Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeżycie historii

Urszula Wolak
Urszula Wolak
Zofia - Michalina Łabacz
Zofia - Michalina Łabacz Fot. archiwum
Film „Wołyń” Wojtka Smarzowskiego to podróż do piekła - tak okrutnie prawdziwa, że nie pozostawia miejsca nawet na wzruszenie. Siedzimy w kinowych fotelach w napięciu, zastanawiając się nad tym, dlaczego ludzie ludziom zgotowali ten los?

W czasie, gdy odpowiedź nie nadchodzi (pewnie nigdy nie nadejdzie), stajemy oko w oko z bezmiarem bestialstwa silniejszych i bezsilnością najsłabszych. Niemożność przeciwstawienia się złu jest tu obezwładniająca.

Reżyser opowiada o prawdziwych wydarzeniach, które rozegrały się w 1943 roku na Wołyniu. Wtedy to, jako efekt ideologii nacjonalistycznej, doszło tam do masowych mordów Polaków, których dokonali Ukraińcy. Sąsiad zwrócił się przeciwko sąsiadowi, brat przeciwko bratu, nawet prawosławni kapłani zagrzewali wiernych do zabijania, czyniąc ze swych świątyń miejsca obrzydliwej propagandy.

W imię wolnej, czystej etnicznie ojczyzny Ukraińcy ruszyli na Polaków z kosami, siekierami, sierpami, nożami - tym, co mieli pod ręką. Zabijali wszystkich, bez opamiętania, bezczeszcząc ciała, nikomu nie zapewniając godziwego pochówku. Na widok zmasakrowanego korpusu katolickiego księdza jeden z bohaterów powie: „To zwierzęta zrobiły”. Na co zareaguje ktoś z tłumu: „Zwierzęta się nie znęcają”.

Rzeź wołyńska trwa w filmie ponad dwadzieścia minut. Smarzowski filmuje ją pod osłoną nocy, prowadząc nieraz kamerę z ręki, by oddać dynamikę okrutnych zdarzeń i spotęgować wrażenie realizmu. Reżyser stara się jednak nie epatować okrucieństwem (sceny mordów ukazywane są raczej w planach dalszych niż w zbliżeniach), choć i tak jest ono w „Wołyniu” wszechobecne. Aż trudno uwierzyć, że w wołyńskim piekle, gdzie ludzie z dnia na dzień tracą życie, tli się jeszcze miłość. Uczucie nosi w sobie główna bohaterka - Zofia Głowacka (w tej roli hipnotyzująca Michalina Łabacz).

Przed rozpoczęciem Festiwalu Filmowego w Gdyni mówiono, że „Wołyń” ma szansę rozbić gdyński bank nagród. Film okazał się jednak największym przegranym konkursu, zdobywając jedynie nagrody za zdjęcia, charakteryzację i dla najlepszego profesjonalnego debiutu.

I - owszem - można mieć do „Wołynia” kilka zastrzeżeń, zarzucając mu choćby mało klarowny wywód, słabo zarysowany kontekst historyczny czy poruszenie zbyt wielu wątków - nie zawsze zakończonych puentą. Wszystko to - podczas seansu - schodzi jednak na dalszy plan, bo „Wołyń”, jak chce Smarzowski, budzi przede wszystkim emocje, które przesłaniają jego mankamenty.

Stwarza szansę niemal zmysłowego doświadczenia prawdziwej historii. To przeżycie, którego długo nie wyprzemy ze swej pamięci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski