Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyklejanie wąsów nie wystarczy

Przemysław Franczak
Giannis Papadopoulos (z lewej) w Grecji grywał jako defensywny pomocnik, w Cracovii z konieczności został napastnikiem. I nawet nieźle sprawdza się w nowej dla siebie roli. W trzech meczach zdobył dwie bramki
Giannis Papadopoulos (z lewej) w Grecji grywał jako defensywny pomocnik, w Cracovii z konieczności został napastnikiem. I nawet nieźle sprawdza się w nowej dla siebie roli. W trzech meczach zdobył dwie bramki FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Na meczu z Widzewem część kibiców Cracovii w geście solidarności z trenerem Stawowym nosiła sztuczne wąsy. Szkoda tylko, że wsparcia nie udzielili mu piłkarze – zagrali fatalnie i tylko zremisowali

Cracovia 1 (1)
Widzew Łódź 1 (0)

Bramki: 1:0 Papadopoulos 39, 1:1 Mroziński 62.
Cracovia: Pilarz 6 – Nykiel 4I, Żytko 5, Marciniak 3, Jaroszyński 4 – Danielewicz 3I (46 Kapustka 4), Dąbrowski 4, Straus 3 – Steblecki 3 (73 Kita), Papadopoulos 5, Boljević 2 (46 Rakels 2I).
Widzew: Wolański 6I – Stępiński 4I, Nowak 4, Augustyniak 4, Kikut 4 – Rybicki 3 (61 Mikita), Kas­przak 5I, Mroziński 5 (79 Okachi), Cetnarski 4 (61 Batrović), Kaczmarek 5 – E. Visnakovs 4.

Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń) oraz Dawid Golis (Skierniewice) i Marcin Sadowski (Toruń). Widzów: 7831.

– Przed meczem remis uznalibyśmy za porażkę, ale teraz trzeba zadać sobie pytanie, czy zasłużyliśmy na zwycięstwo – mówił po meczu obrońca „Pasów” Krzysztof Nykiel. Odpowiedź mogła być tylko jedna: nie.

Był to wniosek dla krakowian bolesny w dwójnasób. Po pierwsze, ten wynik mocno komplikuje ich plany znalezienia się w gronie ośmiu najlepszych drużyn w kraju, po drugie – potknęli się w starciu z drużyną, która w tym sezonie przegrywała na wyjazdach ze wszystkimi jak leci.

– Bardzo bym nie chciał, żeby ten mecz decydował o tym, że przy podziale ligi nie znajdziemy się w górnej połówce. Wtedy będzie można powiedzieć, że przegraliśmy to na własne życzenie. Walcząc o taki cel, nie można prezentować się jak my w spotkaniu z Widzewem. To był ospały, leniwy, pozbawiony agresji futbol – surowo oceniał grę swoich piłkarzy trener Wojciech Stawowy.

Dla niego ostatnie dwa tygodnie w ogóle nie są łatwe. Po jego głośnej medialnej polemice z prezesem Januszem Fili­pia­kiem sytuacja w klubie jest cokolwiek dziwna. Ciągle brakuje w tej historii puenty. Stawowy, którego kompetencje pracodawca publicznie podważył, ogłosił, że po sezonie na pewno z Cra­covii odejdzie, na co Filipiak w żaden sposób nie zareagował; czy to próbą załagodzenia konfliktu czy natychmiastową dymisją szkoleniowca. W sobotę właściciel „Pasów” był na meczu, ale tym razem nie wyszedł do dziennikarzy.

Nie było więc okazji, by zapytać go, jak podobała mu się akcja grupy kibiców, którzy wyrazili swoje poparcie dla Stawowego, zapuszczając bądź przyklejając wąsy. Wszystko zaczęło się od powstania profilu na Face­booku „Wojciech Stawowy musi zostać – stabilizacja jest ważna”.

– Dziękuję, miło słyszeć o takich akcjach. Od siebie powiem tyle, że jak awansujemy do pierwszej ósemki, to zgolę wąsy. Na tydzień – uśmiechał się, pod wąsem, szkoleniowiec Cracovii.

Pytany, czy jego słowa o zakończeniu pracy przy Kałuży są nieodwołalne, najpierw powiedział, że już nie chce do sprawy wracać („tego wszystkiego słucha zespół, a to nie działa na niego dobrze), potem przytaknął („poważny człowiek nie zmienia decyzji”), ale na końcu jedną furtkę zostawił otwartą („nigdy nie mów nigdy, może coś się jeszcze zmieni, zobaczymy”).

Szkopuł w tym, że może i ma wsparcie części trybun, ale zawodzą ci, których pomoc najbardziej by mu się przydała przed ewentualnym pokojowym paktowaniem z Filipiakiem. Słowem – piłkarze. Przed tygodniem zremisowali z Podbes­kidziem, teraz stracili punkty z Widzewem, czyli najsłabszymi drużynami w ekstraklasie.

– W Bielsku przespaliśmy jednak tylko 10 minut, a z Wi­dzewem całe 90 – gorzko skomentował Stawowy.

Zwłaszcza w pierwszej połowie grę Cracovii można opisać nazwą dowolnego z gatunków dramatycznych. Tragedia, komedia, dramat. Wszystko pasowało. Choć jak ironię na przerwę schodzili prowadząc 1:0. Wszystko dlatego, że wyszła im jedna jedyna akcja, całkiem zresztą ładna. Krzysztof Danielewicz (traf chciał, że wcześniej jeden z najsłabszych na boisku, jego nieporadna gra wywołała u Stawowego atak furii) piętą zagrał do Giannisa Papadopoulosa, który precyzyjnym strzałem pokonał Patryka Wolańskiego. Grekowi w polskiej ekstraklasie musi się podobać: w trzech występach zdobył dwie bramki, tyle samo, ile wcześniej w całej karierze.

Tym golem krakowianie nie kupili jednak więcej cierpliwości u swojego trenera. Już w przerwie Stawowy dokonał dwóch zmian. Na boisko wpuścił m.in. niespełna 18-letniego debiutanta Bartosza Kapustkę.

– Gra się nie kleiła. To że strzeliliśmy bramkę, nie zmieniało faktu, że graliśmy w „chodzonego”. Trzeba było coś zmienić – wyjaśniał trener.

Po przerwie „Pasy” zagrały niewiele lepiej, ale przynajmniej stwarzały okazje bramkowe: najlepsze zmarnowali Papado­poulos i Deniss Rakels. Trzy punkty uciekły im jednak, gdy w 62 min gola w zamieszaniu podbramkowym strzelił Piotr Mroziński.

– Nasza bierność w tej sytuacji oddaje to, co prezentowaliśmy w tym meczu – ocenił Stawowy.

Do końca sezonu zasadniczego zostały jeszcze dwie kolejki. W najbliższy piątek Cracovia zagra u siebie z Górnikiem Zabrze (godz. 20.30), a potem w Kielcach z Koroną. – Musimy wygrać oba spotkania. Nie mamy innego wyjścia – podkreślił Nykiel.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Zwłaszcza z taką grą.

OCENIAMY CRACOVIĘ

KRZYSZTOF PILARZ – 6

Jak zwykle był wyróżniającym się piłkarzem Cracovii. Przy straconej bramce odbił wprawdzie pierwsze uderzenie, ale wobec dobitki był bezradny.

KRZYSZTOF NYKIEL – 4

Próbował włączać się do akcji ofensywnych, ale wychodziło mu to z różnym skutkiem. Raz wyręczył nawet napastników – pomysł był dobry, ale wykonanie słabe.

MATEUSZ ŻYTKO – 5

Prezentował się dość solidnie, w drugiej połowie często widzieliśmy go pod bramką rywala, ale także on nie znalazł sposobu na łodzian.

ADAM MARCINIAK – 3

„Maczał” palce przy straconej bramce, w porę nie zaasekurował Pilarza, w ogóle nie był to jego dobry występ.

PAWEŁ JAROSZYŃSKI – 4

Próbował atakować lewym skrzydłem, ale z jego efektownych wejść pożytek był mizerny. Po prostu brakowało mu precyzji w wykańczaniu akcji.

KRZYSZTOF DANIELEWICZ – 3

Nie może odnaleźć formy, którą imponował jeszcze w I lidze. Tracił za dużo piłek i w porę został zmieniony. Zanim jednak opuścił boisko, popisał się ładnym odegraniem do Papadopoulosa, po którym Grek zdobył bramkę.

DAMIAN DĄBROWSKI – 4

Tym razem niewiele wynikało z jego gry. Nie pomógł kolegom w ofensywie, a także z podstawowego zadania – obrony dostępu do własnej bramki – nie wywiązywał się bezbłędnie.

ROK STRAUS – 3

W takiej formie jak w sobotę tylko denerwował kibiców. Zwalniał akcje, wybierał złe rozwiązania przy podaniach do partnerów.

VLADIMIR BOLJEVIĆ – 2

W ogóle nie istniał na boisku, ani raz nie zagroził bramce Patryka Wolańskiego.

GIANNIS PAPADOPOULOS – 5

Zdobył piękną bramkę, widać, że ma spore umiej ętności techniczne. W ostatnich dwóch meczach tylko on trafia dla „Pasów”, a nie jest to urodzony napastnik.

SEBASTIAN STEBLECKI – 3

Zatracił gdzieś swój podstawowy walor – szybkość. A gdy tego brakuje, staje się bezproduktywny, bo nie wychodzą mu dryblingi.

BARTOSZ KAPUSTKA – 4

Debiutował w ekstraklasie. Ten 17-latek to spory talent, ale nie weźmie jeszcze na siebie ciężaru gry.

DENISS RAKELS – 2

Mógł zostać bohaterem, ale w doskonałej sytuacji strzelił fatalnie, nie trafił nawet w bramkę.

PRZEMYSŁAW KITA – BEZ NOTY

Grał za krótko, by go ocenić.

Oceniał JACEK ŻUKOWSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski