Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez kromkę chleba do serca

Redakcja
Wanda i Michał Pierzgowie nie wierzą ani w miłość od pierwszego wejrzenia, ani w istnienie jakichś skutecznych recept, gwarantujących udany związek. Uważają, że najważniejsze to szanować się nawzajem i umieć wybaczać. Chyba można im zaufać, gdyż są małżeństwem od 62 lat. Prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył ich medalem za długoletnie pożycie małżeńskie.

   Poznali się w piekarni w 1941, a już rok później wzięli ślub. Dokładnie 6 kwietnia. Panowała wtedy wielka bieda, brakowało chleba. Pan Michał był piekarzem, pracował w tzw. "Taniej Kuchni", która już dawno nie istnieje. Wiele rodzin kupowało mąkę i przynosiło gotowe ciasto do wypieku. Pani Wanda też przychodziła razem z koleżankami. To najpierw nimi się interesował. Z Wandą umówił się na końcu. A i ona nie od razu zwróciła na niego uwagę. Spotykali się na mieście, chodzili razem na kawę, do kina, organizowali potańcówki.
   Zakochany Michał często odwiedzał Wandę w domu jej rodziców, którzy bardzo go lubili. Przynosił chleb do domu. Tak wkupił się w ich łaski.
   - Właściwie przychodziłem, bo do niej miałem najbliżej. Inne dziewczyny mieszkały daleko. To była taka miłość okupacyjna. Może trochę z przypadku. Każdy, kto miał 18 lat i był bez pracy, był wywożony na roboty przymusowe do Niemiec. Żona miała jechać, ale jej rodzice mnie sobie upatrzyli. Pomyśleli, że ja bym się nadał na męża. Przynosiłem im chleb, a w tamtych czasach to znaczyło bardzo dużo. Wyszło z tego małżeństwo "przez chleb do serca" - wspomina pan Michał, a pani Wanda dodaje:
    - Tak było. Przez kromkę pysznego chleba nałęczowskiego do serca.
    Zgodnie przyznają, że przez te wszystkie wspólnie przeżyte lata zdarzyło się w ich życiu wiele dobrego i złego. Jednak ze szczególnym sentymentem wspominają swoją noc poślubną.
    - Na tę szczególną noc teściowie, u których zamieszkaliśmy po ślubie, odstąpili nam swoje łóżko w pokoju. Sami zaś poszli spać do kuchni. I to łóżko nam się zawaliło... - opowiada pan Michał, na co żona wpada mu w słowo.
    - Nie nam, tylko tobie. Ja już wtedy leżałam w łóżku, a ty postawiłeś nogę i właściwie nie wiem, co się stało. Chyba deska pękła?
    - Dopiero kiedy teść przyniósł gwoździe i młotek, zbiliśmy łóżko na nowo - kończy pan Michał.
   Trudnych momentów też nie zabrakło. Ciężko było im szczególnie na początku. Nie mieli nic, panowała bieda, wojna trwała i trwała. Przyznają, że kłótnie im się zdarzały, jak w każdej rodzinie. Nigdy jednak nie było większych kryzysów, nie mieli czasu na nieporozumienia. Wychowywali troje dzieci, które pochłaniały ich bez reszty.
   Teraz czasu mają więcej i do sprzeczek dochodzi coraz częściej. Zwykle z powodu głupstw i nieistotnych drobiazgów. Także, kiedy rozmawiają o przeszłości, o czasach, gdy pan Michał działał w AK, o czym pani Wanda w ogóle nie wiedziała. Podkreślają, że nie warto pielęgnować uraz, że trzeba umieć wybaczać. Gdyby mieli podać jakąś receptę na długą miłość, byłaby właśnie taka.
   Patrząc wstecz, pan Michał wyznaje, że kiedyś w ogóle nie chciał się żenić. Dzisiaj mówi, że było warto. Bilans ich długiego życia to troje dzieci, dwanaścioro wnucząt i dwójka prawnucząt. - To one są nasza pociechą na starość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski