- Teraz Vuelta wpadła mi w oko. Jest ciepło, jest naprawdę gorąco. Ale ja lubię taką temperaturę. W Vuelcie stanąłem na podium, a celem niezmiennie jest wygranie któregoś z wielkich tourów.

- Trenuje Pan już przed nowym sezonem. Jak wiele przejeżdża Pan kilometrów?
- Trenuję teraz na rowerze górskim, pracuję nad siłą. Robię trasy po około trzy godziny dziennie.

- Lubi Pan ciepło, a czy męczy się Pan w zimowych warunkach?
- Nie jest źle. Jestem zachwycony, bo jak na grudzień, to pogoda nie jest zła. Dla kolarza każde warunki muszą być dobre.

- W ubiegłym roku kierownictwo ekipy wymyśliło wam obóz integracyjny na Kilimandżaro. Teraz też planowane jest coś podobnego?
- Nie, już byliśmy na czterodniowym obozie w Chorwacji. Bardzo trudno jest na takim obozie przetrwania, jaki mieliśmy w ubiegłym roku. Cała drużyna zapłaciła zdrowiem w pierwszej części sezonu. Sam męczyłem się, nie jest prosto wyjść prawie na 6 tysięcy metrów n.p.m. i potem stamtąd zejść. Dzisiaj wylatuję na zgrupowanie na Kanary. Potrwa do Świąt. Na pięć dni wrócę do domu, a potem znów polecę na Wyspy Kanaryjskie.

- Kiedy pierwszy start?
- W styczniu w Argentynie, w Tour de San Luis. Pierwszy raz tak wcześnie zaczynam sezon. Będzie ciepło, więc mogę lecieć. Spokojnie podchodzę do tego startu. Pojadę tam nie po to, by walczyć o pierwszą dziesiątkę, czy wygrać, ale po to, by potrenować. Mój organizm nie będzie jeszcze do tego przystosowany. Jest tylko jeden etap górzysty, ale nie będę na tyle zmęczony, by nie móc dobrze pojechać.

- Zrobił Pan świetny wynik w Vuelcie, wygrał Pan etap na Tour de France. Proszę wskazać, który sukces jest najważniejszy?- Od czasu Tour de Romandie na żadnym z wyścigów nie wyszedłem z pierwszej dziesiątki. Z mojej jazdy od kwietnia mogę być zadowolony. Jeśli chodzi o dotychczasowe sukcesy, to wygraną w Tour de Pologne cenię równie z koszulką w grochy w Tour de France. Pobijam swoje rekordy. Jak zdrowie dopisze, to przez najbliższe dziesięć lat mogę mieć bardzo udane sezony i pokazywać, że Polak potrafi.

- Dlaczego nie chce Pan jeszcze zdradzać dokładnych planów na ten sezon?
- Bo znam plan, ale nie jestem jeszcze go pewny na sto procent. Coś się może zmienić na zgrupowaniu. Za dwa tygodnie wszystko będzie sprecyzowane.

- Pomiędzy końcem Tour de France a startem na igrzyskach w Rio jest dwa i pół tygodnia. Jest możliwy występ w obu tych imprezach?
- Pojadę albo Tour de Pologne albo Tour de France oraz na igrzyskach. Gdybym wystąpił w „Wielkiej Pętli”, to nie będę na niej liderem.

- Na trasie TdF 2016 będzie legendarny szczyt Mont Ventoux.
- Kto powiedział, że nie mógłbym tam wygrać? Wiadomo, że nasz start we Francji będzie podporządkowany Alberto Contadorowi. Ja muszę jeszcze przynajmniej rok poczekać, żeby w Tour de France być liderem zespołu.

- Czy Contador, po tak dużych pańskich sukcesach jak w tym roku w Vuelcie, nabrał większego szacunku do Pana? Jesteście kolegami z grupy, ale też rywalami. Inaczej teraz Pana traktuje, jako równorzędnego kolarza?
- Do równowagi pomiędzy nami jeszcze wiele brakuje. Contador jest wyśmienitym zawodnikiem, wygrał siedem tourów. Jeśli wygram jeden z wielkich wyścigów, to jeszcze nie będziemy na tym samym poziomie. On zaczął wygrywać, gdy był w moim wieku. Do tej pory triumfuje. W tym sezonie zwyciężył w Giro. Zobaczymy, co będzie. Na razie mam takie zadanie, by mu pomagać. Nie narzekam.

- Ale zauważył Pan jakąś zmianę w jego odnoszeniu się do Pana?
- Nie, zawsze z Alberto mamy dobre stosunki, nie jest źle.

- A z Peterem Saganem?
- Jeszcze lepsze, może przez to, że łączy nas słowiańska dusza? Zawsze pożartujemy, jest fajnie.

- Sporo się zmieniło w Tinkoff-Saxo na przestrzeni tego roku. Odszedł dyrektor sportowy Bjaerne Riis - to w jakiś sposób wpłynęło na Pana sytuację?
- Wiadomo, że coś się zmieniło. Musimy jednak iść swoim tokiem i dawać z siebie wszystko, by grupa na tym nie cierpiała.

- Właściciel grupy Oleg Tinkow wypowiadał się w tym stylu - że im większe ciśnienie, tym lepsze wyniki. Motywował też Pana w ten sposób?
- Ja też „dostałem”, ale czasami nie jest wcale tak, że im większa presja, tym lepsze wyniki. Wręcz przeciwnie, nie jest łatwo udźwignąć presję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski