Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przynoszą swoje krzesła i walczą o ocalenie pizzerii na Dębnikach

Arkadiusz Maciejowski
Tylko nieliczne sale w pizzerii są jeszcze otwarte
Tylko nieliczne sale w pizzerii są jeszcze otwarte Adam Wojnar
Protest. Mieszkańcy Dębnik mogą stracić swój ulubiony lokal "Pizza Garden" przy ul. Konopnickiej 11, ponieważ nadzór budowlany stwierdził, że pomieszczenia, w których podawana jest pizza, to... zwykle mieszkanie i nie powinny funkcjonować dłużej jako restauracja.

W restauracji zamknięta została większość sal, a klienci...i tak tu przychodzą i jedzą na ulicy.

- Niewykluczone, że przez decyzję urzędników staliśmy się najmniejszą pizzerią na świecie - ironizuje Stanisław Jaworski, właściciel kultowej już "Pizza Garden" na Dębnikach. Jeszcze kilka tygodni temu ciężko było znaleźć tu wolny stolik. Teraz stolików w ogóle nie ma. Krakowianie przychodzą więc z własnymi ławami i krzesłami, a turyści siadają na murkach lub idą z popularnym plackiem nad Wisłę.

Cały czas trwa także akcja zbierania podpisów pod petycją do radnych i władz miasta w sprawie ratowania pizzerii. - Podpisało się pod nią już prawie 2000 osób, ale na pewno będzie więcej - mówi Krzysztof Korczyński, plastyk i klient "Pizza Garden", a zarazem inicjator akcji.

To znak protestu przeciw decyzji Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, który nakazał zamknięcie znacznej części restauracji, twierdząc, że... to mieszkanie, a nie lokal użytkowy. Sęk w tym, że w tym miejscu od kilkunastu lat prowadzona jest działalność gospodarcza i nikt nie miał do tej pory zastrzeżeń.

- Ale wcześniej nie było tam gigantycznego pieca, który znajduje się tuż pod moim pokojem i rozgrzewa moje ściany do czerwoności. Dlatego nie mogłam dłużej na to pozwolić - mówi Sylwestra Tyranowska, pani po 80-tce, która przyznaje, że to ona zawiadomiła zarówno PINB jak i prokuraturę.

"Pizza Garden" otwarta została w 2010 roku. - Wcześniej wiele lat pracowałem w Stanach Zjednoczonych. Wiem, że ten kraj nie kojarzy się z jakąś szczególnie dobrą pizzą, ale właśnie tam nauczyłem się bardzo dobrze przygotowywać ten typowo włoski specjał - wyznaje Stanisław Jaworski. Pizzeria, mimo - na pierwszy rzut oka - mało sprzyjającej lokalizacji, przy ruchliwej ul. Konopnickiej, szybko zyskała tysiące klientów. - Jadają u mnie piłkarze Wisły Kraków, pojawiają się aktorzy, chociażby Krzysztof Globisz - mówi właściciel lokalu.

Kamienica, w której działa "Pizza Garden", ma kilku właścicieli. - Dół wynajmujemy od jednego ze współwłaścicieli, a góra należy do starszej pani i jej wnuczki, które nie mogą pogodzić się z naszą działalnością - twierdzi Jaworski.

Ruszyła cała seria donosów. Najpierw, że piec zagraża mieszkańcom. - Wykonanych zostało już wiele kosztownych ekspertyz, które wykazały, że wszystko jest w porządku i piec został zaakceptowany przez nadzór budowlany - tłumaczy szef "Pizza Garden". Następnie ktoś zasypał gruzem i zamurował jego komin. Oczywiście, musiał ponieść koszty naprawy. - A organy ścigania sprawcy nie znalazły - zaznacza Jaworski.

Kilka tygodni temu na stronie internetowej pizzerii zawisła informacja "Drodzy klienci, z przykrością informujemy, iż w związku z decyzją nadzoru budowlanego o zamknięciu części lokalu, w tym sali konsumpcyjnej, od dnia dzisiejszego tj. 26.05.2014 do odwołania, możliwe będzie zamówienie pizzy tylko na wynos.". - Dostaliśmy po prostu postanowienie, od którego nie można się nawet odwołać - przyznają w "Pizza Garden".

Według inspektorów sale, w których dotychczas były stoliki dla gości, są lokalem mieszkalnym, a nie usługowym. Co więcej, PINB w przysłanym do naszej redakcji oświadczeniu stwierdza, że przez właściciela pizzerii "została dokonana samowolnie zmiana sposobu użytkowania z części mieszkalnej na lokal gastronomiczny".
To kompletne bzdury - twierdzi Stanisław Jaworski, i dodaje, że po pierwsze, nie robił żadnych przeróbek w pomieszczeniach, a po drugie, już wcześniej prowadzona była w nich inna działalność gospodarcza. - Przy ul. Konopnickiej 11 działała m.in. kawiarenka internetowa i coś na wzór bufetu z zapiekankami. Wynajęliśmy ten lokal przez agencję nieruchomości i nie mieliśmy pojęcia, że są jakiekolwiek zastrzeżenia co do jego funkcji.

Przecież gdybym o tym wiedział, w kilka dni załatwiłbym wszystkie formalności i nie narażałbym się na takie historie - dodaje restaurator. Co ciekawe, fakt, że wcześniej w parterowej części kamienicy od wielu lat działały różne punkty gastronomiczne i sklepy, potwierdza Sylwestra Tyranowska.

- Ale wcześniej tamte firmy mi nie przeszkadzały, dlatego żadnych służb o tym nie informowałam - zaznacza właścicielka górnej części kamienicy, pokazując nam rozgrzane ściany.

- Proszę dotknąć, można się poparzyć. Są tak nagrzane od tego pieca z dołu, że aż wysiadło mi światło w pokoju. Dlatego w sprawie tego nielegalnie postawionego pieca zawiadomiłam także prokuraturę, która prowadzi sprawę - przyznaje emerytka.
Ściany faktycznie są gorące, ale zdaniem właściciela dolnej części kamienicy, z którym udało nam się skontaktować, prowadzone były przez specjalistów pomiary i wszystko jest w normie.

  • Powiem szczerze, gdy kupowałem kilkanaście lat temu tę nieruchomość, sam byłem święcie przekonany, że pomieszczenia mają funkcję użytkową. Gdybym wiedział, że jest inaczej, przecież nie wynajmowałbym jej pod pizzerię. To był dla mnie szok i dla pana Jaworskiego, gdy inspektorzy PINB wydali swoje postanowienie, opierając się na jakichś dokumentach z lat 80. ubiegłego wieku - opowiada właściciel, który chce pozostać anonimowy.

- Chcieliśmy się wiele razy porozumieć z tą panią, zastosować wspólnie jakieś rozwiązania, skoro faktycznie przeszkadza jej ciepło od pieca. Ale nie jesteśmy w stanie dojść z nią do porozumienia - dodaje mężczyzna.

Na całym konflikcie finansowo najbardziej traci właściciel pizzerii. - Przez to, że zostały nam w środku tylko trzy stoliki, nasze obroty spadły o połowę. Nie sprzedajemy już m.in. piwa, bo przecież nie mogą go klienci pić na zewnątrz. Na szczęście jednak, mimo problemów, wspiera nas wiele osób i jakoś dajemy radę - przyznaje Stanisław Jaworski. Musiał jednak zwolnić część obsługi. Nie ukrywa jednak, że jeśli problemu nie uda się rozwiązać, będzie musiał przenieść restaurację w inne miejsce.

- A tego bardzo chcielibyśmy uniknąć, bo jesteśmy zakorzenieni na Dębnikach i z nimi kojarzeni - zaznacza.

O przenosinach swojej ulubionej pizzerii nie chcą nawet słyszeć jej klienci. Mimo ograniczonej o mniej więcej trzy czwarte powierzchni, wciąż są tam tłumy. Gdy pojawiamy się w restauracji w czwartek wieczorem, ledwo możemy przecisnąć się do kasy. Na zewnątrz również tłumy.

- Bo to coś więcej niż tylko pizzeria. To miejsce naszych spotkać. Na Dębnikach wciąż jest stosunkowo mało takich lokali z charakterem, a powinno być ich jak najwięcej, bo nasza dzielnica ma taki potencjał jak Kazimierz - wyjaśnia Michał Starosta, który na pizzę przyszedł wraz z dziewczyną Anią.

- Zjemy ją tak jak od kilku tygodni, czyli na zewnątrz. Nieważne w sumie gdzie, ważne, że stąd - kwituje.

Klienci "Pizza Garden" zapowiadają, że będą o swój ulubiony lokal walczyć do końca. Oprócz zbierania podpisów stworzyli także specjalny portal na Facebooku "NIE dla zamknięcia PIZZY Garden", który polubiło już ponad 1400 osób. - Przychodzą i wspierają naszą akcję ludzie nie tylko z Krakowa ale i z całego świata. Najbardziej ujmujące było jednak, gdy na naszej liście podpisali się niewidomi chłopcy z ośrodka przy ul. Tynieckiej. Również dla nich to ulubiony punkt gastronomiczny na Dębnikach.
Niedorzeczne jest to, że PINB przez tyle lat jakoś nie zauważał, że nikt tu nie mieszka, tylko prowadzi biznes, a teraz kara restauratora - wyjaśnia Krzysztof Korczyński, jeden z organizatorów protestu i zaznacza, że wysłał już pismo do radnych z dzielnicy Dębniki z prośbą o wsparcie. - Czekamy na odpowiedź, listę z podpisami przekażemy zaś urzędnikom z magistratu - zapowiada.

Małgorzata Boryczko z PINB w Krakowie wyjaśnia natomiast, że nie została wydana jeszcze żadna ostateczna decyzja. Ma być ogłoszona w najbliższym czasie.

- I powiem szczerze, że na tym nam bardzo zależy, bo mamy związane ręce. Jeśli zapadnie oficjalna decyzja, że zgodnie z prawem jest to lokal mieszkalny, przystąpimy razem z właścicielem dolnej części kamienicy do wszystkich formalności, aby dostać zgodę na prowadzenie tam działalności - zapewnia Stanisław Jaworski. Obawia się tylko, że sąsiadka z góry będzie torpedować wszystkie postanowienia kolejnymi odwołaniami.

- A my nie mamy za dużo czasu. Chcemy funkcjonować normalnie - twierdzi założyciel "Pizza Garden".

Emerytka zapowiada zaś, że broni nie złoży. - Chcę tu mieć spokój i...zimne ściany - kwituje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski