MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przyparty do muru Orzeł Balin w meczu wiosny pokonał lidera

Redakcja
PIŁKA NOŻNA. Orzeł Balin, wicelider grupy zachodniej IV ligi, po pokonaniu na własnym boisku Hutnika Kraków 1-0 (1-0) nie tylko poskromił lidera, ale zbliżył się do niego na dwa punkty, więc kwestia awansu wciąż jest otwarta.

Przypomnijmy, że balinianie po dwóch porażkach z rzędu, w Kleczy i Zembrzycach, przyparci przez działaczy do muru ewentualnymi sankcjami przystąpili do meczu wiosny. W dodatku Orzeł miał trudną sytuację kadrową.

- Wcale nie trzeba straszyć moich zawodników sankcjami, by dobrze grali - rozpoczyna Piotr Pierścionek, trener Orła. - O ile w Kleczy przegraliśmy zasłużenie, to w Zembrzycach o naszej porażce zdecydował nieszczęśliwy splot wypadków. W konfrontacji przeciwko liderowi zawodnicy przypomnieli sobie, że grać potrafią. Co nas wcześniej nie dobiło, to tylko mogło wzmocnić. Jak już mówiłem przed meczem, obrona z konieczności została przebudowana. Na jej bokach wystąpili środkowi pomocnicy, którzy zdali egzamin.

Pierwsza połowa w wykonaniu gospodarzy była bardzo dobra. Co ważne, potwierdzona bramką zdobytą już w 8 minucie przez Tomasza Liputa. - Na drugą połowę postanowiłem nieco zmienić styl, nastawiając zespół na kontrę, by starać się wykorzystać szybkość Nikodema Motyki - Piotr Pierścionek zdradza założenia taktyczne. - Jednak nie do końca zdała ona egzamin, a to dlatego, że pozwoliliśmy się zepchnąć krakowianom zbyt głęboko. Kiedy wreszcie zaczęliśmy opanowywać sytuację, bo takie odniosłem wrażenie, na kwadrans przed końcem meczu z boiska usunięty został Kamil Guzik. Jednak utrzymaliśmy skromną zaliczkę do ostatniego gwizdka sędziego.

Goście reklamowali w tym meczu karnego. - Zawodnik po prostu trafił nogą w ziemię, więc dlatego się przewrócił i przemilczenie tej sytuacji przez sędziego było jak najbardziej sprawiedliwe - podkreśla szkoleniowiec balinian. - Nie będę wracał do naszego feralnego meczu w Zem-brzycach, gdzie pomyłki sędziowskie kosztowały nas utratę dwóch bramek. Takie "drobnostki" są denerwujące, bo to one, w połączeniu w jedną całość, składają się na wynik. Kwestia awansu wciąż pozostaje otwarta. Jeśli wygramy ligę, nie będziemy musieli się oglądać na innych i awansujemy na szczebel międzywojewódzki. Krakowianie mają wiosną trudny kalendarz, ale - jak już kiedyś powiedziałem - nie liczymy na pomoc innych, tylko bierzemy sprawy w swoje ręce - kończy Piotr Pierścionek.

Jerzy Zaborski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski