Przygarnął znajomego pod swój dach, teraz odpowie za jego zabójstwo. Zwłoki odkryto na taczkach

FLESZ - ZUS weryfikuje wypłacane świadczenia antykryzysowe

Anonimowy rozmówca powiadomił policję w Wieliczce o zwłokach na taczkach przy ul. Topolowej. Informacja była prawdziwa i faktycznie odkryto tam ciało 61-letniego Janusza H.

Z ustaleń śledczych wynika, że od pewnego czasu mieszkał w pokoju Sławomira P. i od około roku płacił mu miesięcznie czynsz w wysokości 500 zł. Gospodarz przygarnął mężczyznę, którego brat wyrzucił z mieszkania.

Panowie nadużywali alkoholu i wtedy dochodziło do kłótni, stroną agresywną był 40-letni Sławomir P., wielokrotnie karany m.in. za zniszczenie mienia i uszkodzenie ciała, monter utrzymujący się z prac dorywczych.

Nie przyznał się do uśmiercenia lokatora. Mówił, że 21 grudnia 2019 r. nietrzeźwy Janusz H. przewrócił się na szafę, skaleczył i poszedł spać. Posprzątali razem bałagan.

Gdy rano Sławomir P. się obudził, zobaczył Janusza H. leżącego na taczkach, którymi wcześniej wozili drzewo. Nie wyczuł jego pulsu, a brat bliźniak, który akurat wychodził do pracy, kazał mu wezwać służby medyczne. Oskarżony tak też zrobił, przykrył też zwłoki plandeką.

Podczas kolejnego przesłuchania oskarżony przyznał się, ale tylko do pobicia lokatora. Po upadku na szafę Janusz H. wziął do ręki młotek, ale Sławomir P. mu go wyrwał, może dwa razy kopnął lokatora i raz uderzył ręką. Na kolejnym przesłuchaniu przekonywał, że lokator skarżył mu się na ból żeber po upadku ze schodów w domu.

Medycy stwierdzili, że Janusz H. miał poważne obrażenia głowy i połamane żebra oraz rany, które opisali jako obronne. Na ubraniu oskarżonego odkryto krew ofiary.

40-latkowi grozi teraz dożywocie. Jego sprawa z aktem oskarżenia trafiła właśnie do krakowskiego sądu.