Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyjechaliśmy, żeby wygrać

Redakcja
- Zagracie znowu z Niemcami w półfinale wielkiej imprezy. W jednym takim pojedynku, zwycięskim, już brał Pan udział - podczas mundialu w 2006 roku. Można porównać atmosferę przed tymi dwoma meczami?

ANDREA PIRLO. Rozgrywający reprezentacji Włoch, uznawany za jednego z najlepszych piłkarzy tegorocznego Euro, opowiada o powtórce z Mundialu 2006, strachu Niemców i szansach na Złotą Piłkę

- Sytuacja jest niemal taka sama. Z tą różnicą, że Niemcy grali wtedy u siebie, więc oczekiwania wobec nich były jeszcze większe. Dzisiaj również są bardzo mocni, także psychologicznie, bo idą od zwycięstwa do zwycięstwa. Ale z drugiej strony, wiemy, że się nas boją, bo zawsze byliśmy dla nich niewygodnymi przeciwnikami. Dla mnie ten mecz też będzie szczególny. Powoli zbliżam się do końca kariery, emocje związane z pojedynkami o tak wielką stawkę mogą się już nie powtórzyć. Dlatego chcę się jeszcze nimi trochę nacieszyć.

- Mówi Pan - Niemcy są mocni. A jakie mają najsilniejsze punkty?

- Oglądaliśmy w telewizji wszystkie ich mecze w tym turnieju. Pierwszy wniosek: to drużyna, która niemal zawsze na wielkich imprezach odgrywa główne role i tak jest też tym razem. Dzisiaj (wczoraj - red.) po południu dokładnie analizowaliśmy ich grę. Wiemy, że mają dużo mocnych punktów - moim zdaniem Ozil nadaje ton tej ekipie - ale wiemy również, że możemy ich pokonać.

- Trener Loew mówi, że Włosi jak zawsze są znakomicie zorganizowani w obronie, ale w tym turnieju waszą wielką siłą jest również atak. Zgadza się Pan z tym?

- Dotychczasowe mecze pokazały, że jesteśmy mocni we wszystkich formacjach. Podobnie jak Niemcy. Dlatego nie mam wątpliwości, że to będzie piękny półfinał. W ostatnim spotkaniu pokazaliśmy, że możemy mieć przewagę w posiadaniu piłki i do tego samego będziemy dążyć również teraz, choć akurat niemiecki zespół także jest w tym dobry.

- Przyjeżdżaliście tutaj z drużyną, o której nie wiadomo było, na co ją stać. Teraz walczycie o finał Euro. Z jakim nastawieniem?

- Z takim, że... jeszcze nic nie osiągnęliśmy na tych mistrzostwach. Tymczasem chcemy je wygrać! Nie chcemy zadowalać się tym, że doszliśmy do półfinału i to wystarczy. Wiemy, że teraz liczy się zwycięstwo. We Włoszech, w klubach, w których występujemy - to bardzo ważne. Myślę, że paradoksalnie bardzo dużo dała nam porażka z Rosją (0:3 w ostatnim meczu przed Euro - red.). Sprowadziła nas na ziemię.

- Wszyscy ciągle mówią o karnym, którego Pan strzelał Anglikom. Kiedy podjął Pan decyzję, żeby w ten sposób (lekką podcinką w środek bramki - red.) zaskoczyć bramkarza?

- Wtedy, kiedy podchodziłem do piłki. Takich rzeczy się nie przewiduje. To jest moment, w którym trzeba ocenić sytuację. Zobaczyłem, że bramkarz jest pewny siebie i pomyślałem, że dobrze byłoby dodać trochę pewności naszej drużynie. Ale to nie jest tak, że na co dzień trenuję karne w taki sposób.

- Przed serią karnych Buffon zebrał was, żeby jeszcze raz zmobilizować. Co mówił?

- Aby zachować spokój; że zasłużyliśmy na awans. To lider tej ekipy. Tak samo jak on, jestem dumny, że mogę grać dla włoskiej reprezentacji.

- Z powodu kalendarza macie dwa dni krótszy odpoczynek od Niemców. Trener Prandelli zwracał uwagę, że UEFA powinna coś z tym zrobić.
- Dwa dni przed tak ważnym spotkaniem to bardzo dużo. Zgadzam się z trenerem. Oczywiście, lepiej byłoby, aby siły były bardziej wyrównane, np. kosztem tego, że turniej kończy się później. Dla dobra imprezy, bo wtedy również dla widzów jest większy spektakl. To jednak jest już sprawa UEFA. Nie będziemy się skarżyć, tylko powalczymy o zwycięstwo.

- W półfinałach nie ma żadnych niespodzianek, awansowały cztery drużyny z wielkimi tradycjami. Myśli Pan, że rzeczywiście grają dotychczas najlepiej?

- Myślę, że tak. Cała czwórka zasłużyła na to, aby znaleźć się w tym miejscu. Przede wszystkim dlatego, że każdy z półfinalistów proponuje grę do przodu. To nie są drużyny oparte tylko na obronie.

- Niektórzy porównują Pana do hiszpańskich rozgrywających, a włoską drugą linię do tej hiszpańskiej. Która jest lepsza?

- Hiszpanie od wielu lat grają piękny futbol. Nie sądzę jednak, żeby poziom naszych pomocników znacznie się różnił. To mniej więcej ta sama klasa. My również mamy 4-5 zawodników, którzy z powodzeniem mogliby grać w każdej drużynie.

- Pan się jednak zdecydowanie wyróżnia. Do tego stopnia, że zaczęły pojawiać się głosy o "Złotej Piłce".

- To miłe, choć ja o tym nie myślę. Dopóki będą występować Messi i Cristiano Ronaldo, będzie bardzo trudno ich pokonać. Jeśli ktoś strzela ponad 60 goli w jednym sezonie, jak może nie zdobyć "Złotej Piłki"?

Rozmawiał REMIGIUSZ PÓŁTORAK

NIEMCY GOTOWI NA SZTUCZKI WŁOCHÓW

- Fizycznie i psychicznie jesteśmy przygotowani do starcia z reprezentacją Włoch - mówi Miroslav Klose, napastnik reprezentacji Niemiec. 34-letni piłkarz jest najbardziej doświadczonym zawodnikiem w kadrze Joachima Loewa. Wystąpił już w 119 spotkaniach drużyny narodowej i zdobył najwięcej bramek spośród obecnych reprezentantów - 63. Klose dobrze pamięta ostatni mecz Niemców z Włochami na MŚ w 2006 r. Stawką był wówczas finał, a Squadra Azzurra wygrała 2:0. - Od tego czasu obie drużyny zmieniły się. Włosi mają szybkich, przebojowych zawodników. Ale i u nas nadeszła nowa generacja młodych piłkarzy. Ci piłkarze aż się palą do gry. Mają w sobie mnóstwo pozytywnej energii. Powstała u nas idealna mieszanka. Jesteśmy gotowi na taktykę Włochów z trzema, ale i czterema obrońcami. Na oba style mamy swój sposób gry. Niczym nas nie powinni zaskoczyć - mówi Klose.

Włosi swoją postawą zaskakują. Nie trzymają się kurczowo obrony, ale śmiało atakują. Trener Niemców Joachim Loew zwraca uwagę na lidera Andreę Pirlo. - On przeżywa swoją drugą, a nawet trzecią wiosnę - zaznacza. - Jest geniuszem, profesorem w grze, świetnym strategiem. Lubi grać w głębi pola, cofać się po piłkę. Jego znakiem firmowym są długie, prostopadłe podania za obrońców. To może być dla nas problem.

Ważne jest uwzględnienie dwóch sposobów gry Włochów. Jeden z trzema defensorami, a drugi z czterema. - Uważam, że jesteśmy gotowi na to - przyznał Loew. - Nie ukrywam, że dobrze się spisują w obu taktykach. Taką grę wielu zawodników wynosi z klubów Serie A.
Taktyką 3-5-2 gra przede wszystkim Juventus Turyn, a gracze tej drużyny tworzą trzon kadry. W składzie grają przecież Pirlo, Gianlugi Buffon, Leonardo Bonucci, Andrea Barzagli czy Claudio Marchisio.

Nie wiadomo, czy jutro zagra Bastian Schweinsteiger, który jest kontuzjowany. - Do gry potrzebuję zawodników gotowych na 100 procent. Nawet 95 procent mnie nie zadowoli - dodał Loew.

Mecz rozegrany zostanie w czwartek w Warszawie o godzinie 20.45.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski