Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przypięto nam łatkę brutali

Rozmawiał Tomasz Bochenek
Dariusz Wójtowicz trenerem Puszczy jest od trzech lat. W ubiegłym roku wprowadził zespół do I ligi.
Dariusz Wójtowicz trenerem Puszczy jest od trzech lat. W ubiegłym roku wprowadził zespół do I ligi. FOT. ANNA KACZMARZ
Rozmowa z DARIUSZEM WÓJTOWICZEM, trenerem I-ligowej drużyny piłkarzy Puszczy Niepołomice.

– Jako trener na zapleczu ekstraklasy debiutował Pan w 2001 roku. Jak tę ligę zapamiętał Pan z tamtego okresu?

– Tam gdzie ja pracowałem w sezonie 2001/02 – w ŁKS-ie – była bardzo duża bieda. Przez pięć miesięcy nie dostawaliśmy pensji, nie wyjechaliśmy na żaden obóz. Zespół był „super­młody”. Ściągnąłem do niego przecież Brożków, Karola Wójcika, to byli 18-latkowie. Ledwie rok starsi byli Matusiak, Go­lański, Sierant. Najstarszy zawodnik miał chyba 24 lata.

– Na jakich polach zaszły w ciągu tych 13 lat największe zmiany? W stylu gry, jakości boisk? Bo na pewno w poziomie sędziowania...

– Kluby zrobiły spory postęp organizacyjny. Zaczęto przywiązywać wagę do tego, jak zawodnicy się odżywają, pojawiły się sztuczne boiska... Jeśli chodzi o kwestię sędziów, to nawet nie ma co porównywać tamtych czasów z obecnymi. Wtedy szalała korupcja. My, szkoleniowcy, nigdy nie byliśmy pewni, czy to, co wypracowujemy z zespołem, przełoży się na wynik. Przed meczem wyjazdowym z góry można było zakładać, że gramy 11 na 14.

Teraz przed meczem w ogóle nie patrzę na obsadę, nie obchodzi mnie, kto sędziuje. A kiedyś pierwszą rzeczą, jaką analizowało się przed meczem w kierownictwie klubów, było to, kto nam sędziuje. Dzisiaj świadomość tego, że wyniki zależą głównie od jakości zawodników i jakości pracy, stwarza w tej pracy komfort.

– Padły nazwiska kilku zawodników, którzy zrobili sporą karierę. Dostrzega Pan teraz w I lidze młodych piłkarzy z takim potencjałem jak Radosław Matusiak czy Paweł Brożek? Na karierę reprezentacyjną?

– Są takie rodzynki w I lidze. Przede wszystkim mam na myśli braci Maków z Bełchatowa, obaj mają potencjał na poziom nawet reprezentacyjny. Szwoch z Arki – także. Jeśli chodzi o mój zespół, to byłbym wstrzemięźliwy. Oczywiście, chłopcy robią postępy z miesiąca na miesiąc, ale czy mają aż taki potencjał? Chociaż... może wymieniłbym dwóch bramkarzy – zwłaszcza Andrzeja (Sobieszczyka), bo warunki fizyczne ma jeszcze lepsze od Krystiana (Stępnio­wskiego). Ale obaj są niezmiernie utalentowani, pracowici i skromni.

– Puszcza stała się rewelacją I ligi – w ostatnich siedmiu meczach zdobyła 16 punktów. Wyniki przyszły wtedy, gdy przestaliście grać tak jak w II lidze, a zaczęliście się skupiać na defensywie, destrukcji. Przyznaje Pan, że na starcie przecenił potencjał ofensywny drużyny?

– Powiedziałem już w końcówce rundy jesiennej, że suma umiejętności zespołu – na taką grę, jaką chciałem mu zaszczepić – była na poziomie pierwszej ligi niewystarczająca. Większość zespołów wyznaje tutaj zasadę: „Po pierwsze nie stracić bramki”, koncentruje się na przeszkadzaniu rywalom.

Drużyn grają­cych ładnie w piłkę jest bardzo mało. To nie jest futbol techniczny. To futbol oparty na dobrym przygotowaniu motorycznym, atletycznym, dyscyplinie taktycznej. Nie mówię, że to jest złe. My musieliśmy się do tego dostosować, bo stało się jasne, że z naszą dotychczasową grą nie będziemy rządzić. Musieliśmy poszukać trochę innych sposobów na wypracowywanie punktów.

– Zimą sprowadziliście kilku wysokich, silnych zawodników. Efekty są m.in. takie, że zdobywacie gole po stałych fragmentach, a sami przy nich skutecznie się bronicie...

– Właśnie, ale tu mówimy już o specyfice polskiej piłki nożnej. Bo dotyczy to też ekstraklasy... Nawet dobrze wyszkoleni piłkarze, który przyjeżdżają do nas z zagranicy, podkreślają, że gra w Polsce jest bardzo kontaktowa, decyduje siła, motoryka. Mam zarazem nadzieję, że przyjdzie moment, w którym moi zawodnicy na tyle podniosą umiejętności, nabiorą doświadczenia, że będziemy mogli dominować na boisku.

– Sprowadziliście teraz piłkarzy z II ligi z Elbląga i Kalisza, z III ligi z Koszalina, ze Śląska. Skąd takie pomysły, kto je Panu podrzuca?

– Przez kilkanaście lat pracowałem z reprezentacjami Polski, m.in. stąd mam szerokie kontakty z ludźmi z wielu klubów, różnych regionów. Polecają mi zawodników. Dla mnie nie liczą się nazwiska piłkarzy, nie liczy się to, co ktoś zrobił. Ja muszę poznać wartość zawodnika na chwilę obecną; jego zaangażowanie, podejście do pracy... A tych transferów, które zrobiliśmy zimą, na razie nie oceniałbym tak do końca pozytywnie. Za nami dopiero trzy mecze.

– Jak Puszcza po paru miesiącach w I lidze jest postrzegana w środowisku? Dalej jako klub, którym nie warto sobie zawracać głowy? W poprzednim półroczu odmawiali Wam piłkarze, których chcieliście pozyskać, m.in. Rafał Kujawa, Mouhamadou Traore.

– Traore, który teraz poszedł do Sandecji, chciał do nas zimą przyjść. Ale ja chciałem go w listopadzie, on wtedy nie przyjechał i w styczniu nie byłem nim już zainteresowany. Mam pewne zasady, nikt nie może wodzić za nos nawet Puszczy Niepołomice. Musimy się szanować. Klub pomalutku buduje swój prestiż, ale odnoszę wrażenie, że dalej jesteśmy traktowani nie do końca poważnie.

Telewizja Orange Sport ani razu nie zwróciła się do nas nawet z zapytaniem o transmisję meczu. Dla porównania: San­decję tylko w tym roku pokazywała już dwa razy. Komentarze w stosunku do naszego zespołu też są na razie bardzo chłodne, przypięto nam łatkę brutali. To trochę boli, ale nie przejmujemy się tym, robimy swoje. Jeśli zdołamy utrzymać się w I lidze, będzie to ogromny sukces. Klubu, zawodników, mój własny także.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski