Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przybyliście do niemieckiego obozu...

Martyna Grądzka, historyk, pracownik IPN Oddział w Krakowie
Załadunek więźniów na tarnowskim dworcu
Załadunek więźniów na tarnowskim dworcu fot. archiwum
14 czerwca 1940. Z Tarnowa do niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz przybywa pociąg z pierwszymi polskimi więźniami politycznymi. Z liczącego 723 osoby transportu przeżyje 239.

Tuż po przyjeździe, podczas apelu, od zastępcy komendanta obozu SS Hauptsturmführera Karla Fritzscha usłyszeli: „Przybyliście tutaj nie do sanatorium, tylko do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia jak przez komin. Jeśli się to komuś nie podoba, to może iść zaraz na druty. Jeśli są w transporcie Żydzi, to mają prawo żyć nie dłużej niż dwa tygodnie, księża miesiąc, reszta trzy miesiące”. Te słowa zapowiadały, jaki los czeka tych więźniów oraz kolejnych, którzy w następnych niemal pięciu latach przekraczali bramę KL Auschwitz-Birkenau.

Obóz macierzysty
Już wiosną 1940 r. Niemcy przystąpili do organizowania obozu dla więźniów politycznych w Oświęcimiu, znajdującym się wówczas na terenach wcielonych do III Rzeszy Niemieckiej. Z polecenia inspektora obozów koncentracyjnych SS-Oberführera Richarda Glücksa w lutym 1940 r. specjalna komisja została wysłana do miasta, by sprawdzić, czy jest to miejsce odpowiednie do założenia placówki na wzór funkcjonującego już obozu KL Dachau.

Miasto Oświęcim, ze względu na raczej ustronne położenie, oraz znajdującą się tam trakcję kolejową wydawało się odpowiednim miejscem. Ponadto w niedużej odległości od planowanego obozu, istniała też możliwość budowy warsztatów i zakładów przemysłowych, w których pracowaliby więźniowie.

Główny obóz, zwany też Stammlager (obóz macierzysty) lub Auschwitz I, do którego trafili więźniowie przewiezieni w połowie czerwca 1940 r., został założony na terenie opuszczonych austriackich, a następnie polskich koszar artyleryjskich. Po oficjalnym rozkazie o powstaniu obozu wydanym przez Reichsführera SS Heinricha Himmlera 27 kwietnia 1940 r., umożliwiało to szybkie koszarowanie więźniów, a pierwsze grupy osób tam przywożonych nie musiały budować baraków od początku. Z czasem zdecydowano o powiększeniu obozu, rozbudowie baraków i bu- dowie kolejnych części: Auschwitz II Birkenau oraz fabryki Auschwitz III Monowitz, a także około czterdziestu podobozów, zlokalizowanych w okolicznych miejscowościach.

Pierwszy niemasowy transport przybył do KL Auschwitz niemal miesiąc wcześniej, 20 maja 1940 r. Przywieziono w nim grupę trzydziestu więźniów – niemieckich kryminalistów (tzw. Berufsver-brecher – BV) odbywających wcześniej kary w obozie KL Sachsenhausen. Zostali oni wybrani na rozkaz komendanta obozu Rudolfa Hössa i otrzymali numery od pierwszego do trzydziestego. Obozową „jedynką” i jednocześnie Lagerälteste – starszym obozu – został Bruno Brodniewitsch, zaś „trzydziestym” numerem Leo Wietschorek. Wszyscy oni pełnili w obozie role więźniów funkcyjnych.

Kryminalni przywiezieni z KL Sachsenhausen utożsamiali swoją pozycję bardziej z esesmanami niż podległymi im więźniami. Ich zachowania pozbawione były skrupułów i nierzadko prowadziły do śmierci innych współwięźniów. Także 20 maja skierowano do KL Auschwitz piętnastu członków z kawaleryjskiego oddziału SS w Krakowie, by służyli tam jako esesmani.

Paryż wzięty!
Przedwojenny zakład karny przy ul. Konarskiego 17 w Tarnowie po rozpoczęciu niemieckiej okupacji został przekształcony w więzienie polityczne Sicherheitspolizei, czyli niemieckiej policji bezpieczeństwa.

To stamtąd w czerwcu 1940 r. wybrano i przewieziono do KL Auschwitz pierwszy masowy transport więźniów. W przeddzień tego wydarzenia wywołano 753 osoby spośród przebywających wówczas w celach 911 więźniów. Odbywało się to zgodnie z przygotowaną wcześniej listą. Najprawdopodobniej w godzinach popołudniowych 13 czerwca wyselekcjonowanych więźniów z tarnowskiego więzienia przewieziono w samochodach ciężarowych do budynku łaźni, by poddać ich tam dezynfekcji oraz kąpieli. Następnego dnia o świcie, pod eskortą niemieckiej policji, czwórkami przeprowadzono ich poprzez wyludnione o tej porze ulice miasta na stację kolejową.

Jak relacjonował Eugeniusz Niedojadło, jeden z transportowanych więźniów: „Dzień wyjazdu z Tarnowa do obozu był słoneczny, upalny”. Jerzy Bielecki, więzień, również zabrany w pierwszym transporcie, wspominał trasę tego przemarszu: „Ponury ten pochód więźniów przesunął się z placu Pod Dębem ulicą Wałową, Krakowską na rampę kolejową, gdzie w pośpiechu wtłoczono ich do uprzednio przygotowanych wagonów”.

Z kolei Eugeniusz Niedojadło, pozostawił następujący opis samego pochodu: „Wił się wśród ulic jak długi wąż – robił przy tym nieodparte wrażenie gnanego do rzeźni stada. Krzyki żandarmów przycichły, lecz nie ustały. Szliśmy poważni i przygnębieni. Byli wśród nas miejscowi tarnowianie – im chyba było najtrudniej. Choć trasa naszego marszu wciąż była pusta... mimo to gdzieniegdzie w oknach dało się dostrzec ukryte za firankami twarze. Spłoszone znikały szybko, aby za chwilę znów się ukazać. To oszołomione terrorem miasto w dwójnasób przeżywało wyjazd tak ogromnego transportu...”.

Pomimo strachu i świadomości zagrożenia ze strony Niemców Niedojadło relacjonował o jednym z gestów, jaki miał miejsce w trakcie pochodu: „W pewnym momencie, rzucona niewidzialną ręką, wiązanka czerwonych kwiatów, zdeptana wściekle butem idącego żandarma. Tak żegnał swoich więźniów poczciwy Tarnów: cicho... tajemnie... serdecznie”.

Nie wszyscy spośród wybranych 753 więźniów trafili do transportu, najprawdopodobniej jeszcze na stacji w Tarnowie ok. 25 osób zostało odesłanych z powrotem do więzienia. Ostatecznie do KL Auschwitz trafiło wówczas 728 więźniów. Transport z Tarnowa przejeżdżał m.in. przez Kraków – ówczesną „stolicę” Generalnego Gubernatorstwa. Z wagonów więźniowie mogli zobaczyć dworzec kolejowy przystrojony flagami i swastykami. Zaś z megafonów dotarła do nich informacja, że do Paryża wkroczyły wojska niemieckie. Ta wiadomość spowodowała wśród nich ogromne przygnębienie.

Inteligenci, księża, Żydzi
Więźniowie z transportu z 14 czerwca po przyjeździe do obozu zostali odesłani na kwarantannę. Umieszczono ich w budynku dawnego Polskiego Monopolu Tytoniowego, w bezpośrednim sąsiedztwie obozu. Dom ten później został przeznaczony dla załogi SS. W związku z tym, że na terenie KL Auschwitz przebywali już więźniowie kryminalni z KL Sachsenhausen, „tarnowianie” – jak nazywano osoby z pierwszego masowego transportu, otrzymali kolejne numery: od 31 do 758.

Najniższy, „więźniarski” numer – 31 otrzymał uczeń jarosławskiej szkoły budowlanej Stanisław Ryniak. „Wielokrotnie zastanawiałem się nad tym, jak to się stało, że otrzymałem numer 31, pierwszy numer więźnia politycznego Polaka. Być może nazwisko moje figurowało jako pierwsze na liście transportowej, a może był to po prostu przypadek” wspominał po wojnie. Ryniak miał wówczas piętnaście lat, a pochodził z Sanoka.

Niemcy aresztowali go w trakcie majowej obławy na młodych konspiratorów w Jarosławiu, którą dowodził gestapowiec wychowany w tym mieście Franciszek Schmidt, przedwojenny członek Związku Strzeleckiego. Ryniak nie był jedynym aresztowanym jarosławskim uczniem, stanowili oni liczną grupę pierwszych więźniów KL Auschwitz.

W pierwszym transporcie do obozu przywieziono wielu młodych, zdrowych mężczyzn. Pochodzili oni z głównie z południowej części okupowanej Polski. Wielu z nich zostało zatrzymanych na granicach Generalnego Gubernatorstwa, podczas prób ucieczki i przedostawania się do Francji, gdzie tworzono wówczas Polskie Siły Zbrojne. Wraz z uciekinierami, do KL Auschwitz trafili także organizatorzy przerzutów.

Więźniami zostali również działacze organizacji politycznych, konspiracyjnych oraz społecznych. Część z nich została aresztowana podczas akcji AB, czyli tzw. Nadzwyczajnej Akcji Pacyfikacyjnej, jaką Niemcy przeprowadzili w GG w 1940 r. Byli pośród nich przedstawiciele inteligencji, ale także księża oraz nieliczna grupa Żydów.

Spośród wspomnianych już 723 pierwszych więźniów KL Auschwitz przeżyło 239 osób. Część z nich została zwolniona po kilkunastu miesiącach pobytu w obozie, inni zaś żyli tam ponad cztery lata, stając się z czasem więźniami funkcyjnymi lub specjalnymi jak np. Józef Paczyński – fryzjer obozowy, który strzygł także m.in. Rudolfa Hössa i jego dzieci, czy Wiesław Kielar – blokowy. W 35. rocznicę wyjazdu pierwszego transportu na miejscu, z którego Niemcy 14 czerwca 1940 r. wyprowadzili grupę 728 osób i skierowali do transportu, zbudowano monument. Pomnik wykonany z kamienia i betonu oraz metalowych elementów symbolizuje ten właśnie pierwszy pochód więźniów do fabryki śmierci – KL Auschwitz-Birkenau.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski