Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przymierze pospólstwa

Redakcja
Telewizja, na nasze utrapienie, wyznacza rozmaite wzory do naśladownictwa. Czasem dobre, częściej złe. Nawet nie chce mi się powtarzać nazwisk, które cieszą się u młodzieży największą sympatią. Czym imponują? Luzem, pospolitym słowem, wulgarnością? Nie ma dziś nijakiego wstydu z powodu używania języka plugawego, prostackie zdania przedostają się coraz częściej na dzisiejsze salony, ale cóż - jaki salon, taka konwersacja. W tej sytuacji nie dziwi już nieznajomość zasad gramatyki, dykcji, składni itp.

Tomasz Domalewski: KRĘCĄC PRZEŁĄCZNIKIEM TV

Nie tak dawno pewna telewizyjna damulka, prowadząca poranne rozmówki - znowu pominę nazwisko - żegnając dwóch duchownych na zakończenie programu, odezwała się w te słowa: to ja już księdzom dziękuję. I już. Księża spojrzeli na siebie, jakby nie dowierzając miejscu, w którym się znaleźli, ale owa damulka, wcale niespeszona, pospiesznie wszczęła kolejne rozważania z następnym gościem.

Dziennikarstwo jest wolnym zawodem, ale wcale to nie oznacza, że wolno go ośmieszać, okaleczać, a z telewidzów w żywe oczy drwić. Kiedyś istniały w radiu tzw. karty mikrofonowe. W telewizji też, choć pewnie nazywały się inaczej. Ich posiadacz miał prawo występować przed mikrofonem i kamerą, ale droga prowadząca do tego celu była dość długa i nie dla każdego do pokonania. Dopiero zdany egzamin uprawniał do kontaktu ze słuchaczami, a w komisji siedziały wybitne osobistości radia. W krakowskiej rozgłośni niekwestionowanym autorytetem w tej dziedzinie był przez długie lata, zmarły nie tak dawno, Adam Jasiński. Już sam dźwięk jego barytonu zobowiązywał. Nie bardzo wyobrażam sobie, by pan Adam dał się zatrudnić do czytania przed mikrofonem jakichś obrzydliwości.

Teraz każdy może być gwiazdorem. Szczególnie w telewizji, w publicznym radiu chyba bardziej przestrzega się tradycyjnych zasad. Przed kamerami widać różnicę dopiero wówczas, gdy pojawi się przed nimi taki ktoś, jak Barbara Wachowicz, Bogusław Kaczyński, Wojciech Kilar, czy Ignacy Gogolewski. Ich piękna, bogata i jakże wciąż żywa polszczyzna wskazuje stosowne miejsce dla zgrai miłośników beztalencia i umysłowej pustki, którzy często brylują na ekranie tylko dzięki jakimś układom, będącym pod patronatem podobnych miernot. Słuchając tych gwiazd naszych czasów można być pewnym, że omijają one literaturę piękną z daleka. Jak pewien znany krakowski aktor, który nawet publicznie oznajmił: Sienkiewicz? Przecież to zwykły grafoman.

Literatura piękna, piękno, uroda słowa. Komu to jeszcze potrzebne? Czy da się za to coś kupić?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski