Pomimo kalendarza na własne oczy oglądałem latające motyle i zabiegane mrówki. Tudzież rój drobnych, uskrzydlonych owadów, których nazwy nawet nie próbuję zgadywać. Ot, kwitnące życie. Gdyby nie bukowe lasy pozbawione liści i pożółkła trawa na łąkach powiedziałbym, iż to początek września.
Tylko dwie rzeczy psuły piękne złudzenie. Pierwsze, to cienie. Długie, ścielące się przy ziemi. Zaczajone na kraju lasu nawet wówczas, gdy słońce stało w zenicie. Wymowny znak jesieni na półmetku. Drugie to motory. Ryczące crossy kierowane przez zamaskowanych samców, którzy niskie ego wzmacniają wysokim poziomem decybeli. Pół biedy, gdyby ryczące maszyny krążyły gdzieś po lesie. Nie, pędzili po szlakach parku narodowego. Gnali przez samo serce Gorców. Od Kiczory przez Długą Polanę po szczyt Turbacza. Przeganiali zaskoczonych turystów ze ścieżek. I nie widać nikogo, kto owo bezczelne bezprawie próbowałby zatrzymać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?