Atmosfera tych spotkań zawsze jest jednakowa, chociaż odbywały się w różnych miejscach – w Domu Strażaka, szkole podstawowej, a w ostatnich latach – w Gimnazjum im. św. Brata alberta.
Wigilijni goście też się zmieniają – jedni odchodzą, przybywają następni, którzy zostali osamotnieni, albo znaleźli się w trudnej sytuacji. Ale są tacy, którzy w gdowskich wigiliach biorą udział co roku i niecierpliwie na te spotkania czekają, nie tylko ze względu na suto zastawiony stół, ale głównie na to, że mogą ze sobą porozmawiać i nie czują się na marginesie życia.
Stałymi bywalcami świątecznych spotkań są też gospodarze gminy, księża, gimnazjaliści. Zawsze uczestniczy w nich wójt Zbigniew Wojas, który zainicjował je w Gdowie w roku 2002. Działając w środowisku ludzi niepełnosprawnych i ciężko doświadczonych przez los, zobaczył potrzebę organizowania takich uroczystości. Którą Wigilię pamięta najlepiej?
– Chyba pierwszą, w Domu Strażaka. Była zorganizowana spontanicznie, angażowali się w nią strażacy, uczniowie, księża, zakonnice. Teraz te świąteczne spotkania już nieco spowszedniały, wszyscy się do nich przyzwyczaili. Ale będziemy je organizować, póki będzie taka potrzeba – mówi wójt Wojas.
Pierwsza Wigilia zapadła też najmocniej w pamięć Edycie Trojańskiej-Urbanik, która jako szef Centrum Kultury jest współorganizatorem spotkań. Wtedy działała jeszcze w stowarzyszeniu Młody Świat. – To był zryw. Wszyscy robili wszystko: najpierw grali w jasełkach, potem biegli do kuchni mieszać w garach. Było zimno, ciasno – i bardzo radośnie – wspomina. Ta radość przetrwała do dziś.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?