Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyczółek kosmosu

Redakcja
Księżyc w Układzie Słonecznym należy do najbardziej okazałych satelitów, większe są tylko Ganimedes, Tytan, Callisto i Io. Jako jedyny z tej piątki obiega małą planetę krążącą blisko Słońca; inne wymienione są towarzyszami wielkich planet gazowych, Saturna (Tytan) i Jowisza (pozostałe). W stosunku do rozmiarów Ziemi jest nadspodziewanie duży: jego średnica (3476 km) stanowi ponad ćwierć średnicy Ziemi.

Co by było gdyby

Wyobraźmy sobie, że Ziemia została wyposażona nie w jeden, ale w dwa księżyce. Naturalną koleją rzeczy po zdobyciu pierwszego kolejna ekspedycja wylądowałaby i na drugim. Gdyby Ziemia miała więcej naturalnych satelitów (Jowisz i Saturn mają ich po kilkadziesiąt, w większości niewielkich), wyprawy załogowe wspinałyby się po nich w kosmos jak po drabinie. Takie postępowanie uznano by za naturalne, niezależnie od rozgrywanych wtedy wyścigów politycznych między mocarstwami.
A jeśli Księżyc nigdy by nie powstał i Ziemia krążyłaby wokół Słońca samotnie? Los astronautyki załogowej byłby zupełnie inny. Oczywiście konieczne jest założenie, że ludzkość tak czy owak by powstała i z grubsza przypominała tę, którą znamy. Wpływ Księżyca na ziemskie sprawy jest bowiem przemożny, poczynając od stabilizowania ziemskiej orbity, przez wywoływanie pływów oceanicznych, po regulowanie płodności - nie przypadkiem cykl rozrodczy kobiet związany jest z miesiącem księżycowym. W przypadku braku Księżyca najbliższymi ciałami niebieskimi, do których mogliby wzdychać prezydent Kennedy i sekretarz Chruszczow, stałyby się Wenus i Mars.
Astronautyka zostałaby tym samym pozbawiona swoistego wabika, zachęcającego ludzkość do wyjścia w kosmos. Bez blisko położonego ciała kosmicznego do zdobycia rozwijano by loty orbitalne i używano próbników automatycznych. Lądowanie załogowe na innym ciele kosmicznym zostałoby odłożone na później (teoretycznie możliwe jest wcześniejsze lądowanie na którejś z komet, ale to jednak nie to). Przy braku Księżyca w sąsiedztwie Ziemi zamiast marnych 380 tysięcy kilometrów do przebycia otwiera się kosmiczna przepaść o szerokości 50 mln km - tyle wynosi średnio odległość Marsa od Ziemi w okresach największego zbliżenia tych planet. Gołym okiem widać, że loty do Księżyca i do Marsa to różnica jakościowa, tak pod względem fizycznym, jak finansowym, logistycznym itp. Lot załogowy na inne ciało kosmiczne nastąpiłby zatem z opóźnieniem co najmniej pięciu dekad, niezbędnych na zebranie doświadczeń i dojście do odpowiednio zaawansowanej i niezawodnej technologii.
Zauważmy, że podczas lotu na Księżyc odpada długotrwałe doświadczanie wątpliwych uroków przestrzeni kosmicznej, co stanie się newralgicznym czynnikiem w przypadku wypraw marsjańskich. Nieważkość przez prawie 260 dni (tyle z grubsza potrwa taka wyprawa w jedną stronę) może na tyle zdemolować astronautów, że u celu będą wymagać poważnej rehabilitacji zdrowotnej. Tak długotrwały lot w zamknięciu, w obcym środowisku, prowadzić też może do rozstroju psychicznego. Wreszcie lot na Marsa odbywać się będzie poza strefą pasów van Allena, skutecznie chroniących przed zabójczymi emisjami wysokoenergetycznych cząstek ze Słońca. W przypadku lotu na Księżyc te niebezpieczne czynniki występują w stopniu ograniczonym.

Zalety poligonu

Zatem gdyby nie Księżyc, odległy ledwie o parę dni lotu, najbliższymi planetami zdatnymi do postawienia na nich stopy przez dzielnych astronautów, przynajmniej teoretycznie, stałyby się Mars i Wenus. Ta ostatnia odpada z powodu warunków panujących na powierzchni: ciśnienia 50 razy większego niż w oponie, temperatury, w której łatwo topi się ołów i grubej warstwy chmur. Lądowanie w tych zaiste piekielnych warunkach wygląda mało powabnie, ale za to ryzykownie, wskutek czego inwencja naszych zdobywców musiałaby z konieczności zwrócić się w stronę Marsa. Postawmy się w sytuacji planistów pierwszej wyprawy na Czerwoną Planetę, bez przetarcia w postaci wcześniejszych lądowań na Księżycu, którego wskutek przyjętego wcześniej założenia nie ma. Wyprawa musi pokonać jednym skokiem niezwykły dystans - wcześniej ludzie odlatywali tylko na kilkusetkilometrowe orbity nad Ziemią. Musi też uczynić to bezbłędnie. Krótko mówiąc, Strach i Trwoga (tak brzmią po przetłumaczeniu nazwy marsjańskich księżyców).
Bliskość. Na tle odległego Marsa doskonale ujawniają się zalety Księżyca jako celu wypraw astronautycznych:
Nie tylko dotarcie tam jest możliwe w krótkim czasie, przy użyciu stosunkowo skromnej techniki, jak ta z końca lat 60., ale też wyruszenie z misją ratunkową. Przypomnijmy sobie Apolla 13, który w trakcie lotu uległ poważnej awarii, a mimo to załoga została uratowana.
Względy psychologiczne. Ziemia jest widoczna z około 60 procent powierzchni Księżyca jako tarcza o czterokrotnie większej średnicy niż Księżyc z Ziemi. Niemal na wyciągnięcie ręki. Widać ją także podczas lotu. Ma to dla astronautów dodatnie znaczenie psychologiczne, łagodząc szok zetknięcia się z totalną obcością kosmosu i środowiska Księżyca
Wielkość.Można rzec, że Księżyc jest "poręczny" dla astronautyki. Stosunkowo niewielkie prędkości, jakie trzeba wyhamować przy lądowaniu i rozwinąć po starcie (2,4 km/s), czynią go względnie łatwo dostępnym ciałem, z którego też nietrudno się ewakuować. Gdyby pierwszym ciałem nadającym się do lądowania był Mars, postawienie tam stopy przedstawiałoby o wiele większe trudności.
Jałowość.
W przypadku Księżyca nie musimy się przejmować bakteriami, które tam przywieziemy i tymi, które stamtąd moglibyśmy przywlec. Wydaje się, że i z Wenus takich kłopotów nie ma, ale już w przypadku Marsa problem staje w całej ostrości. Kwestia występowania życia na Marsie nie jest przesądzona i jeśli istnieją tam choćby najprostsze organizmy - na możliwość taką wskazują bakterie egzystujące w ekstremalnych warunkach na Ziemi - to niewskazane byłoby zarówno skażenie ich szczepami z Ziemi, jak i zainfekowanie bakcylami z Marsa najpierw wyprawy, a potem i samej Ziemi.

Brama w kosmos

Istnienie Księżyca oprócz okazji do przeprowadzenia wielu "prób generalnych" przed skokiem w głęboki kosmos dało też astronautyce czas na przetestowanie techniki i procedur lotu. Jest to dziedzina skomplikowana, gdzie najmniejszy błąd może kosztować ludzkie życie. Dysponując stacją pośrednią w postaci Księżyca, nie musieliśmy mieć ani tak doskonałej techniki, ani zupełnie bezawaryjnych procedur. Na Srebrny Glob można było polecieć o wiele wcześniej (lipiec 1969) niż na Marsa (prawdopodobnie rok 2018, kiedy Marsa i Ziemię będzie dzielić najmniejsza odległość). Krótko mówiąc, dzięki Księżycowi ludzkość mogła się pławić w urokach "prawdziwej" astronautyki znacznie wcześniej i znacznie gorzej wyposażona i przygotowana, niżby to było w przypadku przymierzania się do Marsa.
Wbrew pozorom Księżyc nie odegra wielkiej roli w wyprawie na Marsa. Choć prędkości konieczne do rozwinięcia z orbity ziemskiej i z Księżyca różnią się nieznacznie, dochodzą komplikacje związane z lotem na Księżyc, lądowaniem tam i startem stamtąd. Prościej startować od razu z orbity ziemskiej. Także traktowanie naszego satelity jako terenu zasobnego w surowce mija się z celem: wedle dzisiejszej wiedzy nie ma tam szczególnie cennych złóż, które opłacałoby się transportować na Ziemię lub przerabiać na miejscu.
Nie do przecenienia natomiast jest rola Księżyca jako bazy naukowej i wypadowej w naprawdę daleki kosmos. Pozbawiona praktycznie atmosfery powierzchnia Księżyca umożliwia obserwacje astronomiczne z nieosiągalną z Ziemi precyzją i ostrością. Niewykluczone, że w przyszłości tam znajdą się centra radionasłuchu, w tym SETI - łowienia komunikatów od cywilizacji pozaziemskich. Wynika to stąd, że niewidoczna dla nas odwrotna strona Księżyca jest jedynym miejscem w Układzie Słonecznym, gdzie nie dochodzą fale radiowe z Ziemi. Problemy są z zasadzie dwa: brak funduszy - a takie obserwatoria muszą drogo kosztować - i nierozstrzygnięta kwestia wody na Księżycu.
Deklaracja prezydenta Busha zapowiada powrót ludzi na Księżyc po trzech dekadach praktycznej nieobecności.
Wpływu Księżyca na ziemskie sprawy nie sposób przecenić. Jest on także dobrodziejstwem dla astronautyki, prawdziwym darem natury, którego jeszcze dziś - raczkując w tej dziedzinie - nie doceniamy, ale przyszłość z pewnością odda mu sprawiedliwość. Jest też bramą, otwartą zapraszająco w kosmos. A jak ludzkość potrafi z tego prezentu skorzystać, dopiero się przekonamy.

Woda i atmosfera

Badania sondy Clementine pozwoliły odkryć w pobliżu południowego bieguna Księżyca największy krater w Układzie Słonecznym - mierzący 2500 km średnicy Aitken. Po analizach echa radarowego, odbitego z dna Aitkena wnioskuje się, że jest tam lód zmieszany z pyłem księżycowym. Prawdopodobnie stanowi pozostałość komet uderzających w to miejsce. Lód ten nie wyparował w kosmos, ponieważ panuje tam mróz dochodzący do -240 st. C. Gdyby wiadomość ta się potwierdziła, na Aitkenie można by założyć samowystarczalną stację, produkującą wodę pitną oraz z tejże wody paliwo rakietowe. Na Księżycu odkryto także szczątkową atmosferę o ciśnieniu 10 bilionów razy mniejszym niż na Ziemi. W praktyce oznacza to brak atmosfery. Konsekwencją tego są duże różnice temperatur na powierzchni.

Amerykańskie lądowania na Księżycu

Apollo 11. 16 - 24 lipca 1969. Załoga: Neil Armstrong, Edwin Aldrin, Michael Collins. Pierwsze lądowanie załogowe na Księżycu (Morze Spokoju). Armstrong i Aldrin jako pierwsi ludzie zeszli na powierzchnię naszego satelity. Stwierdzili, że spacerowanie w warunkach 6-krotnie zmniejszonej grawitacji było względnie łatwe.
Apollo 12. 14 - 22 listopada 1969. Załoga: Charles Conrad, Richard Gordon, Alan Bean. Lądowanie na Oceanie Burz.
Apollo 14. 31 stycznia - 9 lutego 1971. Załoga: Alan Shepard, Stuart Roosa, Edgar Mitchell. Lądowanie w okolicach krateru Fra Mauro, dwa wyjścia na powierzchnię Księżyca.
Apollo 15. 26 lipca - 7 sierpnia 1971. Załoga: David Scott, Alfred Worden, James Irwin. Lądowanie w okolicy Szczeliny Hadleya u stóp Apeninów. Pierwsze użycie pojazdu księżycowego, który przejechał 28 km.
Apollo 16. 16 - 27 kwietnia 1972. Załoga: John Young, Thomas Mattingly, Charles Duke. Lądowanie w okolicy krateru Kartezjusza. Trzy spacery po Księżycu, łazik przejechał 27 km.
Apollo 17. 7 - 19 grudnia 1972. Załoga: Eugene Cernan, Ronald Evans, Harrison Schmidt. Ostatnie załogowe lądowanie na Księżycu w rejonie krateru Littrow w górzystym paśmie Taurus. Trzykrotne wyjście na powierzchnię i najdłuższy czas pobytu na Księżycu - prawie 75 godzin, pojazd księżycowy przejechał 36 km, zebrano największą ilość skał - ponad 110 kg.
Marek Oramus

Księżyc

Naturalny satelita Ziemi, obiegający ją w czasie około 28 dni z prędkością około 1 km/s. Wskutek synchronizacji obrotu wokół osi z obrotem wokół Ziemi stale widzimy tylko jedną stronę Księżyca. Pozbawiony atmosfery, jałowy glob o średnicy 3476 km, odległy od Ziemi średnio o 384 tys. km, jest pokryty licznymi kraterami powstałymi w wyniku uderzeń meteorytów. Na stronie dziennej temperatury dochodzą do 130 st. C, po stronie zaś nocnej spada do -150 st. C. Przyciąganie na poziomie 1/6 ziemskiego, stąd skoki astronautów, którzy mimo skafandrów odczuwają wrażenie lekkości. Przeciętna gęstość gruntu - 3,3 g/cm sześc. wobec 5,5 dla Ziemi. Według określeń astronautów powierzchnia Księżyca jest zasadniczo szara, ale przybiera też odcień brunatny (w zależności od wysokości Słońca). Oprócz kraterów trafiają się tam łańcuchy górskie oraz pojedyncze szczyty - np. Góry Leibniza i Góra Platon. Najwyższe sięgają 10 km.
Według najnowszych hipotez Księżyc powstał wskutek uderzenia w Ziemię ciała wielkości Marsa około 4 mld lat temu. Rozżarzona, formująca się dopiero Ziemia wchłonęła większą część intruza, reszta zaś wyparowała bądź uleciała w przestrzeń, stając się Księżycem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski