Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyjaciel Pana Boga

Redakcja
Cóż to za urocza książka. O człowieku, którego znały i wielbiły tysiące ludzi, a on czuł się samotny. O człowieku pełnym wiary, pokory i ufności Bogu, a jednocześnie przyklejającym sobie tupecik. O znakomitym poecie, który nazywał się księdzem piszącym wiersze, czyli "Kapewu". O mężczyźnie potrzebującym przyjaźni kobiet, który o potrzebie miłości potrafił pisać...

Nowości wydawnicze

Długo można wymieniać sprzeczności targające jednym z najbardziej popularnych i uwielbianych przez wiernych księży. Tak, sprzeczności, bo z nich składał się ks. Jan Twardowski, bohater książki "Ksiądz Paradoks" autorstwa Magdaleny Grzebałkowskiej, a wydanej przez "Znak".

Jego wiersze ukazały się w nakładzie dwóch milionów egzemplarzy, tłumy czytelników oblegały jego mieszkanie u sióstr wizytek, po mszach ustawiały się kolejki, bo wciąż ktoś chciał z nim zamienić choć jedno zdanie. A on i tak nieustannie szukał potwierdzenia swego talentu. "Ksiądz od biedronek", "Kapewu" jak mawiał o sobie, przyjaciel papieża, artystów, filozofów, pisarzy, miłośnik przyrody i życia.

Jak powiedział jeden z przyjaciół księdza, dwa zdania z tej książki to właściwie klucz do Jana Twardowskiego: "Jan Twardowski poeta chciał zdobyć świat". I "Jan Twardowski ksiądz nie chciał od życia niczego. Po Bogu najważniejszy był człowiek". Tenże sam przyjaciel, Remigiusz Grzela, autor scenariuszy teatralnych, poeta, prozaik i dramaturg pisze o swych wrażeniach po lekturze książki: Zobaczyłem znów księdza takiego, jakim go znałem. Starego chłopca z przyklejonym tupecikiem, otoczonego ludźmi, których z uwagą słucha, chociaż później ironicznie komentuje, tęskniącego za rodziną starego księdza, który umawia gości godzina po godzinie, żeby za długo nie być bez towarzystwa i rozmowy, ironicznego poetę, który doskonale zna wartość swojej poezji i wartość pisania innych i który nigdy nie będąc pewnym tego, co napisał, nieustannie zmieniał, przepisywał. Ile to razy czytał różne teksty, wiersze, kazania odwiedzającym go osobom, dopuszczał nas do tego misterium. Zobaczyłem pobożnego księdza, który nie chce nikogo nawracać, ale swoją pobożnością pokazuje świat tajemnicy i Słowa. Zobaczyłem mędrca, który nie chce i nie umie niczego posiadać, czym mnie nieustannie rozczulał, bo taka była moja babcia. Zobaczyłem starego człowieka, który oddał wszystko w ręce osoby, która mieszała mu w głowie, przez którą cofał swoje decyzje, a nawet, będąc w pełni świadomym, przyznawał ze wstydem: jestem stary i czasem nie wiem, co podpisuję, która uczyniła z jego twórczości nie katechizm, a towar, by czerpać z niej po jego śmierci. Za życia ksiądz nic nie miał, a jeśli miał, szybko się tego wyzbywał.

Małgorzata Grzebałkowska, absolwentka historii na Uniwersytecie Gdańskim, opisuje jego dzieciństwo i młodość, pierwsze próby literackie, a potem wybory w dorosłym życiu. Jest pilną i sumienną biografką. Wstrząsający jest opis ostatnich chwil księdza Jana, który umiera otoczony mnóstwem osób, które rozsiadają się wokół łóżka niczym widownia w teatrze. Z miłości to czyniły czy z ciekawości?

Ten obraz utkwi zapewne na długo w pamięci niejednego czytelnika. Myślę, że ta książka nie pozostawi nikogo obojętnym, bo opowiada o pięknym człowieku, który miał swój piękny, poetycki świat, w który uciekał przed rzeczywistością.
Autorka dotarła do wielu nieznanych faktów z życia księdza, przeprowadziła dziesiątki rozmów z jego znajomymi i przyjaciółmi, ale w żadnym momencie nie powodowała nią pogoń za sensacją. Ta biografia jest taktowna, delikatna, choć bardzo niekonwencjonalna choćby przez to, że o księdzu nie opowiada "na kolanach", ale w sposób bardzo ludzki. Opowiada o jego zaletach, ale i słabościach. O człowieku, który wymyka się wszelkim schematom, tak jak schematom wymykają się wielkie, charyzmatyczne osobowości.

Jolanta Ciosek

Ks. Jan Twardowski "Ksiądz Paradoks" - Magdalena Grzebałkowska, "Znak", Kraków 2011

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

zostaną po nich buty i telefon głuchy

tylko co nieważne jak krowa się wlecze

najważniejsze tak prędkie że nagle się staje

potem cisza normalna więc całkiem nieznośna

jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy

kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna

zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście

przychodzi jednocześnie jak patos i humor

jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej

tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu

jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon

żeby widzieć naprawdę zamykają oczy

chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć

kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze

a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą

i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości

czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą.

Ks. Jan Twardowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski