- Za Panem osiem meczów w polskiej ekstraklasie i jeden w Pucharze Polski. Wyrobił już Pan sobie opinię o poziomie naszej ligi?
- Tak. Jest ona pozytywna. Poziom jest dość wysoki, grają tutaj dobre drużyny, w których występują nieźli zawodnicy. W każdym meczu trzeba wykonać ciężką pracę, żeby myśleć o wywalczeniu punktów.
- Jak porównałby Pan naszą ekstraklasę do węgierskiej?
- Tutejsza ekstraklasa jest mocniejsza i bardziej wyrównana.
- Na czym jeszcze polegają te różnice?
- W Polsce gra się szybciej. Jest też więcej fizycznej gry. Większy nacisk kładzie się na taktykę. - W rodzinnym kraju jest zainteresowanie Pańskimi występami w Polsce? Pojawiają się na ten temat jakieś informacje w mediach?
- Pojawiają się, choć są one oparte na tłumaczeniu tekstów z polskich gazet. Nie rozmawiałem z węgierskimi dziennikarzami o tym, jak mi się gra w Polsce.
- Myśli Pan, że poprzez dobrą grę w Polsce może Pan wywalczyć miejsce w swojej reprezentacji?
- Taką mam nadzieję i bardzo bym tego chciał.
- A kontaktował się z Panem ktoś ze sztabu reprezentacji po tym, jak przeniósł się Pan do Polski?
- Jeszcze nie. Na Węgrzech było trochę zamieszania, związanego z obsadą funkcji selekcjonera. Najpierw, po meczu z Irlandią Północną, pracę stracił Attila Pinter. Na razie kadrę prowadzi Pal Dardai, ale zgodził się on pracować tylko przez cztery mecze. Z tego co wiem, to ma teraz wrócić do Herthy Berlin i nie wiadomo, kto będzie następnym, już stałym selekcjonerem.
- Wróćmy do polskiej ekstraklasy. Za występy w niej zbiera Pan dobre recenzje, ale miał Pan też dwie pechowe interwencje, w meczach z Cracovią i Koroną.
- To były nieszczęśliwe interwencje. Po prostu pech. Tak jak w meczu z Cracovią, gdy zamiast wybić piłkę do przodu, kopnąłem ją na rzut rożny, po którym padł gol. Z Koroną też chciałem lepiej interweniować, ale piłka wpadła do naszej bramki. Cóż, po czymś takim trzeba się szybko podnieść.
- Z drugiej strony - jest Pan chwalony za grę. Wie Pan, że jeden z ekspertów w stacji Canal Plus, która transmituje mecze ekstraklasy, stwierdził, że razem z Arkadiuszem Głowackim tworzycie jeden z dwóch najlepszych duetów środkowych obrońców w lidze?
- To miłe i mogę się cieszyć, że tak szybko zapracowałem na pochlebne recenzje. Gdy jednak grasz z takim partnerem jak Arek, to jest znacznie łatwiej. To świetny piłkarz, doświadczony, współpraca z nim jest przyjemnością.
- To jeden z najlepszych piłkarzy, z jakimi Pan grał na środku obrony?
- Zdecydowanie tak. Grałem z dobrymi piłkarzami na Węgrzech, ale "Głowa" to rzeczywiście klasowy zawodnik.
- Na boisku podpowiadacie sobie po angielsku, czy już nauczył się Pan podstaw języka polskiego?
- Cały czas uczę się języka polskiego. Te najważniejsze zwroty już opanowałem. Dlatego porozumiewamy się po polsku. Już wiem, kiedy krzyknąć: "plecy", "wyjazd" czy "uważaj".
- Przed wami teraz spotkanie z Lechem Poznań. Pewnie już się Pan zorientował, jak ważny to mecz dla Wisły?
- Tak, już to wiem. Oczywiście każdy mecz jest bardzo ważny, ale zdaję sobie sprawę, że takie spotkania, jak to z Lechem, to coś więcej. Wiem, że na trybunach będzie mnóstwo kibiców i że trzeba zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby wygrać.
- Pan w Polsce debiutował w meczu Pucharu Polski właśnie przeciwko Lechowi Poznań. Oglądał Pan później jeszcze tę drużynę?
- Widziałem ją w telewizji, również na płytach DVD. Śledzę, jak radzi sobie tam m.in. Gergo Lovrencsics. Widziałem fragmenty meczu Lecha z Górnikiem Zabrze, który wygrali 3:0.
- Jakiego meczu spodziewa się Pan w niedzielę? Myśli Pan, że Lech zagra z wami otwarty futbol, czy raczej cofnie się i będzie czekał, żeby was skontrować?
- My lubimy drużyny, które prezentują otwarty futbol, bo my tak gramy w każdym meczu. Mam nadzieję, że oba zespoły postawią na ofensywną grę.
- Do końca jesiennej części sezonu pozostały jeszcze tylko dwa mecze. Myśli Pan już powoli o planach na kolejny rok?
- Chcę przede wszystkim grać jak najlepiej w każdym meczu i pomóc Wiśle zająć jak najwyższe miejsce w ekstraklasie. Jeśli tak się stanie, to być może spełnię swoje następne marzenie i wrócę do reprezentacji.
- Podpisał Pan z Wisłą kontrakt do końca sezonu z opcją przedłużenia umowy o kolejne dwa lata. Chciałby Pan, żeby ta opcja weszła latem w życie?
- Bardzo, bo dobrze czuję się w Wiśle, podoba mi się również Kraków. Po tych kilku miesiącach spędzonych w Polsce już wiem, że dokonałem dobrego wyboru, przenosząc się tutaj.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?